*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

poniedziałek, 2 września 2013

Zostań bohaterem w swoim domu + dopisek

Siku zachciało mi się chyba już przy węźle Emilia. Ale jeszcze nie tak mocno, więc stwierdziłam, że wytrzymam. Szkoda było mi czasu na zatrzymywanie się, zwłaszcza, że już się ściemniało... I wytrzymałam. Ale jak tylko zaparkowaliśmy na osiedlu, wzięłam co mogłam z bagażnika i pobiegłam do domu do toalety. 
Później zrobiłam to co każdy, czyli spuściłam wodę i... I nic. To znaczy na początku się spuściło a potem reszta wody ze spłuczki została na poziomie zdecydowanie zbyt wysokim, nie żeby się wylewało, ale jednak wyglądało groźnie.
Wpatrywałam się tak przez chwilę, po czym pobiegłam do okna, żeby zobaczyć na jakim etapie jest Franek z wyciąganiem bagażu z samochodu. Już zamykał. No więc czekam niecierpliwie, przebieram nóżkami. Domofon zapipkał - znak, że Franek już wszedł do klatki. Wyleciałam na korytarz, zapaliłam światło, żeby szybciej się wdrapał. Kiedy tylko pojawił się w zasięgu wzroku wyszeptałam zrozpaczonym niemal głosem (niedziela, godzina 22, co my zrobimy??) - Ubikacja się zatkała!
Franek spojrzał na mnie dziwnie i rzekł "no to co?", po czym skierował swoje kroki do toalety, wziął takie gumowe coś (tak, ja wiem do czego to służy, ale na widok zatkanego kibelka ja się zatkałam jeszcze bardziej i nie pomyślałam), co zawsze stało w łazience, a czego nigdy w życiu używać nie musiałam, uczynił swoją powinność i wszystko ładnie spłynęło.
Z szerokim uśmiechem spojrzałam pełnym uwielbienia wzrokiem na swojego małżonka.
Proszę, jak łatwo można zostać bohaterem we własnym domu - i to nie udając się wcale do marketu budowlanego ;)



DLA DOMU Z POMYSŁEM :P     
(obrazek znaleziony w internecie ;)


Ps. Powiesiłam dzisiaj pranie na balkonie. Pogoda była niby niepewna, ale zaryzykowałam. W ciągu dnia zaczęło trochę padać. Czekałam z niecierpliwością aż Franek będzie w domu, żeby poprosić go, aby zdjął wszystko ze sznurka. 
Okazało się, że już to zrobił ;) A to, co było jeszcze wilgotne rozwiesił na suszarce. No proszę, a podobno faceci o takich rzeczach nie myślą :) Prawdziwy domowy bohater!