*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

piątek, 8 maja 2009

Apel do współblogowiczów :)

Tak naprawdę przecież można powiedzieć, że się nie znamy. Wiecie o mnie tylko tyle, ile napiszę, ja wiem o Was tyle ile przeczytam na Waszych blogach. Więc skąd ta więź, która nas łączy? Skąd to przywiązanie? Chęć dzielenia się z Czytelnikami bloga smutkami, radościami, spostrzeżeniami? Może i jest to jakaś forma ekshibicjonizmu, ale skoro jest nas aż tyle w tym wirtualnym świecie, to widocznie potrzebujemy się czasem obnażyć psychicznie:) Poza ewentualnymi podobnymi doświadczeniami lub podejściem do życia i ciekawością, łączą nas tylko światłowody. Więc dlaczego, kiedy jakiś regularny współblogowicz odchodzi odczuwamy taką dziwną pustkę? 

Rożne bywają okresy na blogach. Ja co prawda jeszcze nie jestem tak starym wyjadaczem, jak niektórzy na onetowym blogowisku, ale przez rok coś niecoś już zaobserwowałam. Kilka razy zdarzały się przestoje na kilku blogach na raz. Albo ludzie masowo rezygnowali ze swoich blogów, milkli zupełnie, albo nawet usuwali swój kawałek sieci. Ja rozumiem, że czasami nadchodzi taki czas, że w życiu niewiele się dzieje i może nie ma o czym pisać. Czasami wręcz odwrotnie – dzieje się tak wiele, że nie jesteśmy w stanie poświęcić nawet chwili na pisanie o tym. Innym razem czujemy się, nie wiem, wypaleni? Tracimy chęć do tego, aby pisać, przestaje nas to bawić. Czasem może ktoś przechodzi przez trudne chwile w życiu i nie chce jeszcze dodatkowo tego roztrząsać. Myślę, że ile blogów, tyle ewentualnych powodów do porzucania pisania. Ale Kochani, dlaczego znikacie nagle? Bez pożegnania. Nagle klikam na link, a tu komunikat, że blog nie istnieje. 

Tak się zdarzyło parę dni temu, kiedy chciałam odwiedzić Onkę, z którą odwiedzałam się prawie od początku przygody na Onecie. Dziwnie mi się zrobiło. Tak nagle odeszła i szukaj wiatru w polu… Droga Onko, jeśli jeszcze czasem wpadasz do nas i nas czytasz, odezwij się. Wszystko można zrozumieć. Widocznie miałaś powód, żeby odejść, ale gdyby była taka możliwość odezwij się, bo wiedz, że brakuje Ciebie tutaj:)
A teraz apel do reszty moich regularnych znajomych blogowych:) Dziewczyny, proszę, jak będziecie odchodzić dajcie chociaż jakiś znak, pozostawcie ostatnie słowo. Ja sama również nie wiem jak długo jeszcze będę pisać. Na razie bardzo mi się to podoba i czuję wewnętrzną potrzebę, żeby to robić. Ale kto wie, może jutro się obudzę i powiem „dość”. W każdym razie, jeśli tak będzie dam Wam znać:)
Dziwna sprawa z tą społecznością blogową. Niby obcy ludzie a tak się można do nich przywiązać…