*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

piątek, 19 czerwca 2009

Prezent

Jestem zaskoczona, że aż tyle z Was miało podobne zdanie do mojego odnośnie czytania. Spodziewałam się większej ilości przeciwników:) Ale zdaje się, że teraz nadrobię, bo wygłoszę tu chyba dość niepopularną opinię na temat prezentów ślubnych, z która większość z Was pewnie się nie zgodzi:) Temat już był ostatnio u Anowi, ale tak się zdarzyło, że jest on dla mnie jak najbardziej aktualny, bo właśnie wczoraj wróciłam ze sklepu z prezentem dla młodej pary.
Powiem tak, nie mam absolutnie nic przeciwko dawaniu pieniędzy w prezencie ślubnym. Pieniądze, wiadomo, zawsze się przydadzą. Ale nie do końca chyba jest tak, że każda sumę można dać. Oczywiście, przez grzeczność mówi się, że nie ważna jest ilość. Ale rozmawiałam z wieloma osobami i jednak często uważa się, że nie wypada wręczać stu, czy dwustu złotych. I mogę to zrozumieć, bo przecież nawet przy organizacji wesela liczy się na osobę około 150 złotych. Fajnie byłoby, żeby z takiego pieniężnego prezentu coś się zwróciło. Tak, ja wiem, nie po to się gości zaprasza, ale jednak ja sama nie czułabym się dobrze wręczając kopertę z taką zawartością.
Przyznaję też, że nie zawsze prezent jest dobrym rozwiązaniem. Na przykład za dwa miesiące idziemy na wesele do brata Franka. Brat z Narzeczoną mieszkają ze sobąjuż pięć lat, mają już w miarę poukładane życie i wyposażone mieszkanie. Nie ma sensu uszczęśliwianie ich na siłę i mamy zamiar dać im pieniądze w prezencie. Ale na przykład para, do której idziemy teraz na wesele, dopiero po ślubie zamieszka ze sobą, dopiero mają zamiar razem wynająć a potem kupić mieszkanie, więc kuzyn z wdzięcznością przyjął moją propozycję, że zamiast pieniędzy damy im prezent. Doroty koleżanka, która bierze ślub w przyszłym miesiącu także powiedziała, co jest jej potrzebne. Wygląda na to, że sporo osób jest zainteresowana taką formą prezentu.
Prawdę mówiąc ja chyba też zamiast stu złotych w kopercie wolałabym dostać jakiś fajny prezent o tej wartości. Na przykład coś z wyposażenia kuchni -  szklanki, zastawę itp. Rozmawiałam też z kilkoma osobami, które wspomniały, że dostały wprezencie ślubnym wiele fajnych rzeczy, których nigdy by sobie same nie kupiły, a które są bardzo pożyteczne. Wiadomo, że jak sobie młodzi układają życie to mają dużo wydatków, więc zawsze się znajdzie coś ważniejszego niż komplet talerzy:) A to są rzeczy, z których się korzysta latami.
Chciałabym też dodać, że prezent jest według mnie po prostu sympatyczniejszy. Może nie każdy tak to odbiera, ale dla mnie jest to wyraz serdeczności, taki symbol bliższej zażyłości. Dlatego unikałabym kupowania prezentu parze, której nie znam bardzo dobrze. I już nawet nie chodzi o gust, bo w to zawsze ciężko trafić (dlatego kupiliśmy rzeczy uniwersalne, a nie talerze w bordowym kolorze, albo filiżanki w ciapki).
Na koniec chc pokreślić, że moja notka miała na celu tylko i wyłącznie wyrażenie mojej opinii na temat prezentów ślubnych. Mnie podoba się pomysł z prezentami, chociaz zgadzam się, ze nie zawsze jest wskazany. Ale nie mam zamiaru nikogo tu przekonywać do swojego zdania. Ja chciałabym oprócz pięniędzy dostać jakieś prezenty, ale rozumiem, że są osoby, które się przed tym wzbraniają i chcą tylko pieniędzy. Mają do tego prawo i nie zamierzam ich krytykować. To chyba trochę jest tak, jak z każdym innym prezentem – jedni lubią niespodziankę, inni wolą złożyć zamówienie, a jeszcze inni zadowolą się sumką, za którą będą mogli sobie kupić coś fajnego :)