*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

poniedziałek, 14 lutego 2011

Odrobinę o wszystkim / Chwalę się.

Jak zapewne zauważyłyście :P już jest po sobocie. A obiecałam, że po sobocie wrócę do świata żywych :) No i właśnie stopniowo staram się spełnić moją obietnicę :)
Mam za sobą bardzo fajny weekend. A właściwie całkiem zwyczajny, ale ponieważ moje ostatnie trzy weekendy wyglądały zupełnie inaczej i polegały głównie na czytaniu notatek, doceniłam normalność wczorajszego dnia.
Jestem po zaliczeniu. Co prawda nie znam jeszcze wyników, ale i tak cieszę się, że mam to już za sobą. Egzamin nie był najtrudniejszy, aczkolwiek przyznać muszę, że bułka z masłem to też nie była. Niby to był test wyboru, ale niektóre pytania były bardzo podchwytliwe i jestem pewna, że nie wszystkie nasze odpowiedzi są poprawne. Piszę „nasze”, bo to właściwie była praca zbiorowa ;) Tego się nie spodziewałam. Cały czas się konsultowaliśmy ze sobą, a opiekun naszego studium patrzył się – to na sufit, to w okno, to w ekran komputera. A czasami nawet na nas. Ale byliśmy cichutko, porozumiewaliśmy się tylko szeptem :) W każdym razie – ocen będzie pięć i jeżeli nawet nie zaliczę któregoś z przedmiotów, to przynajmniej razem z połową grupy, bo mamy identyczne odpowiedzi :P

Wieczorem umówiłam się z koleżanką, posiedziałyśmy trochę przy piwku. I… straszne rzeczy normalnie, wypiłam dwa piwa i już mi się całkiem konkretnie kręciło w głowie! Ojj, wyszłam z wprawy, zdecydowanie. Ale ma to swoje dobre strony również – ekonomiczna jestem ;)
W niedzielę natomiast poszłam z Frankiem do kościoła, później ugotowałam obiad, wyprasowałam mu mundur (Frankowi, obiad munduru nie potrzebuje:)) i wyprawiłam go do pracy (też Franka, chociaż z obiadem – w brzuchu:P). I miałam czas dla siebie. Obłożyłam się książkami i czytałam, czytałam, czytałam… A potem zasnęłam snem tak twardym, że nie słyszałam nawet jak Franek przyszedł, jak się krzątał po domu i  nad ranem stwierdziłam z ogromnym zdziwieniem, że leży obok mnie.
Dzisiaj po pracy musiałam pozałatwiać kilka zaległych spraw. A przede wszystkim… Obleciałam połowę bibliotek, do których jestem zapisana. Wróciłam do domu z nowymi łupami :) Żebyście Wy wiedziały, jak ja uwielbiam czytać! Czasami cały dzień jestem w dobrym humorze tylko dlatego, że wiem, że popołudniu pogrążę się w lekturze :)
I co poza tym? Jutro Franek ma wolne. Po cichu liczę na to, że może odbijemy sobie jakoś dzisiejsze Walentynki. A w środę idziemy oboje do pracy, a po południu jedziemy razem do Miasteczka. Franek ma urlop w czwartek i piątek, więc też sobie wzięłam i spędzimy razem cztery dni :)
***
Właśnie dostałam maila, iż egzamin do przodu :) Piątki z zarządzania jakością, zarządzania dystrybucją i transportu i spedycji międzynarodowej. Czwórki z logistyki międzynarodowej i z prawa transportowego :)
Laba! :)