*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

wtorek, 6 kwietnia 2010

Patrole – widma.

Przed każdym świątecznym lub długim weekendem, lub generalnie, przed każdą sytuacją, kiedy na drogach oczekuje się wzmożonego ruchu, w mediach trąbi się o policyjnych akcjach mających na celu dorwanie piratów drogowych i pijanych kierowców. Słyszy się o zwiększonych liczbach patroli na wszystkich drogach, które polują na kierowców przekraczających dozwoloną prędkość, wyprzedzających na trzeciego, nie wspominając już o tych, jadących zygzakiem. Wszystko pięknie, ładnie, chwali się naszej drogówce. Zdecydowanie jestem za tępieniem pijaków za kierownicą oraz tych, którym najwyraźniej wydaje się, że ich samochód w razie potrzeby uniesie się i w ten sposób uniknie zderzenia z innym pojazdem, i dzięki temu nie zabije innego poprawnie jadącego kierowcy. 
Tyle że to są chyba jakieś patrole widma…
Jak wiecie, przy każdej takiej świąteczno-weekendowej okazji jadę do Miasteczka. Tym razem nie było inaczej. Ja wiem, że długość trasy może nie jest szczególnie imponująca,ale zawsze wydaje mi się, że 200 km drogi krajowej to jednak całkiem sporo i wystarczy, żeby w czasie tych wzmożonych kontroli chociaż jeden patrol gdzieś sobie na drodze stał. Zdecydowanie, tylko mi się wydaje.  Kiedy jechałam w piątek, nie zauważyłam żadnego patrolu. Ale, należy tu podkreślić, że gdybym wyjechała kilka minut później, to może na jeden bym się załapała :) Bo akurat mijałam radiowóz, który najwyraźniej skręcał na miejsce idealnie nadające się na polowanie.  
Wracałam w poniedziałek. Zgadnijcie ile patroli minęłam po drodze? Tak,  zero! I można by jeszcze pomyśleć, że może tak akurat się trafiło, jechałam nie o tej godzinie, za późno, za wcześnie, cokolwiek… Ale jeżdżę już tak dwa lata, a i wcześniej zdarzało mi się pożyczonym samochodem, i sytuacja zawsze jest taka sama! Akcja Znicz, Boże Narodzenie, Wielkanoc,weekend majowy…  Na trasie góra jeden patrol (choć rzadko). Policja nie stoi nawet w miejscach, gdzie bywają podczas zwykłych weekendów. Więc ja się pytam, o co tyle szumu? Po co takie gadanie? Przyznam,że trochę mnie to oburza, bo mówią jedno, a rzeczywistość okazuje się inna. 
No chyba, że któraś z moich dwóch teorii jest prawdziwa. Pierwsza zakłada, że akurat droga krajowa nr 11 w dół od Poznania uznana została za jedną z bezpieczniejszych i wszystkie patrole w czasie mobilizacji, odsyłane są w inne części kraju. Druga mówi o tym, że mam po prostu szczęście…