*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

środa, 24 września 2008

Kolejne podejście

No dobra. Podejście trzecie :) Mam nadzieję, że tym razem się uda. W miarę nadrobiłam już blogowe zaległości. Przynajmniej jeśli chodzi o odpowiadanie na Wasze komentarze i odwiedziny u Was. Teraz czas na nadrobienie zaległości w zamieszczaniu notek. Wczoraj wyszła mi taka ładna, długa i poszła w cholerę. Postaram się ją dzisiaj powtórzyć, chociaż i tak nie wyjdzie mi już to samo. A było o weselu. Które jak już wspominałam wypadło średnio na tle ostatnich, na których byłam. Ale nie wiem dlaczego. Od samego początku trochę nam się nudziło. Co chwilę patrzyliśmy na zegarek. Tak samo moja kuzynka i kuzyn z narzeczoną, którzy siedzieli z nami przy stoliku. Chociaż nie mogę powiedzieć, że było źle – po prostu w porównaniu z czterema innymi weselami, na których byłam w ciągu ostatnich dwóch lat, to wypadło zdecydowanie najgorzej. Nie wiem… brakowało mi jakoś jedności, wspólnej zabawy, sama nie wiem. Chociaż ja osobiście się bawiłam dobrze. Dużo tańczyliśmy, rozmawiałam z kuzynostwem, trochę się z kuzynką powygłupiałam, najadłam się i takie tam. Ale jednak to nie było to, co ostatnio. Trudno powiedzieć z czego to wynikało. Chyba trochę przez DJ’a. Gadał trochę bez sensu i mam wrażenie, że nie potrafił wyczuć nastroju gości. Kiedy już udało się i na parkiecie wszyscy się dobrze bawili, on nagle puszczał jakiś kawałek, na którym wszyscy schodzili. Albo pusta sala a on „Hej sokoły” puszcza– piosenkę, która jest świetna, kiedy się wszyscy już dobrze bawią, a nie na rozkręcenie towarzystwa.  Stwierdziłam,ze jednak nie ma to jak orkiestra, disco polo i trochę kiczowate wykonanie:)Naprawdę ludzie się dobrze bawią przy tym. Kolejna sprawa to goście. Wielu z nich po prostu mało się bawiła. Może wynikało to z tego, że dużo było znajomych młodej pary Anglii i nie rozumieli po polsku – i na przykład podczas oczepin większość osób wyszła z sali w ogóle. Mało osób tańczyło – tak naprawdę cały czas te same. Ja się wytańczyłam, moi rodzice również, więc nie narzekamy, ale wielu gości w ogóle chyba nie wyszło na parkiet. No i ostatnia sprawa – młoda para…Oni sami wydaje mi się mało się bawili. Częściej widziałam ich osobno niż razem. Po 22 to panna młoda w ogóle zniknęła, prawdopodobnie uśpić synka –znowu wesele z „dzieciatą” parą młodą :) , ale na ten temat już pisałam w lipcu,więc nie będę się powtarzać:) Wydaje mi się też,  że mało zajmowali się gośćmi, to znaczy zaczęli się zajmować, ale dopiero około trzeciej, kiedy większość zaczęła się zbierać. Do tej godziny miałam wrażenie, że byli strasznie zdenerwowani wszystkimi jakoś tak wszystko się działo poza nimi. A szkoda. No i tak wszystkie te elementy chyba wpłynęły na to, że mniej mi się podobało na tym weselu niż zwykle. Ale i tak było miło i aż trochę szkoda, że to już koniec takich imprez na razie :) Ale nie na długo. 20 czerwca czas na mojego kuzyna. A potem jeszcze brat Franka.
W każdym razie najważniejsze, żeby młodzi wspominali ten dzień jak najlepiej. I nawet jeśli nam się mniej podobało, ważne, czy podobało się im i czy na zawsze będą mieli w pamięci ten dzień. A poza tym ich synuś nieźle się wyszalał. Nie każdy ma organizowaną taką imprezę po chrzcinach hihi – bo oni po swoim ślubie chrzcili jeszcze dzieciaczka.
I jak widzicie, udało mi się wreszcie z tymi zdjęciami :) To nie jest panna młoda w śmiesznej sukni ślubnej tylko ja. Po oczepinach, bo wyobraźcie sobie, że trafiło mi się i złapałam welon.
   
A tu razem z kuzynem, który złapał krawat. I nie myślcie sobie, że się Franek nie starał. On po prostu odpuścił, bo przecież złapał krawat na oczepinach tydzień temu, a żenić się ma zamiar tylko raz, to co będzie łapał drugi? hehe
    
No i co mi tam jakieś znaki zodiaku, czy to nie jest najlepsza wróżba? Hihi
Dobranoc.