*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

niedziela, 7 listopada 2010

Niezbędnik Margolki.

Damska torebka to temat szablonowy na naszych blogach. Chyba każda z nas prędzej czy później o tym napisze :) Dopiero co parę dni temu czytałam o zawartości torebki Wioluśki, dzisiaj sama nabrałam ochoty napisania czegoś na ten temat.

Torebki uwielbiam. Nie umiem się im oprzeć i mam ich mnóstwo. Niektóre niestety się już dość mocno sfatygowały, nie noszę ich i wypadałoby je wyrzucić, ale jakoś mi szkoda, bo nadal mi się podobają… Ale obiecałam sobie, że w tym tygodniu się z nimi rozprawię. Franek postawił mi zresztą szlaban na nowe torebki, dopóki nie wyrzucę tych, które są już nieładne, bo za dużo miejsca zajmują :) Chociaż to jest do obejścia, bo ostatnio dostałam jedną torebkę w spadku po jego mamie – no i co miał powiedzieć? :))

Uwielbiam torebki w każdym kolorze – zawsze można do nich dokupić buty , prawda? :) A jeśli nie, to chociaż jakiś szal, rękawiczki bądź inne dodatki i wszystko gra. Preferuję raczej duże, ale nie wielkie. Najważniejsze jest dla mnie to, żeby miały dużo kieszonek, chociaż niestety prawda jest taka, że często i tak to, co najważniejsze (np. portfel) wrzucam nie tam gdzie trzeba i jak przychodzi co do czego, to grzebię, szukam i się denerwuję, że nie mogę znaleźć… Małych torebek też mam kilka, aczkolwiek na co dzień noszę je rzadko, bo wtedy musiałabym nosić jeszcze dodatkowo reklamówkę – bo jak to wszystko, co jest w środku pomieścić? A mam tego mnóstwo… Oto co znajduję w mojej torebce:
- dwa portfele (w jednym trzymam ważniejsze dokumenty i rzadziej go wyjmuję, drugi zwykle wyciągam przy płaceniu, dzięki temu zmniejsza się trochę ryzyko, że gdyby ukradli mi portfel – odpukać! – będę miała problem z dokumentami)
- obowiązkowo – książka, nie ruszam się bez niej z domu, aktualnie jest to „Bez mojej zgody” Jodi Picoult
- kalendarzyk książkowy – bez niego czuję się jak bez ręki
- lusterko
- mały krem do twarzy – jak go zapomnę, zaraz muszę kupić nowy, bo smaruję twarz kilka razy dziennie, zwłaszcza jesienią i zimą; aktualnie mam w torebce dwa kremy, nie wiem dlaczego :)
- mały krem do rąk
- wazelina do ust
- perfumy w postaci małej roletki
- żel do mycia rąk „na sucho”
- pudełko gum do żucia
- pęseta
- pilniczek do paznokci
- podpaska
- dwie tabletki przeciwbólowe
- przybornik do paznokci
- szczoteczka do zębów
- skarpetki 
- dwa długopisy
- dwie łyżeczki plastikowe
- chusteczki higieniczne
- cukierek
- parasolka
- słuchawki do słuchania radia w komórce
- dwa pendrive (pendrajwy, czy jak to mam napisać w liczbie mnogiej? :))
- klucze 
- komórka
Powyższe przedmioty należą do wyposażenia mniej lub bardziej stałego :) Oprócz tego aktualnie znalazłam również kilka elementów wyposażenia tymczasowego, takich jak jogurt, pudełko od radia samochodowego, darmowa gazeta z programem TV (Franek ją wczoraj wziął ze sklepu, a że torebki nie nosi, to mi wcisnął), ulotka reklamowa, koszulka foliowa z paragonami i trochę śmieci, których właśnie się pozbyłam :))

Sporo tego, wiem, ale ja po prostu muszę mieć te rzeczy, bo jeśli tylko czegoś nie spakuję, okazuje mi się niezbędne. Najgorsze jest przepakowywanie torebek :) Wtedy istnieje największe ryzyko, że czegoś zapomnę. 
Ale moje torebki, mimo tylu rzeczy, wcale nie wyglądają na wypchane, a że bywają ciężkie (chociaż nie jest tak źle, właśnie zważyłam – 1,85 kg plus 0,25 parasolka :))… No cóż, coś za coś  Jak się chce nosić przy sobie mini-domek, to nie ma innej rady :)