*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

piątek, 23 lipca 2010

Urodziny.

Pan Internet się na mnie pogniewał chyba. Nie wiem za co, ale ostatnio zaczął szwankować :) Udało mi się co prawda Was wczoraj odwiedzić, ale opublikowanie komentarza czy wysłanie maila graniczyło z cudem. Ale dzisiaj już jest lepiej, więc może to chwilowa niedyspozycja :) Niestety notkę publikuję z opóźnieniem.

***
Chyba skończyłam świętować :) Nie, nie było jakoś szczególnie intensywnie, ale za to przyjemnie i radośnie.
Wiem, że są osoby, które nie lubią obchodzić urodzin. Są tacy, którym ten dzień nie kojarzy się z niczym przyjemnym. Moja koleżanka kiedyś się obraziła za skromne przyjęcie niespodziankę z tej okazji, bo stwierdziła, że człowiek się starzeje i z czego tu się cieszyć? Dla innych dzień urodzin jest dniem jak każdy inny, znam nawet takich, co o nim zapominają :) Ja nie należę do żadnej z tych grup, gdyż UWIELBIAM obchodzić urodziny :) Nie umiem tego wytłumaczyć. Może to wynika z tego, że u mnie w domu obchodzimy urodziny każdego członka rodziny a ja od dziecka zawsze 21 lipca czułam się ważna. Wszyscy mówili mi, że dziś jest moje święto, spędzaliśmy ten dzień inaczej niż na co dzień no i rzecz jasna dostawałam prezenty :)

To poczucie, że to właśnie dziś jest ten szczególny dzień, kiedy jestem ważna, zostało mi do dziś :)  Czekam na urodziny przez cały rok i zawsze tego dnia od samego rana czuję się szczególnie. I nieważne, że przecież większość ludzi i tak nie wie, że dziś jest „mój” dzień.Ważne, że ja to wiem i że wiedzą o tym moi bliscy – to wystarcza, żebym czuła się wyjątkowa :)

W tym roku nie było inaczej. Już po siódmej zadzwoniła do mnie Dorota z życzeniami i propozycją wieczornego uczczenia moich urodzin. Później średnio co godzinę dostawałam jakiegoś smsa lub odbierałam telefon od rodziny i najbliższych znajomych. Nawet szef o mnie pamiętał. Dostałam mnóstwo życzeń drogą mailową oraz na portalach społecznościowych. I oczywiście Wam wszystkim również serdecznie dziękuję za każde miłe słowo i życzenia.

Co roku pod koniec tego dnia robi mi się zawsze smutno, że to już koniec. Tyle czasu czekałam na ten dzień, a on już się skończył. Nie martwi mnie, że znowu jestem starsza. Martwi mnie, że od jutra już będę zwyczajna, a nie wyjątkowa :) W tym roku smutek dopadł mnie trochę wcześniej, bo umówiona byłam z Dorotą, więc wyżaliłam się Frankowi już wcześniej. Ale pocieszył mnie, ze następnego dnia też będziemy świętować :) Dotrzymał słowa.
Ale cóż… Dzisiaj po urodzinach zostało już niestety tylko wspomnienie i kilka łupów, którymi nie omieszkam się pochwalić tutaj następnym razem :) No i rzecz jasna cyferkę trzeba zmienić z czwóreczki na piąteczkę. Ale na razie mnie to nie przeraża. 
Co tam, już za 363 dni kolejne urodzinki :) Będę czekać.