*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

czwartek, 2 lipca 2015

Pozytywny lipiec

Nadejście lipca zawsze wzbudza we mnie mieszankę emocji. Ale na szczęście raczej tych pozytywnych. Sama nie wiem dlaczego. Może to wynika z tego, że lipiec jest moim urodzinowym miesiącem? Trudno mi powiedzieć. 
Co roku jestem też tak samo zaskoczona zmianą kartki kalendarza... Myślę sobie - to już? Ciesząc się jednocześnie - nareszcie! :) Bo przecież zawsze na ten lipiec czekam, zwykle przynosi coś dobrego. Wakacje, moje urodziny, koniec sesji, wyjazd na urlop, spotkania ze znajomymi, koniec pierwszego trymestru ciąży a do tego zielony groszek, słoneczniki i arbuzy... Co tym razem mi przyniesie? Pewnie wszystkiego po trochę :) Będą urodziny, będzie wyjazd na urlop, będą spotkania ze znajomymi. Będzie też pół roczku Wikinga, na który czekamy.
Lubię lipiec. Bardzo. Mimo, że zawsze dobitnie uzmysławia mi szybko płynący czas - i to wcale nie dlatego, że to właśnie w lipcu się starzeję, bo akurat mój wiek nigdy szczególnie na mnie wrażenia nie robi. Bardziej chodzi o to, że zawsze się dziwię, że ten lipiec już przyszedł, że to JUŻ lipiec a więc pełnia lata. A potem dziwię się jeszcze bardziej, że już się skończył i kolejny znowu dopiero za rok. 
Ale tymczasem mamy sam jego początek, więc skupiam się na pozytywach :) Jutro przyjeżdża Dorota! Już się nie możemy doczekać. A za nami bardzo przyjemny dzień. Byliśmy z Wikingiem na spotkaniu w klubie. Usłyszałam, że ładnie wyglądam. I że "to dziecko" (czyli Wikuś) to wierna kopia mamy. Mogłam być dumna z Wikinga, kiedy się wszyscy zachwycali tym, jakie postępy zrobił. Przez pewien czas nie widziałam się z niektórymi dziewczynami, mijałyśmy się na spotkaniach, dlatego były takie zaskoczone. Była też mama ślicznego Bartka  - z siedmiomiesięcznym Bartkiem właśnie. Zawsze patrzyłam na niego i jego umiejętności, i myślałam sobie - "kiedy Wikingowi się to uda?" A tu się okazało, że Wiking Bartusia prześcignął, bo tamten jest dopiero na etapie przewracania się na brzuszek. Tym razem zamieniłyśmy się rolami i to mama Bartka (świetna, bardzo sympatyczna dziewczyna!) podziwiała mojego synka. Z jednej strony jestem z z niego właśnie dumna, z drugiej myślę sobie, dlaczego on nie może tak spokojnie siedzieć, czy też leżeć jak te inne dzieci :) Jego wszędzie pełno! Kiedy siedzę z nim na kolanach, cały czas wyciąga rączki - to po talerz, to po szklankę, telefon, komputer - wszystko go interesuje! W jednym miejscu też nie leży, tylko "łazi" po całej macie lub dywanie - śmiałyśmy się dzisiaj z dziewczynami, że to taki mały walec na inne, bardziej statyczne dzieci :P Ale generalnie dziewczyny powiedziały, że ich zdaniem, to lepiej jak dziecko jest takie ciekawskie i żywe, i że mają nadzieję, że ich też takie będą. Cóż, ja też muszę przyznać, że wolę energicznego i ciekawego świata Wikinga niż Wikinga-ciepłe-kluchy :) Tyle tylko, że w związku z tym sama też muszę siłą rzeczy być ciągle na pełnych obrotach i wyprzedzać swoje dziecko choć o te pół kroku...
Poza tym powiem Wam, że Wiking ma absolutnie sto razy lepszy humor w dni, kiedy wychodzimy, niż gdy siedzimy w domu! Jest spokojniejszy, niewiele marudzi, dużo się bawi ze mną lub sam i śmieje się na głos. Jedna koleżanka skwitowała to dzisiaj krótko - towarzyski po mamie... Polu, Ty też ciągle piszesz, że charakter Wikinga kojarzy Ci się z moim... Franek z kolei twierdzi, że to po mnie Wiking wcześnie chodzi spać i wstaje, a w dzień nie pali się do drzemki. I że płaczliwy też po mnie. Hmm, czyżby naprawdę nieodrodne dziecię margolkowe?