*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

sobota, 3 lipca 2010

Pełnia życia.

Brakuje mi tego świata. A przecież wcale nie zniknęłam, jest mnie tylko trochę mniej. Ale czuję po prostu, że jestem w niego aktualnie mniej zaangażowana i bardzo mi tego zaangażowania brakuje. Niestety, każda z nas chyba miewa okresy, kiedy trzeba trochę odpuścić i skupić się na innych dziedzinach życia. Więc ja się skupiam chwilowo :) Ale mam nadzieję, że już wkrótce wszystko wróci do normy.Uprzedzając Wasze komentarze :) Tak, wiem, że blog nie jest najważniejszy, tak wiem, że życie realne musi być na pierwszym miejscu, tak wiem, że nikt ani nic zającem nie jest i nie ucieknie, ale jednak żal. Żal, że nie mam czasu pisać o tym wszystkim, o czym bym chciała, że nie mam warunków, aby opowiedzieć o tym wszystkim co się dzieje.
A dzieje się u mnie ostatnio sporo. Poza przeprowadzką być może nie jest to nic przełomowego, ale ostatnio żyję intensywnie. Powiem Wam, że czuję się ostatnio niesamowicie szczęśliwa (błagam, niech mi będzie dane użyć bezkarnie tego słowa, bez żadnego zapeszania) i to bez konkretnego powodu. Po prostu czuję, że żyję pełnią życia i to mi wystarcza. Moja energia jest spożytkowana na pracę, spotkania ze znajomymi, pakowanie, rozpakowywanie a nade wszystko chyba na rozmyślanie i wspominanie. Żyję z dnia na dzień i staram się pamiętać o tym, że „w życiu piękne są tylko chwile” i staram się każdą taką chwilą delektować i zatrzymywać ją niczym kadr filmu.
Już się prawie wyprowadziłam. W poniedziałek oddaję klucze. Większość rzeczy jest już przewieziona do nowego mieszkania. To znaczy większość moich rzeczy, bo z Frankowych to tam chyba tylko szczoteczka do zębów jest, ręcznik, koszulka i jakieś spodenki :) I tak szczerze mówiąc nie wiem, czy zmieści się coś jeszcze :P Posprzątane już prawie wszystko oprócz salonu i balkonu. Nie żeby tam jakoś brudno było, ale wiadomo, że człowiek chce zawsze wszystko oporządzić zanim poczuje, ze jest na swoim. No i chciałam powiedzieć, że prawie wszystko posprzątał Franek. Siedział tam całymi dniami, a ja byłam tylko dwa razy. A jak byłam i brałam się za sprzątanie to mi nie pozwalał. Ostatecznie sama sobie pozwoliłam, ale nie wiem dlaczego on tak koniecznie chciał wszystko sam robić. W każdym razie nie narzekam :) Pomalował kuchnię i sypialnię, posprzątał jedno i drugie (no, ja zajęłam się wnętrzem mebli w sypialni i poukładałam w szafkach kuchennych to, co Franek wyciągnął w celu umycia), wypucował łazienkę i graciarnię (mamy takową zamiast piwnicy), poodkurzał dywany.
Dobra wiadomość jest taka, że już mamy internet. Zła – że będzie na Frankowym komputerze, bo mój chyba niedługo pojedzie do serwisu. Ale Franek obiecał, że będę mogła sobie siedzieć w internecie ile tylko będę chciała :)
No i co tam jeszcze? Weekend spędzam sobie w Miasteczku i jest mi błogo. Wczoraj spotkałam się z koleżanką z podstawówki i kiedy huśtałyśmy się na huśtawkach z browarkiem w ręku pomyślałam, że to jest właśnie ten kadr, który muszę zatrzymać w pamięci. Dzisiaj opalałam się na leżaczku na działce moich rodziców z książką w ręku. Wokół cisza i spokój, bo chyba wszyscy się wystraszyli upałów. Mnie one nie takie straszne :) Cudnie jest i oby tak pozostało.
Odwiedzam Was, ale niestety nie wystarcza mi czasu na komentowanie. Ponownie wyrażam nadzieję na to, że wkrótce wszystko wróci do normy. A tymczasem idę nadal żyć pełnią życia :)