*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

niedziela, 11 września 2011

Wiewióra.

W zasadzie to już mnie pożegnałyście pod poprzednią notką, więc się jednak rozpisywać nie będę za bardzo :) Pierwsze dwa dni urlopu spędzone w Miasteczku, mamy już niestety za sobą. Wczoraj z rodzicami, siostrą i jej chłopakiem zakończyliśmy sezon grillowy. Dzisiaj zaliczyliśmy jeszcze wojewódzkie dożynki. A to nasza dożynkowa zdobycz, Wiewióra ze słomy:
 
Franek się w niej zakochał od razu. Ja, kiedy tylko przekonałam się, że on naprawdę chce ją mieć :) Wcześniej nie chciałam głośno mówić, że Wiewióra mi się podoba, ale skoro Franek pierwszy to powiedział…
 
Będzie nam pasowała do kwiatów wyplecionych ze sznura sizalowego, które sprawiliśmy sobie na jarmarku w Poznaniu :)
A jak ona pachnie…! Jak powietrze w trakcie żniw :)

Torby zapakowane, trasa opracowana. Wyruszamy jutro po szóstej. Wracamy chyba za tydzień. Zostawiam więc Was z Wiewiórą. Do poczytania :)