*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

poniedziałek, 16 czerwca 2008

A jednak

 Koniec! Koniec z bieganiem na tramwaj, koniec z czekaniem na przystanku pół godziny na spóźniony autobus, koniec z gubieniem butów i tak dalej i tak dalej. Jedyna rzecz jakiej mi żal, to spaceru na przystanek i czytania podczas czekania :) Ale teraz do pracy będę dojeżdżać 15minut a nie godzinę z dwiema przesiadkami, więc będę miała więcej czasu narobienie tego, co lubię. Bo MAM SAMOCHÓD! Własny! Bo pani, której samochód miał być sprezentowany nie chce dwudrzwiowego. A ja owszem, a ja tak :) Mnie tam więcej nie potrzeba. Malutkie, używane, ale z małym przebiegiem, wiśniowe autko. W sobotę jadę po odbiór i zrobimy razem pierwsze 300km. BANAN :D

Prawie


Prawie kupiłam samochód w sobotę. Ale jak wiadomo, prawie robi wielką różnicę :) , więc jak na razie nadal polegam na autobusach, tramwajach, tudzież moim zmotoryzowanym kolegom z pracy, jak to miało miejsce na przykład dzisiaj.
Pojechałam z rodzicami tylko się rozeznać w cenach i tak dalej, a tu się okazało, że było autko wymarzone dla mnie. Niestety jakiś znajomy faceta, który chciał nam sprzedać to auto, zarezerwował je sobie wcześniej jako prezent dla mamy :( Jest jeszcze szansa, że się mamie nie spodoba, ale ja tam w to nie wierzę – darowanemu koniowi… i tak dalej :)
Ale nie szkodzi, nie spieszy się. Przynajmniej wiem już mniej więcej czego się spodziewać. Będę szukać dalej. Plan jest taki, że do końca września samochodzik będzie stał u mnie na parkingu ;)
A tymczasem… Dzisiaj mecz. Znowu. I postanowienie mam twarde: zostaję w domu!!! Żadnego oglądania meczu z Frankiem. Niech on sobie sam siedzi z kolegami i niech sobie robią co chcą. A mnie niech do tego nie mieszają, bo nie mam zamiaru się niepotrzebnie denerwować. A w ogóle to jestem ostatnimi czasy w ogóle wnerwiona na gatunek samczy i na Franka też mi się agresor włącza. Te ich stadne zachowania naprawdę mnie wkurzają i na najbliższe dni planuję spotkania tylko z płcią piękną. O! :)