Jesteśmy już przeprowadzeni. Właściwie nawet sprawnie nam to poszło. Miałam doskonały pomysł, żeby z pracy pożyczyć wózek i dzięki temu samochód rozpakowywaliśmy za jednym zamachem - ewentualnie dwoma. Nie wyobrażam sobie ile kursów musielibyśmy zrobić, bez tego wózka. A właściwie sobie wyobrażam, bo pamiętam jak to było ostatnio.
Wczoraj oddaliśmy klucze i dostaliśmy zwrot większej części kaucji. W przeciągu miesiąca powinniśmy dostać resztę oraz częściowy zwrot opłaty za wynajem.
Za nami pierwsza noc w nowym mieszkaniu. Mam mieszane uczucia. Mieszkanie jest bardzo fajnie urządzone i ma dość wysoki standard, ale nie mam takich pozytywnych przeczuć, jak w przypadku tego, z którego się wyprowadziliśmy :( Jak na razie próbujemy jakoś ogarnąć te wszystkie kartony i torby. Mam wrażenie, że ostatnio było jakoś łatwiej, mimo, że byłam sama.
Miejsce jest fajne i mam nadzieję, że jednak się zaaklimatyzuję, ale na razie część rzeczy mi przeszkadza - na przykład wielkie łóżko z bardzo miękkim materacem, w który się zapadam.
Nie było źle, ale mam nadzieję, że kolejne dni będą coraz lepsze. A jeszcze większą nadzieję mam na to, że to tylko przez moje nastawienie coś mi nie do końca pasuje i że mi się to odmieni.
A tymczasem znikam, bo pracę powoli kończę, a w domu jeszcze nie mam internetu.
Dzisiaj przyjeżdża Dorota, na chwilę tylko, bo jutro już wraca. Ale cieszę się bardzo, ostatnio pomogła mi uporać się z dołem, może teraz też tak będzie. Przez ostatni miesiąc nasz kontakt trochę się zdezintensyfikował, bo ona miała obronę i zaczynała nową pracę, ja tyle na głowie. Ale napisała mi wczoraj "Kupiłam na jutro bilet :) mega się cieszę że cię zobaczę :*" - i od razu wywietrzały mi z głowy smutne myśli na temat tego, że może się jednak oddalamy od siebie? Franek się zawsze ze mnie śmieje, gdy się z nim dzielę swoimi obawami :)
Pozytywnie i bardzo się cieszę. Przyzwyczaisz się, może urządź je po swojemu? Marcin też zawsze uważa, że za dużo wymyślam i wyolbrzymiam. Ale my babki tak mamy przecież :)
OdpowiedzUsuńPewnie tak :)
UsuńCo do mieszkania - zawsze staramy się urządzić dane miejsce po swojemu, ale wiadomo, że jeśli nie jest własne, to nigdy się tego nie robi tak, jak by się naprawdę chciało.
Wiem co masz na myśli, bo my też mieszkamy u kogoś. U teściów, ale mieszkanie nie jest własne. Kase trzeba było włożyć, żeby było gdzie przeczekać lepsze czasy, które jak na razie nie nadchodzą.
UsuńNam wystarczy, że wkładamy co miesiąc kupę kasy płacąc za wynajem, więc nie chcemy już inwestować w cudze mieszkanie więcej.
UsuńŻycze, by na nowym miejscy było juz tylko lepiej. A materaz zawsze można wymienić:P powodzenia!
OdpowiedzUsuńDzięki.
UsuńNo nie, jednak koszt takiego materaca jest bardzo wysoki a my nie mamy zamiaru inwestować w nie swoje mieszkanie. Poza tym mamy już nauczkę, żeby nie kupować żadnych sprzętów z myślą, że "przyda się na własnym" Bzdura!
no to fajnie, ze już po przeprowadzce :) szybko poszło no i może to dobry znak, ze z tym aktualnym mieszkaniem jakos tak nie czujesz fluidów bo z poprzednim czułaś a kiepsko wyszło ...
OdpowiedzUsuńAle chodzi mi ogólnie o to, że po prostu dobrze się w tamtym mieszkaniu czułam - takie zwyczajne zadowolenie z życia.. Nie łączę tego z tym, że musieliśmy się wyprowadić, bo to w zasadzie zupełnie inna kwestia.
Usuńcieszę się, że jesteście już na nowym miejscu przeprowadzeni... ja też nie czułam euforii po przeprowadzce, z czasem się przyzwyczaiłam Tobie tez tego życzę :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że tak będzie.
UsuńDaj sobie troszkę czasu na zaaklimatyzowanie się w nowym miejscu :) Dobrze, że przeprowadzka poszła sprawnie i że masz okazję spotkać się z Dorotą, oby skutecznie poprawiła Ci humor!
OdpowiedzUsuńNo więc daję :)
UsuńMogą to być przeczucia lub jeszcze wrażenie bo złych chwilach. Poczekaj kilka dni :)
OdpowiedzUsuńBędę czekać.. :)
Usuńprawdziwy przyjaciel mimo rozluźnionego kontaktu zawsze będzie blisko
OdpowiedzUsuńPewnie masz rację ;)
UsuńMam nadzieję, że szybko się zadomowicie a spotkanie z przyjaciółką napełni Cię optymizmem:-)
OdpowiedzUsuńJa też mam nadzieję - głównie na to pierwsze, bo to drugie już przeszło do przeszłości :)
UsuńAle się u Was dzieje! Trudno nadążyć... Życie Was troszkę tresuje. Ale to wzmacnia!
OdpowiedzUsuńOj, wierz mi, sama mam problem z tym nadążaniem :(
UsuńJeszcze trochę i na pewno się zadomowicie, tylko poustawiać tak jak Wam będzie się podobało itd i będzie przyjemnie ;-) udanego spotkania
OdpowiedzUsuńNiestety w nieswoim mieszkaniu nie wszystko da się zrobić do końca tak, jak by sie chciało, ale cóż, innego wyjścia nie ma. W każdym razie sie staramy.
UsuńBrak motyli w brzuchu to na pewno wynik ostatnich doświadczeń i obaw z tym związanych.
OdpowiedzUsuńDlatego myślę, że już za kilka dni będzie bardziej z uśmiechem i nadzieją czego Wam z całego serca życzę :)
Być może masz rację. Być może ostatnie wydarzenia w ogóle skutecznie wyleczyły mnie z entuzjazmu? czasami tak właśnie mi się wydaje.
UsuńDziękuję :)
Myśle, że za kilka dni na pewno się poczujecie jak w domu u siebie:) Zapraszam do siebei
OdpowiedzUsuńMam nadzieję..
Usuńoby Wam się dobrze mieszkało :)
OdpowiedzUsuńOby! Dzięki :)
UsuńW tamtym miałaś dobre przeczucia, a zobacz jak się skończyło. Może bgrak przeczuć to akurat dobra wróżba?
OdpowiedzUsuńAle wiesz, tu chodzi o inne przeczucia - nie, że wszystko się jakoś ułoży itd, tylko po prostu od razu tam się dobrze czułam, tamto miejsce miało jakieś pozytywne fluidy.
Usuńja zawsze po przeprowadzce (a w czasach studenckich zdarzaly sie czesto) po przebudzeniu zastanawialam sie na poczatku gdzie jestem i dlaczego ten sufit jest mi nei znany ;p
OdpowiedzUsuńJa o dziwo rzadko tak mam - może właśnie dlatego, że bardzo często nocuję gdzieś indziej ;)
UsuńŁeee, miękki materac jest niefajny... Duże łóżko mam w domu, gdzie mieszkam na delegacji i na początku miałam problem, w której części mam spać :P
OdpowiedzUsuńWizyta Doroty może rzeczywiście znowu trochę pozwoli zapomnieć o zmartwieniach, a to na pewno się przyda :)
No niefajny.. Ale w zasadzie chyba się przyzwyczaiłam.
Usuńja zazwyczaj w takich sytuacjach śpię na ukos :)
Być może to kwestia przyzwyczajenia?? ;)
OdpowiedzUsuńByc może.
UsuńWitaj
OdpowiedzUsuńBedzie dobrze i nie martw się na zapas. Masz kochającego Franka przecież.
Pozdrawiam Was serdecznie
Witaj Morgano,
Usuńto już nie jest martwienie się na zapas niestety, to są fakty.
Pozdrawiam również
Może akurat nowe mieszkanie okaże się byc z czasem ukochanym mieszkankiem ;)
OdpowiedzUsuńZobaczymy..
Usuńdobrze że Wam się udało gdzieś przenieść ;)
OdpowiedzUsuńTo fakt.
UsuńNa pewno się przyzwyczaisz :**
OdpowiedzUsuńMam nadzieję.
Usuńpierwsze koty za płoty w nowym mieszkaniu, za jakiś na pewno spojrzysz na Wasze lokum bardziej przychylnym okiem...
OdpowiedzUsuńJutrzenka
Oby tak było :)
UsuńWkrótce na pewno zaaklimatyzujecie się w nowym miejscu. Za dużo niespodziewanych zmian było ostatnio w Waszym życiu i być może stąd te mieszane odczucia?
OdpowiedzUsuńSpokojnego weekendu :)
Możliwe. Po prostu fakt, że dostajemy same złe wiadomości na pewno nie ułatwia przeprowadzki.
UsuńZmiany, zmiany... Mogę tylko powtórzyć za innymi, że niedługo i w nowym mieszkaniu się zadomowicie. Wszystko potoczyło się tak szybko, że nawet nie mieliście kiedy ochłonąć tak po prawdzie. Oby teraz było wyłącznie spokojniej.
OdpowiedzUsuńMam już ich dość. Ile można?
UsuńOby..
Odłóż przeczucia na bok: jak widać, nie zawsze się sprawdzają. Niech się Wam mieszka jak najlepiej!
OdpowiedzUsuńDziękujemy.
UsuńNie przejmuj się brakiem pozytywnych przeczuć odnośnie tego mieszkania bo sama widzisz, że poprzednie mieszkanie pomimo tych przeczuć nie wypaliło tak jak miało. Mam nadzieję, że szybko się zadomowisz w nowym miejscu.
OdpowiedzUsuńChodzi mi o przeczucia innego rodzaju - nie tyle o to, że będzie dobrze i wszystko się ułoży, tylko po prostu dobrze się tam czułam od pierwszej chwili.
UsuńJa też mam nadzieję.
Raczej nie, bo przecież to ostatnia sytuacja była czymś innym - przeprowadzając się do poprzedniego mieszkania wiedziałam, że będę sama po kilku latach mieszkania z mężem, więc wydawałoby się, że to wtedy będę miała takie uczucia. Zresztą - w małżeństwie to jest naturalne, że już nic nie zależy tylko ode mnie i nie mam z tym problemu :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję w każdym razie, że tak będzie.
Przeprowadzki to dla mnie istna masakra. Lubię się pakować, ale nie mam już tyle cierpliwości do rozpakowywania, które zajmuje więcej czasu. Oby nowe mieszkanie się sprawdziło - wiadomo, różnie bywa. :)
OdpowiedzUsuń