*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

wtorek, 14 września 2010

Witam Was :)

Wróciliśmy. Przyjechaliśmy do Poznania wczoraj wieczorem. Ale na szczęście to jeszcze nie koniec urlopu :) – Franek idzie do pracy od czwartku. Ja w piątek. Tuż przed weekendem :) Może to się wydawać bezsensowne przychodzić do pracy na jeden dzień, ale w tym szaleństwie jest metoda :) Wiadomo, że po urlopie przychodzi zawsze dół spowodowany świadomością powrotu do pracy. Mnie ten dół raczej nie zdąży dopaść, skoro zaraz następnego dnia będę miała wolne :) Franek ma gorzej – po dopiero poniedziałek będzie miał wolny, no ale on już musi się dostosowywać do grafiku.
Wróciliśmy szybciej z kilku powodów – Franek chciał jeszcze przejechać się kilkoma liniami autobusowymi, których jeszcze nigdy nie prowadził. Poza tym chcemy się oswoić powoli z powrotem do rzeczywistości. Ja może zostałabym dłużej i ostatecznie w piątek też wzięłabym wolne, ale tak się złożyło, że w środę po południu mam ważne spotkanie (będę Was prosić przy tej okazji o kciukowanie :)) Czwartek pozostawię sobie jeszcze na ogarnięcie i pozałatwianie kilku spraw a w piątek pewnie już mnie będzie nosić więc wolę iść do pracy i sprawdzić co tam chłopaki pod moją nieobecność nawywijali :)
Urlop nam się udał. Pogoda była w porządku. Nie powiem, że codziennie było pięknie, ale wystarczyło, żebyśmy zrealizowali większość naszych planów. W Miasteczku też wspaniale spędziliśmy kilka dni. Ale niestety nadeszła pora na powrót do Poznania. Staram się walczyć z syndromem przedszkolaka, a wcale nie jest to takie łatwe. Zwłaszcza, że się dość mocno przeziębiłam :( Leżę teraz i walczę z temperaturą, gdy tymczasem Franek załatwia na mieście sprawy, które mieliśmy razem załatwiać :( A w ogóle to zaraziłam się od niego. A może od taty lub chłopaka mojej siostry? Bo przez weekend wszyscy faceci kichali i smarkali. Tylko czekam aż mama zadzwoni, żeby powiedzieć, że ma katar.
Muszę się do jutra ogarnąć, bo naprawdę muszę się spisać na tym spotkaniu.
Powracam więc powoli do świata żywych blogowiczów. Wiecie, mam takie mieszane uczucia w stosunku do bloga – kiedy długo nie piszę, z jednej strony wydaje mi się, że zupełnie mogę się bez tego obejść, z drugiej natomiast mam mnóstwo pomysłów na kolejne notki i nie mogę się doczekać, kiedy znowu wsiąknę w ten świat :)) Tak czy inaczej, urlop od bloga od czasu do czasu jest fajny, ale zdecydowanie nie mogłabym z tego zrezygnować :))

Wkrótce bardziej szczegółowa relacja z wakacji, ale najpierw będzie słówko o moich dylematach :P
Margolka i jej kredki wracają ;)