*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

poniedziałek, 15 czerwca 2009

Wrócił.

Myślałam, że już nie wróci. Że się od niego uwolniłam. Już tak długo mnie nie odwiedzał. Cieszyłam się, bo było mi bez niego fajnie. Już prawie zapomniałam, że istnieje a tu znowu mnie dopadł :( Syndrom przedszkolaka. Chyba za długo siedziałam w domu i za dobrze mi się zrobiło. Wczoraj siedziałam sobie z rodzinką na działce przy grillu i się wygrzewałam na słoneczku. A parę godzin później już siedziałam w samochodzie z twarzą skierowaną na północny zachód. I już mi się jakoś nijako robiło. Dojechałam w średnim humorze. Z Frankiem widziałam się wczoraj tylko przez dziesięć minut. Dzisiaj się nie zobaczymy, bo jak ja wracam, on wychodzi. Może jutro się uda.

No i tak jakoś nie podoba mi się tu znowu :) Do pracy musiałam wstać. Lubię swoją pracę, ale rano z takim dołkiem jechałam. Eeeh. Ale muszę powiedzieć, że wczoraj w te 10 minut Franuś postarał się o chociaż chwilową poprawę mojego nastroju. Przyszedł z różyczką. Tak bez okazji. A jeszcze bardziej bez okazji przyniósł mi prezent. I to jaki! Otóż mój Franek kupił mi zestaw kosmetyków do makijażu:) I to nie jakieś badziewie tylko naprawdę fajne kosmetyki, których na pewno będę używać, chociaż za dużo się nie maluję. Ale to akurat na moje potrzeby. A do tego wszystko jest w takim fajnym kuferku. Ale najbardziej miło mi się zrobiło przez sam fakt, że o mnie pomyślał. To był przypadek. Po prostu miał okazję, zobaczył i nie olał, że to przecież jakieś malowidła, które jego nie dotyczą, tylko pomyślał o mnie :)

Troszkę mi osłodził ten syndrom. Ale nie do końca. Nie wiem jak się go pozbyć.