*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

piątek, 7 maja 2010

Jeszcze nienormalnie + Dobra wiadomość

No i masz ci los… Jak ja tu mam pisać o mojej wycieczce, skoro tyle się wokół dzieje. W ciągu jednego weekendu:
- Franek się na mnie obraził, po czym przylazł w nocy i… spał na podłodze pod moim łóżkiem! (uprzedzam pytania – to nie ja mu kazałam się tam kłaść, udawałam że śpię ;)) A potem powtarzał, że jest kretynem. Przez grzeczność nie zaprzeczałam, bo powód tej obrazy był doprawdy błahy.
- Pomogłam Dorocie i Jusce obalić dwie flachy winka czerwonego, bardzo dobrego zresztą :)
- Nawiedził mnie demon z przeszłości – bardzo poważny demon.
- Pojechałam odebrać dyplom i wróciłam bez niego.
- Ugryzł mnie dziki osioł
- Inne osiołki mnie za to urzekły :) (wiem, ostatnio ciągle tylko o osłach :P)
No i same widzicie… A to naprawdę tylko część tego, co się wydarzyło w weekend. W ogóle nie miałam szans na to, żeby przysiąść do kompa i napisać o tym co było a tu już kolejne rzeczy w kolejce czekają.
Doprawdy, nie wiem co się dzieje ostatnio ze mną i moimi notkami. MK, masz rację, zakręcona jestem. Niczym ten osiołkowy, tfu – świński, ogonek :D

Dobra wiadomość

Ależ dzisiaj mnie Franek zdenerwował. To znaczy sam się zdenerwował a przy okazji mnie. Skończył pracę (bo dzisiaj miał krótko, tylko od 4:30 do 9:15) i zadzwonił. Gadał ze mną jakoś tak niefajnie, więc mówię: „Słyszę, że dzisiaj jakiś niedobry humor masz..?” A on na to, że tak, bo musi teraz jeszcze do prezesa jechać, bo go wezwał. I nie wiadomo o co chodzi, a prezes tak sobie nikogo nie wzywa, żeby sobie o pogodzie pogadać… :/ Zadzwonił przed chwilą i… przedłużą mu umowę! :) Podczas tych trzech miesięcy miewał kontrole (o których nie wiedział – to znaczy wiedział, że są, ale nie wiedział, kiedy, jak i kto) i okazało się, że został oceniony na dwie czwórki trzy piątki. Teraz dostanie umowę na rok :) Pewnie, że to niewiele, ale zawsze kolejny rok szansy na to, żeby się wykazał.