*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

sobota, 9 kwietnia 2011

Hiszpańskie opowieści – Sevilla.

No to dziś, dla odmiany, o Sewilli trochę będzie :) Po raz pierwszy odwiedziłam to miasto podczas studiów w Cordobie, kiedy wybrałam się na jednodniową wycieczkę. Później zabrałam tam jeszcze Franka, kiedy odwiedził mnie na święta. Rok później odwiedzałam tam koleżanki, a więc tym razem byłam tam po raz czwarty.
Nie mam aż takiego sentymentu do tego miasta, ale przez to, że mieszkają w nim dziewczyny, poznałam je już całkiem nieźle. Nie mogę co prawda powiedzieć, że przeszłam je wzdłuż i wszerz :), ale bruki tego miasta mimo wszystko oszlifowałam i tylko to miasto kojarzy mi się z niesamowitym bólem stóp, bo w żadnym innym aż tyle nie łaziłam :)
Głównym zabytkiem w Sewilli jest katedra.
 
Jest tak ogromna, że naprawdę trudno sfotografować ją w całości.
 
 
Takie niebo, to tylko w Hiszpanii. I tylko w grudniu :) Bo zapożyczyłam sobie to zdjęcie albumu z poprzedniej wyprawy :)
Ale najbardziej niesamowite jest dla mnie to, że ona znajduje się po prostu w centrum miasta. Nie wygląda to jednak tak, jak na przykład u nas Kościół Mariacki w Krakowie, który jest na placu. Ona sobie po prostu stoi, a dookoła mamy knajpy (od klimatycznych hiszpańskich barów tapas, po McDonaldy), sklepy (i to nie tylko z pamiątkami, jak to było w przypadku Cordoby). Przy samym monumencie jeździ sobie tramwaj :) O, proszę bardzo:
 
A więc nie jest to taka typowa Starówka, jaką znamy. Ani nawet taka, jak w innych Hiszpańskich miastach, które widziałam. Chociaż dojście do tego miejsca prowadzi poprzez labirynty wąskich uliczek, w których można się zgubić i które są niesamowicie klimatyczne! Gdy teraz zamykam oczy, niemal widzę, jak przemykamy wąskimi przejściami… Z kilku stron ta starsza część miasta otoczona jest murami (tak przynajmniej wynika z naszych analiz). Ale nie zachowały się w całości.
 
Stare kamieniczki stoją obok budowli wymyślnych:
 
I bardzo wymyślnych:
 
(zdjęcie z internetu, kiedy my tam byliśmy, były tam tłumy ludzi, bo akurat otwierali obiekt; swoja drogą, nie wiem, co tam ma być, dziewczyny mówiły, że słyszały coś o centrum handlowym…)
Kiedy przyjechałam do Sewilli po raz pierwszy dosłownie dech mi zaparło, gdy zobaczyłam Plaza de Espana…
 
I nic się nie zmieniło. Tym razem to miejsce zrobiło na mnie równie ogromne wrażenie. Do tego jest już odnowione (bo za każdym razem, jak tam byłam, to remontowano którąś część) i po prostu przepiękne. No spójrzcie same:
 
 
Poza tym, teraz, zapłaciwszy 5 euro za trzydzieści minut, można sobie po tej fosie pływać łódką. Oczywiście musieliśmy skorzystać z tej okazji :) Franek i Karolina wiosłowali, ja i Ania natomiast opalałyśmy się, robiłyśmy zdjęcia (nie nadają się do publikacji:P) i umierałyśmy ze śmiechu z poczynań naszych wioślarzy :P Ale pod koniec już się całkiem nieźle zsynchronizowali. Jeszcze dwie próby i myślę, że spokojnie olimpiada jest ich :P
W Hiszpanii najbardziej podoba mi się to, że tam na każdym kroku są jakieś parki, w których można usiąść i po prostu poczuć się szczęśliwym…
 
 W ogóle tak naprawdę to chyba nawet nie te wszystkie piękne budowle, ale hiszpańska flora niezmiennie robią na mnie największe wrażenie. Bo czy dziwi Was, że w Jardines Reales Alcazares czułam się jak w raju? :
 
Coś pięknego…
 
 
I te wszechobecne palmy i pomarańcze (te drugie niestety mniej widoczne przy powiększeniu)…
 
 
Nie macie pojęcia jak pięknie pachną pomarańcze kiedy kwitną! I w ogóle nie przypominają zapachu cytrusów…
Sewilla jako miasto być może nie urzekła mnie w takim samym stopniu (co nie znaczy, że nie urzekła mnie wcale:)) jak kilka innych miejsc w Hiszpanii. Jest trochę za duża jak dla mnie. Ale jest jedyna w swoim rodzaju! Nie potrafię powiedzieć, dlaczego podoba mi się mniej… Może dlatego, że kojarzy mi się z wiecznymi remontami :D Co tam nie pojadę, to gdzieś kopią :) Ale jednak chce mi się tam wracać.
A na koniec ciekawostka. Tak oto parkują Hiszpanie:
 
Zgadnijcie, co robią, gdy chcą wyjechać…