To już cztery lata, odkąd jestem obecna aktywnie w
blogosferze. Dokładnie 23 kwietnia 2008 roku „popełniłam” pierwszy post,
a później już poszło
Przez te kilka lat zmieniłam swój stosunek do blogowania kilkakrotnie,
nie chodzi o to, że jest on bardziej pozytywny, czy negatywny. Po
prostu inny. Zmieniam się ja, a więc i moje pisanie i nastawienie do
niego są inne, taka jest kolej rzeczy. Niezmienne jest tylko to, Tak się
przyzwyczaiłam do pisania, że teraz nie wyobrażam sobie, że mogłabym
tak po prostu przestać.
Myślałam, że tę czwartą rocznicę będę świętować na Onecie. I każdą koleją także. Ale ten portal naprawdę mnie rozczarował – nie awariami, ale swoim podejściem do użytkowników. Zbyt długo to trwało. Machnęłabym ręką nawet na marnotrawienie czasu, gdyby nie to, że przez kilka miesięcy redakcja sprawiała wrażenie kompletnie niezainteresowanej tym, co się dzieje na blogach i jak reagują na ro blogerzy. Można więc powiedzieć, że się trochę pogniewałam :))
Podobno teraz jest już lepiej. Być może. Ale kości zostały rzucone
Powiedziałam A, więc wyśpiewam i kolejne litery alfabetu. Nowe miejsce
już jest. Chwilę to jeszcze potrwa zanim udostępnię je wszystkim
zainteresowanym, bo odzew mnie trochę zaskoczył i musiałam lekko
zmodyfikować moje pierwotne założenia. Proszę więc o jeszcze odrobinę
cierpliwości.
Żal mi trochę opuszczać to miejsce. Bardzo się do niego przywiązałam.
Zostawiłam tu kawałek siebie. Szkoda mi tego, że archiwum nie będzie
rosło, że za rok nie zdziwię się, ile nowych notek zamieściłam. Ale
zmiany też są potrzebne – nawet w tym wirtualnym życiu. Być może zmiana
portalu wyjdzie mi na dobre i wniesie w moją pisaninę odrobinę
świeżości. Okaże się 
Myślałam, że tę czwartą rocznicę będę świętować na Onecie. I każdą koleją także. Ale ten portal naprawdę mnie rozczarował – nie awariami, ale swoim podejściem do użytkowników. Zbyt długo to trwało. Machnęłabym ręką nawet na marnotrawienie czasu, gdyby nie to, że przez kilka miesięcy redakcja sprawiała wrażenie kompletnie niezainteresowanej tym, co się dzieje na blogach i jak reagują na ro blogerzy. Można więc powiedzieć, że się trochę pogniewałam :))
Podobno teraz jest już lepiej. Być może. Ale kości zostały rzucone


Nie kasuję tego miejsca. Nie zarzekam się też, że nigdy tu nie wrócę. Czas pokaże.
A tymczasem, żegnam się z tym miejscem, być może nie z Czytelnikami


Żegnam się więc na tę chwilę. I do wirtualnego zobaczenia – na pewno w zupełnie innym miejscu, a być może kiedyś znowu tutaj…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz