*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

sobota, 18 października 2014

W domowym zaciszu

Wczoraj dostałam od Franka piękny bukiet kwiatów z okazji imienin :) Nie mogę się na niego napatrzeć! Kwiaty to jest coś, co margolki lubią najbardziej :) W normalnych okolicznościach na pewno dostałabym żelki, ale niestety tym razem muszę obejść się smakiem, więc po prostu patrzę i patrzę:


Franek oczywiście również świętuje i to jak co roku podwójnie, bo urodzinowo i imieninowo. Ale darowałam sobie kwiaty dla niego i dostał ode mnie sweter, wodę toaletową i trochę ulubionych smakołyków w postaci białej czekolady, truskawkowego mleka i pistacji :)
Świętujemy bardzo kameralnie, bo tylko we dwójkę i w dodatku w domowych pieleszach. Pogoda nie sprzyja wypadom, dopiero jutro planujemy się wybrać na miasto. A tymczasem cieszymy się po prostu swoim towarzystwem, po kilku bardziej nerwowych dniach przyszło ukojenie i sielanka. Spędzamy więc razem ten czas ciesząc się wspólnym gotowaniem i sprzątaniem :P Może brzmi mało romantycznie, ale w jakiś sposób nawet jest, zwłaszcza kiedy później razem odpoczywamy.

***
W ostatnim tygodniu stopniowo przeglądałam swoją garderobę i robiłam w niej porządki. Rzeczy letnie oraz takie, w których sobie jeszcze przez jakiś czas nie pochodzę (na przykład mega dopasowane w talii jeansy) wcisnęłam w głąb szafy i na najwyższe półki. Odświeżyłam grubsze sweterki. Udało mi się zwolnić jedną najmniejszą szufladę :) Franek dzisiaj też dostał jakiegoś powera i też przejrzał wszystkie swoje ubrania. Ja z trudem decyduję się na pozbycie się choćby jednego ciucha, a Franek na odwrót - popłynął w drugą stronę i musiałam go lekko hamować :) Ale cieszy mnie, że pozbył się dwóch bluz i dresowych spodni, na które nie mogłam patrzeć :) Tatuś - zgodnie z moim przewidywaniem - okazał się bardziej hojny i wygospodarował aż dwie szuflady. Tym sposobem mamy już trzy szuflady do użytku dla Tasiemca :) Proszę bardzo, pierwszy krok w kierunku urealnienia jego przybycia na ten świat. Pozostały mi jeszcze dwie do opróżnienia, bo wymyśliliśmy w końcu, który mebel zostanie przeznaczony dla dziecka, na dobry początek wystarczy :P Bylebyśmy tylko przez te trzy miesiące, które nam zostały nie zapomnieli o tym, że to już nie nasze szuflady, bo potem na gwałt będziemy szukać wolnego miejsca :D
Cóż, niestety Tasiemiec nie będzie miał tyle szczęścia, żeby od razu miał do swojej dyspozycji cały pokój, musi się zadowolić małym kącikiem.
Swoją drogą to całe sprzątanie jest chyba świetnym dowodem na to jak bardzo racjonalne zamiast emocjonalne jest to nasze podejście :) Jeszcze nie mamy nawet jednego ubranka, ale za to aż trzy wolne szuflady :P