Sennie się zrobiło ostatnio na moim blogu, ale mam nadzieję, że za bardzo nie ziewacie

No bo tak – mój sen o tych nieszczęsnych zaręczynach, to był pikuś przy tym co śniło mi się w nocy ze środy na czwartek
To dopiero był koszmar. Śniło mi się, że jakieś naćpane małolaty
chciały mi się włamać do domu. To znaczy na początku chodzili tylko po
domach i zbierali na piwo, ale potem wszystko się zmieniło i stali się
uzbrojonymi w noże nastolatkami. A jakże – krew też była. I ja sama
walcząca z drzwiami, bo kilka razy próbowałam zamknąć je na klucz i nie
do końca mi się udawało. Ostatecznie do mojego domu wdarła się tylko
żeńska część tych bandziorów i była całkiem grzeczna, a chłopaki
próbowali wszystkiego – i tych noży, i podpaleń. Do Franka nie mogłam się
dodzwonić, a w ogóle to nawet się cieszyłam, bo wolałam, żeby on nie
przychodził i się nie narażał. Niby przyszły z pomocą Dorota i Juska,
ale obie się w zasadzie skumały z jedną z tych „złoczyń” i w najlepsze
sobie oglądały z nią telewizję, podczas gdy ja próbowałam odeprzeć
szturm pozostających na korytarzu uzbrojonych małolatów na moje drzwi
wejściowe.

Normalnie
w przypadku takich przykrych i dość strasznych snów
dochodzę w nich w pewnym momencie do wniosku – „aaa spoko, to tylko sen, obudzę
się i będzie ok, więc zobaczymy co też się tutaj wydarzy” –
autentycznie często zdarza mi się tak myśleć we śnie. Ale okazało się,
że tym razem moja podświadomość postanowiła mnie oszukać i w momencie
kiedy sobie w tym śnie tak pomyślałam – obudziłam się. Tyle, że
obudziłam się we śnie – żeby było jaśniej: śniło mi się, że śni mi się
ten napad a kiedy obudziłam się z tego snu, okazało się, że to nie sen i
małolaty dalej mnie chcą atakować. No i tym sposobem męczyłam się z
nimi aż do piątej, kiedy to się obudziłam, włączyłam radio i leżałam do
szóstej jak zwykle o tej porze słuchając wiadomości dla rolników

No i co Wy na to? Wesoło mam ostatnio w tej mojej psychice co?
A tak całkiem serio, od jakichś dwóch tygodni mam problemy z
zaśnięciem. Jest to dla mnie coś niespotykanego, bo normalnie zasypiam w
momencie, kiedy przyłożę głowę do poduszki. A ostatnio kręcę się ciągle
i nie mogę zapaść w taki prawdziwy głęboki sen mniej więcej do drugiej.
Trochę śpię – to wiem, bo czas mi dość szybko płynie i jakieś tam sny
na jawie miewam, ale ogólnie nie jest ciekawie. Potem zasypiam snem
głębokim i śnią mi się jakieś głupoty. No i rano budzę się zmęczona –
nie żebym zaraz zaspała, bo to jest dla mnie niewykonalne. Przeważnie
budzę się przed budzikiem tak o 5:40, ale nie zmienia to faktu, że czuję
się wykończona i mam fatalnie podpuchnięte oczy.

Nie
wiem co jest tego powodem. Ale zaczyna mnie to denerwować. Tak sobie
myślę, że pewnie to trochę przez to, że jest tak długo jasno. Kładę się o
22, a za oknem jeszcze szarawo. – ale nie wiem, czy to mogłoby mieć aż
taki wpływ. Może za późno się kładę – w takim sensie, że często przed
spaniem trochę się wyciszałam – na przykład czytając książkę. Ostatnio
tego nie robiłam. Ale też nie jestem pewna czy to to, bo z drugiej
strony potrafiłam wrócić z aerobiku, wykąpać się, walnąć do łóżka i po
minucie spać jak zabita
A z drugiej strony może to właśnie przez książki, bo trzy które
przeczytałam w ciągu ostatnich dwóch tygodni to był horror i dwa
thrillery psychologiczne.

W
każdym razie wczoraj zasypiałam z Frankiem u boku, więc wyjątkowo nie
miałam z tym problemu. Co prawda Brutus ciągle mi się na nogi ładował
(dlaczego on śpi na mnie a nie na Franku???) i mnie rozbudzał, ale
Franek niczym ten dzielny rycerz go natychmiastowo zganiał, zanim
zdążyłam miauknąć, że mi ciężko
Sny dzisiaj też miałam niewydarzone, ale jakoś to zniosłam, bo co
jakiś czas Franek lekko mnie wybudzał, bo się akurat do mnie przytulał a
rano wstał i zrobił mi śniadanie.

A propos rycerzy, wczoraj Franek rzecze do mnie:
- Przyjadę po ciebie po hiszpańskim.
- Przyjedziesz?? O jak fajnie. Na koniu?
- Na jakim koniu??
- No na koniu – a konkretnie na białym rumaku.
- No na koniu – a konkretnie na białym rumaku.
- Nie.
- Ooo, czyli nie jesteś moim księciem na białym koniu…
- Nie. Jestem rycerzem, który przyjedzie zieloną puszką.
- ???
- No tramwajem przyjadę, no.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz