*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

piątek, 19 września 2008

Durna, durna, durna :(

Ogólnie to mam doła :( Masakrycznie głębokiego. A wszystko przez moją głupotę. Kuzwa, puknąć się tylko w ten durny łeb… Co takiego „mądrego” zrobiłam?? Poszłam do wróżki :( Durna. A tak się zawsze zarzekałam, że nie pójdę. Że nie wierzę w to i w ogóle zawsze mówiłam, że nie pójdę, bo boję się, że powie mi coś złego a ja w to uwierzę i przez to się sprawdzi… I kurde poszłam. No po cholerę?? Teraz mam strasznego doła. Naprawdę. Po prostu powiedziała mi nie to, co chciałam usłyszeć. Bo oczywiście chciałam usłyszeć, że z Frankiem będziemy żyć długo i szczęśliwie… A ona mi na wstępie powiedziała: „Mężczyzni, sprawy uczuciowe – byk, waga, koziorożec – tym panom już podziękujemy. To jest taka sprawa, że fajnie się zaczyna, ale głupio kończy. To taki związek na rok, dwa. Potem jest tak, ze może nawet i zaręczyny, a po nich się wszystko wali”
Franek jest wagą. I kuźwa dlaczego ja mam doła, przecież w takie rzeczy się nie wierzy :(
Na razie nie mam siły więcej pisać. Może się później odezwę.