*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

środa, 24 czerwca 2009

Test ciążowy.

Test zrobiłam w niedzielę. Wynik testu okazał się pozytywny.
Ale spokojnie, test został przeprowadzony na Franku, nie na mnie :) (Nabrała się któraś? :]]]) No to od początku. 

Uwielbiam hot dogi ze stacji benzynowych. Często jak wiem, że będę tankować, specjalnie nic nie jem, żeby sobie tego hot doga zjeść. Jak gdzieś jedziemy w dłuższą podróż to też się zatrzymujemy na konsumpcję. No i ostatnio, jak planowaliśmy podróż na wesele już od kilku dni się napaliłam na pomysł, że przed wyjazdem sobie zjemy po cieplutkim, chrupiącym hot dogu. Ale trochę nie wyszło, bo po pierwsze najedliśmy się na śniadanie, a po drugie wzięliśmy jeszcze coś do jedzenia na drogę. Po trzecie, wiadomo było, że na weselu się najemy. Aż taka pazerna nie jestem, żebym na siłę wciskała w siebie nawet najsmaczniejsze żarełko:) W każdym razie stwierdziliśmy, że co się odwlecze, to nie uciecze i hot dogami uraczymy się w drodze powrotnej. Taki był plan. Z powrotem prowadził Franek, więc przypomniałam mu tylko, że jak już będziemy pod Poznaniem, żeby zjechał na jakąś stację. Ale Franek jedną przegapił. Nic nie mówiłam, bo stwierdziłam, że nie jestem bardzo głodna. Przy drugiej pomyślałam sobie, że nadal głodna nie jestem, więc jak Franek się zorientuje, to zjemy a jak nie to nie będę nic mówić. Zauważył, ale odrobinę za późno, żeby zjechać. Ale powiedział, że zjedzie na następnej. Tak zrobił, ale okazało się, że tam akurat hot dogów nie ma. Przyjęłam to ze spokojem. Ale jak pięć minut później zajechaliśmy do domu, stwierdziłam, że jednak jestem głodna :) Rozpakowaliśmy się, a ja dalej marudziłam, że jestem głodna. W lodówce pusto – wyjedliśmy wszystko przed wyjazdem. Franek chciał mi coś tam przyrządzić z tego co znalazł, ale pogardziłam, bo miałam tak naprawdę ochotę tylko na tego hot doga. Zapytałam,czy chce mu się iść ze mną na stację niedaleko osiedla. Nie chciało mu się .No to poszłam się wykąpać. Była już 22:00, leżałam w łóżku i dalej mu o tym hot dogu smęcę.
W końcu Franek wstał i mówi „Idę!” I zaczął się ubierać. Ale go powstrzymałam, nie będę po nocy jadła przecież ;) Pewnie ze zmęczenia taka marudna byłam :) Ale jakby nie było Franek przeszedł test – jak będę miała zachcianki w ciąży będę mogła na niego liczyć:) W końcu jeśli już teraz jest w stanie mi późnym wieczorem pójść po parówkę w bułce, to co dopiero będzie jak będę w ciąży ;) 
 
A tak nawiasem mówiąc, hotdoga się doczekałam. Franek kupił mi go we wtorek… na śniadanie :) Wstał jeszcze przede mną i przyniósł mi potem siateczkę z hot dogiem i kanapeczką ;)