No to się lenimy. Gdyby nie resztki kataru i lekarstwa, które ciągle jeszcze bierzemy, zupełnie zapomniałabym, że chorowaliśmy
Już nawet nie mam wyrzutów sumienia
No powiem Wam, że od wtorku niewiele pożytecznych rzeczy robimy
Zrobiliśmy pranie, prasowanie i wysprzątaliśmy mieszkanie. Poza tym
gotujemy (dzisiaj na przykład ulepiliśmy razem 60 pierogów), ale oprócz
tego całe dnie spędzamy na totalnym nicnierobieniu. Aż dziwne, że w nocy
spać możemy, bo wydawałoby się, że jak człowiek aż tak wypoczęty
będzie, to nie będzie miał czego odsypiać
Ale błogie lenistwo powoli dobiega końca. Ja już pojutrze idę do
pracy. Franek od środy. Trzeba się trochę zmobilizować do działania. Ja
na przykład staram się zabrać za uporządkowanie wszystkich drobiazgów i
papierów, które upchnęłam we wszystkich możliwych szafkach po
przeprowadzce. Nie mam pojęcia co mam z tym wszystkim robić??! Notatki
ze studiów mam w miarę uporządkowane i akurat one niespecjalnie mi
wadzą, ale mam mnóstwo mniej lub bardziej ważnych świstków i nie wiem
jak się odkopać 






W zasadzie to nie przeraża mnie wizja poniedziałkowego pożegnania z urlopem. Bardziej fakt, że kiedy się będę budziła, będzie jeszcze ciemno



A tymczasem kończę tę notkę w konwencji „stream of consciousness” zapewniając Was, że powoli nadrabiam również zaległości na Waszych blogach, chociaż jeszcze idzie mi to dość opornie

