Dzień jak co dzień. Budzę się rano o 6, włączam radio i słucham wiadomości. Leżę jeszcze przez chwilę. Franek, który ma dzisiaj wolne też się przebudza, zamieniamy ze sobą kilka słów. W końcu mówię, że wstaję, bo muszę barszcz na obiad przed pracą ugotować. Franek na to:
F: Ooo, barszczyk, mniam, ale mam ochotę. Już się nie mogę doczekać, aż zjem pyszny barszczyk.
M: A jak mi nie wyjdzie i nie będzie pyszny?
F: To dostaniesz... buzi w tyłek!