*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

czwartek, 17 grudnia 2009

Rozmemłana.

Ja chcę już święta. Jestem taka rozmemłana od paru dni i właśnie do mnie dotarło, że to przez to, że już odliczam dni do momentu, kiedy wreszcie sobie pojadę do Miasteczka. Nie mogę już się doczekać. Rozmawiałam z R. i będę miała prawdopodobnie wolne w środę :) Nie mówiąc już o samej Wigilii. Co prawda mamy otwarte, ale wiecie, księgowe rządzą się innymi prawami :P I nie muszę tam siedzieć. No chyba bym się zapłakała, gdybym mogła z Poznania wyjechać dopiero o 15:00 w Wigilię. Toż na wieczerzę bym nawet nie zdążyła ;) A tak poza tym to mnie coś bierze chyba. Nie wiem co się stało z moją odpornością. Jak ktoś ją spotka, to przekażcie, że jej szukam i tęsknię za nią. Potrafiłam przez cztery lata nie chorować, a teraz już trzeci raz w tym roku łażę ze stanem podgorączkowym. I nawet dzisiaj na hiszpański nie poszłam. Mam z tego powodu ogromne wyrzuty sumienia. No ale przeprowadziłam z moją mamą telefoniczną rozmowę i ona strasznie się boi że jakąś grypę podłapię i kazała mi nie iść. A jak wiadomo ja się mamy słucham ;))
Zaliczyłam dzisiaj kolejną wizytę u okulisty. A wiecie co to dla mnie oznacza, prawda? :) Nie, nie poprawiłam się ani trochę. Wstyd normalnie mi było, ćwierć wieku prawie na karku a ja nie umiem oczu otworzyć, żeby mi lekarz ciśnienie w oku zmierzył. Znowu musieli wołać na pomoc pielęgniarkę.  Ale przynajmniej się okazało, że i ciśnienie i pole widzenia ok. Tylko w takim razie nie rozumiem po co znowu mam przychodzić do kontroli za trzy miesiące. Kurczę, ja nawet okularów nie noszę (no, tylko w samochodzie), a jednak coś tam muszę mieć nie tak.. Chyba z dnem oka. Moja mama mówi, że powinnam się cieszyć, że jestem pod stałą kontrolą lekarza, to jak się będzie coś działo, to się szybko zorientują. No dobra, to się cieszę :)
Dzisiaj dla odmiany krótka i mało sensowna notka :) Dobranoc, pchły na noc;)
Ps. A tak właściwie to chyba sobie po prostu wynalazłam zastępczy temat, bo strasznie miałam ochotę cosik dzisiaj napisać, ale jakoś nie miałam weny na nic ambitnego. Chciałam napisać coś o Franku. Coś miłego. Ale wieczorem zmieniłam zdanie. Nie pokłóciliśmy się ani nic, ale jakoś taki mi jest… hmm, smutno chyba. On mówi, że wszystko jest ok, ale znam go na tyle, że wiem, kiedy jest normalny, a kiedy zachowuje się”dziwnie”. Taki zimny jest… A ja w takich momentach jestem rozdarta między uczuciem smutku a złością i chęcią napisania mu, żeby spadał na drzewo banany prostować i, że mooożeee zobaczymy się za niecałe dwa tygodnie, bo wcześniej nie mam ochoty :/

Dopisek z 18 grudnia godz. 07:23
No dobra, coś mi wczoraj chyba odbiło. Przesadziłam :) Franek twierdzi, że to przez gorączkę (chociaż 37 to nie jest gorączka!) Gadaliśmy przez telefon i wyszło na to, że to niby ja byłam dla niego niemiła. Przemyślę sprawę i może się z nim zgodzę :)