*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

czwartek, 4 sierpnia 2011

Ślubne pytania.

Ze względu na to, że wiele z Was pyta mnie o to samo i kilka razy musiałam już to samo odpisywać w komentarzu, postanowiłam raz a dobrze wszystko wyjaśnić :) Mam nadzieję, że chociaż przez chwilę zaspokoję Waszą ciekawość i będziecie na tyle cierpliwe, żeby czekać na rozwój sytuacji razem ze mną ;)
Pytanie pierwsze: Czy pokażę Wam pierścionek?
Na początku tego nie planowałam, ale ponieważ wiele z Was naprawdę chce go zobaczyć, nie widzę przeszkód ;) Poza jedną – chwilowo go nie mam :) Franuś kupował pierścionek trochę na czuja – przymierzył co prawda jeden z tych, które noszę na co dzień, zorientował się więc mniej więcej czego ma szukać. Tylko, że rzeczony pierścionek noszę na palcu środkowym, a więc tak o jeden numer większym niż palec serdeczny :) A do tego Franek – upatrzył sobie już wcześniej model, który chce kupić i żaden inny mu sie nie podobał. Niestety, ten pierścionek był tylko w rozmiarze, który wydawał się Frankowi za duży, ale kiedy mu ekspedientka powiedziała, że można będzie wymienić – zaryzykował.
Pierścionek rzeczywiście był za duży – mogłam go nosić tylko na środkowym palcu a i tak był dość luźny, więc oddaliśmy go i czekamy na telefon, kiedy będzie do odbioru. Jak już go dostanę, wrzucę zdjęcie :)

Pytanie drugie: Kiedy ślub?
Nie wiemy. A ponieważ chcemy jak najszybciej, prawdopodobnie będzie tak, że to nie my będziemy wybierać termin, a dostosujemy się do takiego, który będzie wolny. Ale żeby się w tym zorientować, przede wszystkim musimy się przejechać do Miasteczka, trochę się rozejrzeć, popytać… A to nie taka prosta sprawa. Nie wiem, czy damy radę to zrobić przed urlopem – a ten dopiero we wrześniu. Wtedy już na pewno ruszymy, ale póki co, musimy się uzbroić w cierpliwość.
Poza tym, zanim w ogóle zaczniemy coś ustalać, musimy spotkać się z naszymi rodzicami i uzgodnić najważniejsze kwestie. A to naprawdę nie jest prosta sprawa, żeby sześć osób się zgrało… Na początku myśleliśmy, że my wraz z rodzicami Franka pojedziemy do Miasteczka, ale jedyny weekend, który wszyscy mamy wolny to 13-14. A w ten weekend akurat mamy wesele we frankowej rodzinie :( I nic z tego. Na szczęście moi rodzice potem mają urlop, więc przyjadą do Poznania. Cóż, szkoda, że tak długo to wszystko musi trwać, bo tak naprawdę to od razu po zaręczynach myśleliśmy, że do konca lipca będziemy mieli już datę ustaloną, no ale jak widać nie jest to proste i musimy być cierpliwi.
I ostatnia kwestia, żeby uniknąć dalszego tłumaczenia – nie, w Poznaniu, ślubu nie chcemy, chociaż byłoby zapewne łatwiej… Ale ja sobie tego jakoś nie wyobrażam. Już parę lat temu uzgodniliśmy, że w razie czego nasz ślub będzie w Miasteczku. Hołduję tradycji, że ślub ma być tam, skąd pochodzi panna młoda i że to ona opuszcza swoich rodziców i swój dom rodzinny, aby rozpocząć nowe życie u boku męża. U nas tak właśnie jest – co prawda do Poznania przeniosłam się już wczesniej, na studia, ale jakby nie było, zakładam rodzinę w miejscu, skąd pochodzi pan młody. Dopóki nie miałam tu rodziny, mogłam w każdej chwili wrócić, bo pracę mogłabym znaleźć wszędzie. Kiedy wyjdę za mąż, wyjechać z Poznania moglibyśmy najwyżej razem. A ze względu na Frankową pracę, której już w Miasteczku wykonywać by nie mógł, raczej nie ma na to szans. 
Potrzebuję chyba tego symbolicznego pożegnania z domem rodzinnym. Przyznam, szczerze, że gdyby mój ślub miał się odbyć w Poznaniu, czułabym się, jakby to nie był mój własny ślub, zwłaszcza, że cała rodzina Franka pochodzi stąd. Czułabym się nie na miejscu i obco, a trochę głupio czuć się gościem a nie gospodarzem na własnym ślubie :) W ogóle sobie tego nie umiem wyobrazić i mam nadzieję, że nie będę musiała…

Tak więc chwilowo temat ślubny uważam za zamknięty :) A raczej – chwilowo odroczony. Gdy będą już pierwsze konkretne ustalenia, na pewno dam Wam znać :) Ale póki co, proszę mnie o datę nie pytać :)

Ps. Nie chodzi mi absolutnie o to, że nie można komentować tej sprawy albo pytać w ogóle :) Tylko, żebyście nie zadawały mi pytań, na które na razie sama jeszcze nie znam odpowiedzi :)