No i znowu mamy piątek. A to oznacza, że Franuś już jest w Podwarszawie :D O osiemnastej wysiadł z pociagu w Warszawie Zachodniej. Tak naprawdę bardzo szybko mijają te dni, ani się obejrzeliśmy i znowu jesteśmy razem.
Od razu pojechaliśmy na zakupy, bo kiedy jestem sama, to niemal o suchym chlebie i wodzie żyję ;) Chodziliśmy tak sobie po tym Tesco, Franek mnie przytula i mówi: "zobacz, jak sobie chodzimy fajnie razem po sklepie. Jak prawdziwe małżeństwo" :P
A potem nadal mnie tuli i przy marchewkach całuje w czoło. Więc się pytam, czemu taki milutki jest. Odpowiada, że tak się cieszy, że jesteśmy razem i że jestem jego najukochańszą żoną. Kontynuuje swój wywód: "wiesz, tak sobie myślę, jaka jesteś kochana... tyle żon już miałem, ale jednak ty jesteś tą najwspanialszą"
No to mamy weekend :P