*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

czwartek, 6 stycznia 2011

O oczekiwaniach i nadziejach.

Rok temu czułam, że rok 2010 będzie dobry. Byłam pełna nadziei i optymizmu. Poza tym wiedziałam, że szykuje się parę przełomowych wydarzeń. Wszystko się sprawdziło. Rok był udany i aż żal mi, że się skończył. Przez chwilę myślałam źle o tym nadchodzącym roku 2011… No bo cóż niby takiego dobrego dla mnie mógłby on przynieść? Na szczęście opuściły mnie już te obawy i nowy rok przywitałam z radością. Nie mam co prawda tym razem tak intensywnych przeczuć jak rok temu, ale wierzę, że jednak ten rok też będzie dobry.

Oczywiście w roku 2011 pokładam również pewne nadzieje – chciałabym napisać i obronić pracę dyplomową, miło by było także znaleźć nową pracę – ale tylko lepszą od tej, którą mam, w której mogłabym poczuć się bardziej spełniona i która zaspokoiłaby moje ambicje. Chciałabym też bardzo, aby Franek zdał jeszcze jeden egzamin, który go czeka i żeby przedłużono mu umowę w Zielonej Firmie. A jeśli chodzi o nas… no cóż, fajnie by było, żeby się Franek wreszcie na coś zdecydował :) Niech przestanie gadać, a zacznie działać po prostu :) Marzy mi się też coroczny wyjazd za granicę – wszystko jedno gdzie. Oraz urlop – najlepiej znowu w Tatrach. Ale weekend nad morzem też byłby przyjemny :) Byleby z Frankiem…

A tak poza tym? Niech ten rok będzie przede wszystkim spokojny, ale nie nudny. Radosny i pełen przyjemnych wydarzeń – tych bardziej i mniej spodziewanych. I oby wszyscy byli zdrowi… Generalnie, tak jak napisałam, wystarczyłoby mi, żeby ten 2011 był tak samo dobry, jak rok miniony. A przede wszystkim niech się między Nami dobrze układa, a wtedy wiem, że wiele innych rzeczy też pójdzie dobrze.
Rok zaczął się bardzo dobrze, mam nadzieję, że to zwiastun tego, co będzie przez kolejne trzysta dni z kawałkiem :)

W tym roku w Noc Sylwestrową zabawiliśmy się w jajeczną wróżbę :) Zaopatrzyliśmy się w jajka niespodzianki i po północy sprawdziliśmy, co też jest nam pisane :P Ale przyznam szczerze, że mamy problem z interpretacją :))
Ja miałam dwa dinozaury Compsognathusy, a Franek suczkę-sportsmenkę, czyli Gabi Gadkę :)

   Ma ktoś jakiś pomysł? :))
Jak Franek zobaczył moje dinozaury, to stwierdził, że to wróży ślub (!?) Nie wiem, co on ma z tym ślubem :P Ja myślę, że te dinozaury to trochę my – dość nerwowe są, a my przecież też tacy jesteśmy :) Tylko nadal nie wiem, co to miałoby znaczyć jeśli chodzi o przyszłość :P Natomiast jeśli chodzi o Gabi, Franka interpretacja była taka, że to musi być jakaś moja koleżanka, która studiuje na AWF (Dorota :)) Dopowiedziałam, że skoro ślub, to może będzie druhną :P A po przeczytaniu, że Gabi Gadka ciągle trajkocze pomyślałam, że to jednak może ja :P Kondycję w końcu też mam całkiem w porządku – w końcu chodzę kilka razy w tygodniu na aerobik :P Jednak wniosków konkretnych brak. Zobaczymy za rok, czy będzie dało się jakoś te figurki zinterpretować :))
Postanowienia chyba sobie odpuszczę. Nudzi mnie to :P Co roku coś postanawiam, kiedy udaje mi się to zrealizować, mam problem, żeby wymyślić znowu coś innego, jeśli natomiast wymyślę coś trudnego do realizacji, to z kolei powtarzam się na kolejny rok :) Nie chcę więc nic tutaj jasno określać, postaram się po prostu żyć tak, jak dotychczas, bo jestem z  mojego trybu życia w miarę zadowolona :) I książek chciałabym więcej czytać, ale cóż, doba się nie rozciągnie, coś kosztem czegoś, a i tak nie jest tak źle z moim czytaniem – gorzej z blogiem o książkach :))

O właśnie, zapomniałam o jeszcze jednej rzeczy – na Nowy Rok życzyłabym sobie elastycznego czasu :) Wiem, że jak się sprężę, to w końcu wszystko uda mi się ogarnąć. I wierzę, że ten ostatni pośpiech w jakim żyję, to tylko przejściowy kryzys :)