*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

wtorek, 30 czerwca 2015

Plany na wakacje po raz... trzeci! :D z wyjaśnieniem

No dobrze, skoro się już namieszało, to niech będzie... :) 
Przenoszę archiwum, robię to już od dłuższego czasu (choć z przerwami), ale bardzo powoli, bo dziennie przenoszę jedną, dwie notki. Nie wiem, jak to się stało, że akurat ta notka wyświetliła się Wam jako aktualna. To znaczy wczoraj mogłam się rzeczywiście pomylić - bo w dodatku tak się złożyło, że ma taki sam tytuł, jak notka napisana przeze mnie wczoraj (czego wcześniej nie zauważyłam ;)), ale szybko naprawiłam swój błąd i upewniłam się, że data publikacji wyznaczona jest na czerwiec przed sześcioma laty. Nie mam pojęcia, dlaczego dzisiaj nadal niektóre z Was trafiają na ten stary post, a inne na nowy :)

Ale skoro już pojawiły się pod tą notką komentarze, postanowiłam, że ją opublikuję normalnie i dodam jeszcze na koniec swój komentarz :)
 
 ***
 16.06.2009
 

Tak właśnie wyglądają moje plany wakacyjne. A właściwie duża ich część :)Właściwie ja do czytania wakacji nie potrzebuję, ale jak mam wolne, to przynajmniej mogę się pogrążać w lekturze bez wyrzutów sumienia. Generalnie czytam w każdej sytuacji. Czytam od samego rana, bo już na przystanku tramwajowym, kiedy jadę do pracy. Czytam w tramwaju, w poczekalniach różnego rodzaju, w podróży, na ławce, w ogródku, w przerwie na reklamy podczas oglądania filmu, przed snem itd. Ciągle chodzę po bibliotekach i wypożyczam nowe pozycje, mimo, że poprzednich jeszcze nie przeczytałam. Mam też kilka swoich książek, które zawsze odkładam na później. Staram się za dużo nie kupować, bo wtedy własne książki zawsze spycham na koniec kolejki. Można powiedzieć  „na wieczne nieprzeczytanie” :) Poza tym czytam zawsze kilka książek naraz. Nie wiem dlaczego, po prostu nie mogę się na żadną zdecydować. Czasem żałuję, że nie da się czytać dosłownie jednocześnie kilku książek ;) I zawsze mam książkę przy sobie, przez co wszyscy posądzają mnie o noszenie kamieni w torebce. Nigdy nie wiem kiedy może mi się przydać. Zdarzało mi się nawet czytać w samochodzie, kiedy stałam w korku:) Kiedy z jakiegoś dziwnego powodu nie mam przy sobie nic do czytania, to na bank będę tego żałować, bo okaże się, że miałam okazję do zagłębienia się w lekturze. Co się dzieje, kiedy książki nie mam w takiej sytuacji wiadomo – wystarczy przeczytać notkę „Burza” :) Co ciekawe, jak byłam mała myślałam, że czytanie jest tylko dla dzieci. Jakoś sobie nie mogłam wyobrazić, co niby ciekawego może być w książkach dla dorosłych, bo przecież na bajki są za starzy:) Myślałam, że dorośli do czytania mają tylko lektury szkolne. A moja przygoda z książkami zaczęła się bardzo szybko. Kiedy miałam jakieś trzy lata moi rodzice już mieli dość czytania mi w kółko tych samych bajek i rzucili „nauczyłabyś się czytać”. No to się nauczyłam. W przedszkolu panie wykorzystywały mnie żebym czytała pozostałym dzieciakom, a one szły na kawę. Pamiętam też jak odkryłam bibliotekę. Kiedy miałam pięć lat śmigałam sobie dookoła bloku na moim rowerku. I zginęłam. Rodzice zaniepokojeni, że nie widać mnie przez okno zaczęli mnie szukać. I zobaczyli rowerek pod biblioteką, która znajduje się u nas na podwórku. A ja sobie jakby nigdy nic siedziałam w czytelni i czytałam:) Nie mieli wyjścia, musieli mnie zapisać. A właściwie tata musiał się zapisać do oddziału dziecięcego, bo byłam jeszcze za mała:) I tak czytam do dziś. Tyle, że zapisana jestem do tylu różnych bibliotek, że teraz to tata na moją kartę wypożycza sobie lektury:)Wiem, że nie które z Was nie lubią czytać. Macie do tego prawo oczywiście, ale wybaczcie, nie rozumiem:) No nie umiem zrozumieć, jak można nie lubić czytać. Może któraś z Was nielubiących mnie oświeci :) Jakie są Wasze powody? No, to koniec notki i bomba, kto nie czytał, ten trąba*:)


***
Od tamtego czasu niewiele się zmieniło ;) Nadal uwielbiam czytać! I nawet pojawienie się Wikinga na świecie mi w tym nie przeszkodziło. Wręcz przeciwnie - na początku czytałam bardzo dużo podczas karmienia lub usypiania go. Teraz jest trochę gorzej, bo zarówno je, jak i zasypia szybko, ale i tak zawsze znajdę czas na czytanie pomiędzy jedną a drugą czynnością. Czytanie jest po prostu dobre na każdy "międzyczas" :)
Ale zmieniło się to, że już praktycznie nie mam zaległości w czytaniu swoich własnych książek. W którymś momencie się zawzięłam i postanowiłam omijać biblioteki szerokim łukiem, dopóki nie przeczytam tego, co jest na moich półkach. I wreszcie mi się to udało. W maju już nawet zaliczyłam jedną wizytę w bibliotece, wypożyczyłam pięć książek i się z nimi rozprawiłam. Teraz mam do przeczytania jeszcze cztery, które przywiozłam sobie z Miasteczka. Więc moje czytelnicze plany na te wakacje prezentują się tak:


Zdecydowanie bardziej ubogo, ale to dlatego, że ten plan obejmuje raptem najbliższy czas. Po cichu liczę na jakąś nową lekturę w prezencie urodzinowym.  A jeśli będę utrzymywać dotychczasowe tempo czytania jednej książki na tydzień, to akurat, jak znowu pojadę do Miasteczka będę mogła coś ciekawego wypożyczyć :)

*W tym momencie czuję się w obowiązku przypomnieć tę notkę, którą wzbudziłam sporo emocji (jeszcze jej nie przeniosłam tutaj) ;) Ale zdania nie zmieniłam!