*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

poniedziałek, 8 grudnia 2008

Teoria zakręconego słoika...

Rozmawiałam sobie wczoraj z Frankiem. Opowiedziałam mu o takiej jednej teorii (absolutnie nie potwierdzonej naukowo:)), o której przeczytałam kiedyś w jakiejś babskiej książce. Teoria zakręconego słoika.
 
W skrócie – facet jest jak słoik. Zakręcony słoik. Próbujesz go odkręcić ze wszystkich sił, a on nie puszcza. Przekazujesz słoik koleżance a ona otwiera go bez trudu. Dlaczego? Bo już go trochę naruszyłaś, poluzowałaś, sprawiłaś, że nie jest taki uparty. Z facetami (podobno :)) jest tak samo – wiążesz się z takim delikwentem i masz nadzieję, że wkrótce on się oświadczy i będzie to wyczekiwane „długo i szczęśliwie”. Ale jakoś on się nie kwapi do klękania… W końcu znudzona czekaniem, zostawiasz go po kilku latach. Za chwilę on pociesza się w ramionach innej i po pół roku się jej oświadcza? Dlaczego? Bo już go trochę „naruszyłaś” :P A Ty tymczasem szukasz sobie innego faceta „naruszonego” przez inną :P Skończyłam wykład a Franek patrzy na mnie i mówi:
„Oj Małgosiu, ale ty bzdury opowiadasz, to tak jak bym ja ci teraz powiedział, że kobieta jest jak… otwarte pudełko.”

Teoria otwartego pudełka według Franka:
Facet widzi zamknięte pudełko (czytaj kobietę, czytaj dziewicę :)), które strasznie go intryguje. Mało tego, intryguje również innych samców. Próbują się jakoś dostać do tego pudełka, zajrzeć tam, otworzyć je. W końcu jednemu szczęśliwcowi się to udaje. Dla samego pudełka otwieranie nie jest ani specjalnie przyjemne ani romantyczne. Ale jak już jest otwarte, dostrzega potencjał jaki drzemie w nim samym. Chciałoby teraz być częściej otwierane. A tu delikwenta, który się pokusił dokonać pierwszego otwarcia ani widu ani słychu. I reszty amatorów też jakoś nie ma, bo otwarte pudełko przestało intrygować. A niektóre z pudełek zaczynają żałować, że nie pozostały zamknięte.

Mam nadzieję, że nikt nie poczuł się urażony :P Ja bynajmniej, uśmiałam się za to na całego. Nie sądziłam, że z mojego Franka taki filozof.