Wczoraj
natknęłam się na coś co mnie bardzo.. hmm, oburzyło to zdecydowanie za
mocne słowo. Zbulwersowało… też nie. Zniesmaczyło? Trochę. I odrobinę
zakłopotało. Ogólnie sama nie umiem nazwać tych wszystkich odczuć, które
wywołało we mnie to zdarzenie.
Otóż
poszłam wczoraj, jak co niedzielę zresztą, do kościoła. Niedaleko mnie
stała para z niemowlęciem. W pewnym momencie, tak gdzieś między
przeistoczeniem a komunią, kobieta wzięła od męża dziecko usiadła i… zaczęła karmić. Piersią, żeby było jasne…
Ja
oczywiście z niemowlakami doświadczenia żadnego nie mam. Pewnie to jest
tak, że ono jest teraz głodne i koniec kropka nakarmić trzeba. (Chociaż
ten dzieciaczek akurat w tym przypadku nie płakał, więc nie wiem, czy
to naprawdę była sprawa niecierpiąca zwłoki). Ja to rozumiem. No ale
przecież wtedy chyba Pan Bóg by się nie pogniewał, gdyby kobieta wyszła i
zrobiła to w domu? A jak ma daleko, to w samochodzie? A jak nie ma
samochodu, to przecież mogła iść do Zakrystii? Nie raz słyszałam jak
księża mówili do matek malutkimi dziećmi, że w razie czego mogą tam
wejść.
Nie
chcę wyjść tu na osobę, która się oburza niepotrzebnie, choć nawet nie
ma pojęcia o czym mówi. Bo może ja jestem przewrażliwiona, może się nie
znam, może… Wiem, karmienie to zupełnie naturalna sprawa i nie uważam
wcale, że karmiąca kobieta powinna się konspiracyjnie ukrywać, a w ogóle
to najlepiej wcale nie wychodzić z domu, bo może akurat trzeba będzie
nakarmić dzidziusia. Ale chyba troszkę dyskrecji ta czynność wymaga?
Ja
wiem, że w takim przypadku pierś absolutnie ma żadnego podtekstu
seksualnego. Ale jednak dla mnie jest to część ciała z „gatunku” tych
bardziej intymnych. I nawet jeśli chodzi o karmienie, uważam, że nie
powinno się jej wystawiać na widok publiczny. I już nawet nie chodzi o
ten kościół, choć to miejsce wydało mi się wyjątkowo niestosowne. Ale
widziałam, jak bardzo ta czynność wprawia w konsternację ludzi obcych,
znajdujących się obok przypadkiem. Mnie też to
naprawdę krępowało. Hmm, być może jestem wydam się zbyt pruderyjna, ale
cóż taka już jestem. Jeszcze raz powtarzam, że nie miałam do czynienia z
niemowlętami i nie wiem jak będę się zachowywać kiedyś, jako matka, ale
wydaje mi się, że chyba nie potrafiłabym karmić na forum. Owszem, przy
rodzinie to całkiem inna sprawa, ale wśród tylu obcych? Jeszcze raz
powtarzam – karmienie to zupełnie naturalna sprawa. Ale przewijanie
chyba też. Czy kościół byłby odpowiednim miejscem na zmienianie dziecku
pieluchy?
Czy
ja przesadzam? Może, ale naprawdę starałam się sobie przetłumaczyć, że
to przecież nic takiego, że skoro tej kobiety to nie krępuje, to
dlaczego ja się czuję zawstydzona? A jednak tak się czułam. Jestem też
ciekawa opinii tych z Was, które są matkami. Jak Wy to widzicie?
Ps.
Wiem, że obiecałam odpowiedzi do testu, ale nie mogłam się powstrzymać,
żeby się z Wami nie podzielić tymi moimi przemyśleniami. Sama się
zdziwiłam, że mnie to tak poruszyło…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz