*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

niedziela, 15 marca 2009

Melancholijnie, Filozoficznie.

Dziwny dzień. Dziwnie się czuję. Z jednej strony jest mi fajnie i błogo, z drugiej jestem jakby trochę zdołowana. Milion myśli na sekundę. Nic nie robię a czas ucieka jak oszalały. Miałam dzisiaj wyjątkowo tylko jedne zajęcia i już po 10 byłam w domu. I co ja robiłam przez te sześć godzin? Nie wiem, snułam się trochę, posprzątałam, bo wczoraj mi się nie chciało. Czytałam książkę. Książka wyjątkowo irytująca (Czarodziej Snów - Barbary Gowdy). Ale już tak mam, że jak zacznę czytać, to chcę dobrnąć do końca, dowiedzieć się o co tak naprawdę chodzi. A męczy mnie bardzo. Napisana w konwencji magicznego realizmu, do tego dotyka tematów tabu, orientacji seksualnej, upośledzenia umysłowego. Już sama nie wiem, czy to od tej książki mnie głowa nie boli. Czy może od tego, że siedzę w domu cały czas. Ale gdzie tu wychodzić, skoro na dworze tak ponuro? Zresztą wieczorem się przejdę do kościoła. Franek ma iść ze mną, ciekawe czy dotrze, bo poszedł teraz z kolegami mecz oglądać. Wiedział, że nie będę zadowolona, więc na pocieszenie zagrał ze mną jeszcze w moją ulubioną grę planszową przed wyjściem. Pocieszył mnie jak małą dziewczynkę, którą trzeba przekupić:)
A tymczasem dużo sobie ostatnio myślę na jego temat. Różnych rzeczy. Czasami wydaje mi się czuły, kochający, odpowiedzialny. A czasem działa mi niesamowicie na nerwy. Zastanawiam się, czy wydorośleje, czy zacznie myśleć poważnie. Sama nie wiem, dlaczego się go czepiam. Nie umiem nawet wystosować żadnego konkretnego zarzutu wobec niego. Jednocześnie za nim tęsknię i nie mam ochoty się z nim widzieć. Czy to w ogóle możliwe?