*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

środa, 1 kwietnia 2009

Dziwadło :D

Jestem dziwna. W każdym razie przypuszczam, że wiele osób mogłoby mnie uznać za osobę dziwną pod pewnymi względami. Jest bowiem parę drobiazgów, które zapewne trochę mnie wyróżniają od innych osób :) 
 Na przykład – nie piję kawy. Większość ludzi nie wyobraża sobie dnia bez kawy. Ja wstaję i robię sobie herbatkę. Kiedyś zdarzało mi się, że wypiłam sobie taką Nescafe trzy w jednym – nawet mi smakowała. Ale nie czułam się dobrze po takiej filiżance, bolała mnie głowa albo żołądek, albo czułam się zbyt naładowana energią. Natomiast taka kawa z ekspresu w ogóle mi nie smakuje. Może raz w życiu miałam okazję się takiej napić. Bleee. :) A tak a propos herbaty – nie piję gorącej. Zawsze czekam aż mi wystygnie. To takie kolejne dziwactwo z mojej strony. 

Dla niektórych dziwne jest to, że nie zostawiam rzeczy na ostatnią chwilę, za to odchyły w drugą stronę – ale to już wiecie, że zaczynam się uczyć minimum tydzień wcześniej:) 

Wiecie też, że cierpię, powiedzmy na zboczenie zawodowe – czyli uwielbiam sobie siedzieć w domu i obliczać, wyliczać, oszacowywać co się da :) Od codziennych wydatków, przez obliczanie zużycia benzyny, po wyliczanie najbardziej korzystnych taryf telefonicznych dla siebie i innych:P

Do kolejnej rzeczy chyba nie powinnam się przyznawać. Ale co tam. Otóż ja, osoba dwudziestoczteroletnia, śpię z maskotkami. Już nie wspominam, że zawsze muszę mieć swojego jaśka, bo to chyba oczywiste, ale z zabawkami naprawdę śpię. Jeden zestaw mam w Poznaniu, drugi u siebie w domu. Nie ma bata. Nie mogę teraz po tylu latach, powiedziec moim zabawkom, że nie będę z nimi spała. To złamałoby mi serce. No to możecie się ze mnie śmiać. A na swoją obronę powiem, że jakieś cztery lata temu wyrosłam przynajmniej z tego, żeby nie wozić tych zabawek wszędzie ze sobą :) Jak śpię u kogoś w gościach, to moje maskotki grzecznie na mnie czekają. A najbardziej cierpliwa jest moja gąsienica, którą dostałam od babci dwadzieścia lat temu i od tamtej pory ze mną śpi. Tyle, że do domu jeżdzę rzadko, więc musi się nieźle naczekać…

No i najbardziej hardcorowe… Lubię wcześnie wstawać :) Nie znaczy to wcale, że zawsze rano jestem rześka jak skowronek. Czasami budzę się i wcale nie chce mi się wychodzić z łóżka, czuję się nadal senna. Ale właściwie bardzo szybko się ogarniam i funkcjonuję bardzo dobrze o siódmej rano. Lubię się budzić jak wszyscy jeszcze śpią i mam trochę czasu dla siebie (no chyba, że jestem skacowana).  Na ulicach nie ma korków, bo wszyscy normalni wychodzą z domu najwcześniej przed ósmą:) W pracy jestem pierwsza, więc jest cicho i spokojnie. No i dzień jest taki długi… Z tym, że zaznaczam, śpię po osiem godzin, więc chodzę spać między 22 a 23:)
Dziwna jestem co? :D Nie wiem skąd mi się wziął pomysł na ten post. Tak jakoś mnie natchnęło. 

Nadal jestem zabiegana. Kurczę, obiecałam Wam, ze teraz będę wpadać na bieżąco, a tu co? To znaczy staram się Was odwiedzać, ale już na komentowanie nie mam czasu. Mam nadzieję, że wybaczycie.