*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

czwartek, 2 września 2010

Niedobrze.

Echh, nie mam dzisiaj dobrego dnia. W zasadzie wczoraj kładłam się nawet w dobrym nastroju, była u mnie koleżanka, piwkowałyśmy trochę, przyniosła mi w miarę dobrą wiadomość. Ale humor popsuł mi się w nocy… Franek w tym tygodniu miał długie popołudniówki – zawoził autobusy do zajezdni, więc w domu był po północy. Zawsze kładł się obok mnie, obejmował mnie i całował w policzek. Dzisiaj przyszedł i od razu położył się plecami do mnie. Od razu zapytałam go o co chodzi, ale twierdził, że o nic, że niby zmęczony, głowa go boli czy coś tam… Jednak dla mnie to nie wyglądało normalnie. Trudno mi było potem zasnąć, a jak już zasnęłam, miałam dziwne sny.
W pracy totalne urwanie głowy. I telefony też się urywały. Rozmawiałam przez stacjonarny, a już ktoś mi komórkę przynosił z inną osobą na linii. Ledwo się rozłączyłam, dzwonił ktoś inny.

Franek też dzwonił. Niby normalnie się zachowywał, ale ja mam wrażenie, że jakiś poddenerwowany był.
Kiedy wróciłam do domu – to samo. Normalnie, a jednak nienormalnie. A popołudniu pojechał na nasze dawne osiedle spotkać się z kolegą :( Ok, ma prawo, pracował kilka dni pod rząd, popołudnia miał zajęte, ja też się wczoraj spotkałam z koleżanką, ale.. Przykro mi, że zostawił mnie w domu, zwłaszcza, że jestem w nie najlepszym nastroju. Ale cóż, jak on coś postanowi, to nie ma mocnych… No i nie ma go.

Do tego nie znoszę się pakować! A na pakowaniu właśnie upłynęły mi ostatnie trzy godziny. No właśnie, bo jutro po pracy rozpoczynam urlop. Powinnam się cieszyć prawda? No a się nie cieszę. W ogóle jakoś nie jestem w nastroju do urlopowania. Nie wiem co mi jest. Zawsze już tydzień przed urlopem byłam podekscytowana, a teraz nic…
Jutro jedziemy do mnie do domu a potem na pięć dni do Zakopanego. Niech tylko nie pada… Potem wrócimy znowu do Miasteczka na parę dni a na 15go wracamy do Poznania. Po raz pierwszy udało mi się dostać dwa tygodnie urlopu, ale nie wykorzystam go w całości, bo już w środę muszę być z powrotem. Wtedy też znowu będę Was prosić o wirtualne wsparcie ;)) Ale na razie ciii... nie chcę zapeszać.

No nie czuję się dobrze i już :( Niestety. Ciekawa jestem co się na tych moich wakacjach wydarzy, bo coś Franek ostatnio mi podpada znowu. Nie wiem co ze sobą zrobić, nie wiem, co zrobić z moim nastrojem.