*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

wtorek, 12 listopada 2013

Kto Ty jesteś?

Czy jestem patriotką? Tego właściwie nie wiem. Bo to chyba zależy od tego, po jaką definicję tego słowa sięgniemy. Nie jestem pewna, czy byłabym gotowa ponosić ofiarę za Ojczyznę ani czy umiałabym przedkładać jej dobro ponad dobro swoje i swoich bliskich. W zasadzie na ten moment wydaje mi się, że nie. Na szczęście nie muszę tego udowadniać.
Pod tym względem jestem trochę tchórzem i egoistką, bo wydaje mi się, że zawsze bardziej będzie mi zależało na dobru moim i mojej rodziny niż dobru ogółu - choćby miało to dotyczyć mojego kraju. Ale piszę to z perspektywy wolnej osoby żyjącej w niepodległej Polsce, kraju suwerennym i niezależnym. Nie znam odczuć osoby mieszkającej w kraju pod okupacją i... nie chcę poznać! Bardzo się cieszę, że mamy wolny kraj, że nie musimy walczyć o niego, ani do prawa do polskiego języka i polskiej kultury.

Gdyby rozszerzyć nieco definicję patriotyzmu lub dostosować ją do obecnych realiów, myślę, że pod wieloma względami faktycznie jestem patriotką. Być może nie jestem aktywistką, nie działam w żadnej organizacji czy to politycznej, czy społecznej, nie czuję potrzeby tak zwanego "zbawiania świata", czy w tym wypadku - kraju. Po prostu skupiam się na innych rzeczach w życiu. Ale interesuje mnie los mojego kraju. Jestem na bieżąco jeśli chodzi o wydarzenia polityczne i społeczne, mimo, że się nimi nie emocjonuję. Mam własne zdanie na wiele kwestii, które są obecnie poruszane na przykład w mediach, ale rzadko się na ten temat wypowiadam i nikogo nie usiłuję do swoich racji przekonywać. Absolutnie nie uważam, że wszystko jest idealnie w naszym kraju, ale nie należę do osób, które narzekają na wszystko jak leci i nikt ode mnie nie usłyszy, że Polska to "chory kraj".

Dla mnie chory nie jest - a przynajmniej nie bardziej niż wiele innych. Owszem, mamy tu wiele absurdów, wiele złych rozwiązań, przykro czasami człowiekowi na tę niemoc i bezradność, kiedy widzi, że nic nie może zrobić, po przepisy, bo głupie prawo, bo biurokracja, bo.. nie wiadomo właściwie co. Ale mimo to naprawdę rzadko narzekam, bo w zasadzie jakie mam do tego prawo? Nic mądrejszego nie wymyślę, nie mam pomysłu na inne rozwiązanie. A jeśli czasami mam, to jestem świadoma tego, że zapewne tylko mi się wydaje, że to takie proste i na pewno nie podjęłabym się próby jego realizacji, bo za słabo się znam na wielu rzeczach.
Ja po prostu lubię Polskę ze wszystkimi jej wadami. Uważam, że jestem Polką pełną gębą. Znam kilka języków, w tym dwa na wysokim poziomie, ale najważniejszy jest dla mnie ten mój język ojczysty. Dbam o niego i denerwuję się, gdy jest kaleczony. Lubię polską kulturę. Lubię nawet w dużej mierze polską mentalność! Oczywiście nie wszystko w niej lubię, ale nie generalizuję i wcale nie uważam, że wszyscy Polacy to marudy i kombinatorzy (takich nie znoszę) i za kieliszek wódki daliby się pokroić. Pewnie, że są tacy w naszym kraju. Podobnie jak chamy i prostaki :) Ale na moje szczęście większość osób, z którymi obcuję to zwyczajni, kulturalni, sympatyczni ludzie. I powiem Wam, że o wiele bardziej cenię sobie polską szczerość i powściągliwość niż zagraniczny sztuczny optymizm i fałszywą otwartość. Gdy mieszkałam w Hiszpanii irytowało mnie bardzo, że każda nowo poznana osoba rzucała mi się na szyję i traktowała jak przyjaciela na całe życie - niby to miłe, ale jednocześnie bardzo powierzchowne i sztuczne. W takich momentach człowiek gubi się i nie wie, na kogo tak naprawdę może liczyć. Polacy są trochę inni i mnie to zdecydowanie bardziej odpowiada.

Nie chciałabym wyjeżdżać. Tęskniłabym za Polską, za jej kulturą i jedzeniem. Na pewno nie dla mnie życie za granicą. Nie uważam wcale, że mamy tu kraj mlekiem i miodem płynący - oj daleko mu do tego. Ale ja po prostu akceptuję swoją Ojczyznę taką, jaka jest i szanuję ją właśnie za to. W takim sensie na pewno jestem patriotką. Zawsze otwarcie o tym mówię - chociaż nigdy nie próbuję na siłę przekonać kogoś, kto uważa inaczej, że się myli. Jest mi trochę przykro, gdy słyszę, jak niektórzy narzekają, ale zakładam, że mają ku temu powody. Chociaż przyznam, że czasami, gdy widzę, że niemal nienawidzą Polski, to dziwię się, co tu jeszcze robią - w czasach, gdy granice są otwarte. Uważam, że każdy ma prawo wyjechać i powinien to zrobić, jeśli jest mu tutaj tak bardzo źle. Wydaje mi się, że każdy kraj ma jakieś słabe strony - niektórym jest je łatwiej zaakceptować, innym trudniej. Polska na pewno tych słabości ma wiele, ale ja akurat potrafię je zaakceptować, chociaż oczywiście nie oznacza to, że przyjmuję wszystko bezwarunkowo, wszystkiem przyklaskuję albo jest mi wszystko jedno. Po prostu dokonałam świadomego wyboru - mieszkam tu, bo chcę, bo jestem Polką, czuję się Polką i czuję przynależność do tego kraju.

O tym wszystkim myślałam wczoraj, gdy przepełniona pozytywnymi uczuciami oglądałam relację z uroczystości odbywających się z okazji kolejnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości. Z dumą patrzyłam na nasze mundury, na nasze biało czerwone flagi, napawałam się uroczystą atmosferą i cieszyłam się z tego, że mamy to wszystko łącznie z wolnością wypowiedzi, prawem do świętowania tego dnia, że mamy swoje tradycje i swój protokół dyplomatyczny.
I tylko wieczorem było mi naprawdę wstyd... Szkoda :( Ale jak widać, gdy kocha się swój kraj, trzeba się czasami i wstydu najeść... 
Zdania mimo to nie zmienię - bo kto ja jestem? Polak mały rzecz jasna... Jak dotąd niezmiennie, nawet gdy bywałam na obczyźnie.