*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

czwartek, 10 maja 2012

Byle do przodu!

A dzisiaj mam taki kaprys, żeby napisać, na jakim etapie przygotowań ślubnych jesteśmy 127 dni przed imprezą :P
Jak już wiecie, mamy od dawna zaklepany termin :D No dobrze, to jest oczywiste :) Ale mamy też załatwioną już salę, zespół, fotografa i kamerzystę oraz mszę w kościele. Odbyliśmy już nauki przedmałżeńskie oraz mamy za sobą pogadankę w poradni. W sobotę zamówiliśmy obrączki. Moja suknia ślubna już się szyje, pierwsza przymiarka ostatniego dnia czerwca. Ale kupiłam już sobie stanik, który będę miała na ślubie i zaszalałam, bo od razu kupiłam niebieską podwiązkę :) Mam już zaklepaną fryzjerkę i kosmetyczkę. Noclegi dla gości też są już załatwione. Menu - także ustalone, chociaż oczywiście jest jeszcze czas, żeby je zmienić. I najważniejsze - zaproszenia mamy już zaprojektowane i właśnie jestem w trakcie ustalania szczegółów ich wydruku. Nareszcie, bo to chyba była najbardziej irytująca dla mnie kwestia :))

Nie wiem, czy o czymś zapomniałam? Tak, czy inaczej, wydaje mi się, że to, co najważniejsze i tak już mamy :) No, może poza garniturem dla Franka i alkoholem :) Ale tym się zajmiemy tak w okolicach lipca. Z innych spraw: czeka mnie jeszcze kupno butów oraz wybór fryzury, chociaż mam już jakiś pomysł. Wiem, jaki chcę bukiet, ale trzeba będzie go zamówić - podobnie jak dekorację samochodu. A właśnie - nie zamawiamy żadnych limuzyn i takich tam, szkoda nam na to pieniędzy, bo jakoś nie zależy nam na tym, żeby efektownie podjechać :) Ale możliwe, że i tak się uda. Koledzy Franka bardzo interesują się samochodami i mają jakieś wypasione fury. Jak dobrze pójdzie, do ślubu podjedziemy srebrnym BMW. Do tego kabrioletem (niech tylko nie pada!) A jak nie, to pojedziemy samochodem moich rodziców :)
Musimy zorganizować jeszcze czekoladki z podziękowaniem dla gości, winietki na stół, zawieszki na alkohol oraz coś dla rodziców i dziadków. W tym tygodniu zainteresujemy się też kursem tańca! Piosenkę na pierwszy taniec chyba mamy już ustaloną, ze wskazaniem na "chyba" :)
Pewnie zapomniałam jeszcze o całej masie drobiazgów, ale to wyjdzie w praniu :) A tymczasem, myślę, że całkiem sprawnie nam to idzie.

79 komentarzy:

  1. Jak to u Margolki, wszystko perfekcyjnie zorganizowane :) Podziwiam Cię za to, że tak sobie wszystko dobrze układasz. Już Ci tak nie wiele zostało do przygotowania, że na pewno wszystko pójdzie zgodnie z planem :)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi się wydaje, że wcale nam tak dużo nie zostalo do załtwienia. Na pewno jakiś miesiąc przed zacznie się gorączka przygotowań, ale i tak myślę, że to, co najwazniejsze, będziemy mieli dopięte na ostatni guzik :)

      I tak mam wrażenie, że jeszcze za słabo jest to zorganizowane :P Ale mam tez mnóstwo innych zajeć i nie mam czasu poświęcić się tylko temu :)

      Usuń
    2. I bardzo dobrze, że masz jeszcze inne zajęcia, bo jakbyś się zajmowała tylko ślubem, to na pewno szybko stracił by swoją magię. A tak myślisz o nim od czasu do czasu i jest fajnie.

      Usuń
    3. No właśnie tez mi się tak wydaje, że gdybym tak ciągle tylko tym ślubem się zajmowała to by mi się znudziło i bym sie w ogóle tym tematem znudziła :) Ale odrobiny więcej czasu by się przydało :P Jednak i tak nie jest najgorzej.

      Usuń
  2. Zdecydowanie jest do przodu, Margolko!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaką wybraliście piosenkę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak już nie będzie wskazania na "chyba" to napiszę :)

      Usuń
  4. Już bliżej niż dalej. Szybko przeleci i ani się nie obejrzymy, jak nam opiszesz jak wyglądało wesele :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, czas strasznie szybko leci i tez mi się wydaje, że lada moment nadejdzie ten dzień :) Aż trochę żaluję :)

      Usuń
  5. Mistrzowie logistyki! Niesamowite...

    OdpowiedzUsuń
  6. Nigdy nie byłam na weselu, na którym goście dostawali coś w ramach podziękowań. Serio. Ale to może dlatego, że to chyba jakaś nowość, mogę się mylić. A jeśli chodzi o winietki, to wesele kwietniowe. Nie były imienne, ale napisane np. "rodzina nowak". To chyba wiele ułatwia, tak mi się wydaje. Tylko mnie to by się nie chciało myśleć nad usadzeniem tyyyylu ludzi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to mnie bardzo zaskoczyłaś. No z tego co ja się orientuję, to nie jest nowość :) przynajmniej na każdym weselu na jakim ja byłam, było coś dla gości (nawet na weselu piętnaście lat temu, bo to pierwsze, które pamiętam :)) W mojej rodzinie wygląda to trochę inaczej - każda zaproszona para gości dostaje pół litra i pudełko z ciastem. W Poznaniu, a więc także w rodzinie Franka, te podziękowania zawsze są w formie jakiejś czekoladki, cukierka itd.

      Wahaliśmy się przez chwilę jak to zrobić u nas i stwierdziliśmy, że z tym ciastem będzie za dużo zachodu, więc postawiliśmy na czekoladki, na których będzie napis - nasze imiona, data itp. Ale bez alkoholu się chyba nie obejdzie :) To takie normalne u nas, że się wychodzi z flaszką z wesela.

      A co do winietek - mnie się jednak zdecydowanie podobają imienne a nie "ogólne" :) Raczej nie widzę w tym ułatwienia. I zdecydowanie mamy zamiar wszystkich usadzić (chociaz przecież nie będzie musu, będzie można się przesiadać) - bo niestety na weselach gdzie nie było winietek, panował totalny chaos a goście zachowywali się jak uczniowie 1 września, chcący zając ostatnią ławkę :)

      Usuń
    2. To ciasta są, jak najbardziej :) Miałam na myśli te właśnie czekoladki albo jakieś inne cuda :) U nas też się rozwozi jakieś ciasta czy ciasteczka przed weselem, ale zupełnie nie wiem, w jakim celu.

      U mnie daje się gościom tylko ciasto. Wódkę młodzi dają np. kamerzyście czy fotografowi, często też kucharkom. Siostra jak obsługuje jakieś wesele, to czasami dostaje od starosty, bo wiadomo, w pracy nie może pić. Generalnie flaszkę weselną dostają ci, którzy na weselu pić nie mogą.

      To z takim zachowaniem się nigdy nie spotkałam, naprawdę. Na weselach, na których byłam, zazwyczaj siadało się rodzinami. Nam to zupełnie nie przeszkadzało, bo najlepiej bawimy się w swoim gronie. Jestem ciekawa, co w tej kwestii wymyśli przyszła bratowa, osobiście nie wyobrażam sobie siedzieć z kimś zupełnie obcym ;)

      Przyznam szczerze, że co region, to spotykam się z innymi zwyczajami weselnymi. Mnie i W. dzieli jedyne 60km, a już zauważyłam znaczne zmiany. Choćby to, że tam świadek, to jednocześnie starosta. W moim regionie się to rozgranicza. Ciekawe, co mnie jeszcze zdziwi i zaskoczy.

      Usuń
    3. No i my własnie z ciast rezygnujemy na rzecz czekoladek, bo jest łatwiej. Gdybyśmy rozdawali ciasto, to już by nie było tych drobiazgów przy talerzach - na podełku z ciastem też się zaawsze jakieś podziękowanie przykleja, a tak to już nam odejdzie i nie będziemy musieli tego ciasta dzielic.

      A na każdym weselu na jakim byłam z mojej strony alkohol się dostawało, więc pewnie i my będziemy musieli rozdać, chociaż np Franek i jego rodzina uważają, że to niepotrzebne, więc ebędziemy musieli się naradzić.

      Ale to własnie o to chodzilo, że kazdy chciał siedzieć ze swoją rodziną! I dlatego wszyscy biegli na miejsca i zajmowali, bo wiadomo, że na weselu zawsze kilka rodzin jest. I przeważnie jedna czy dwie pary zostawały i musiały gdzieś usiąść z innymi. A jak są winietki to problemu nie ma, bo przecież też układamy je tak, żeby rodzina siedziała razem, znajomi razem itd.

      Z tego co napisałaś wywnioskowałam kim jest starosta raczej, ale mnie się "starosta" kojarzy tylko ze starostą powiatowym i ewentualnie na studiach, jako przewodniczący grupy :)

      Usuń
    4. Te ciasta to też dodatkowy koszt jest, czekoladki zdecydowanie mniej kosztują ;)

      Widzisz, Wy chcecie żeby goście siedzieli rodzinami, a zdarza się też tak, że gości się miesza i można usiąść obok kogoś zupełnie obcego. Dla mnie jest to raczej nie do przejścia. Nie zawsze człowiekowi towarzystwo nowo poznanej osoby będzie odpowiadać.

      Starosta weselny jest, przynajmniej u mnie,odpowiedzialny za roznoszenie alkoholu, ale też za bawienie gości. To nie wodzirej, jednak zazwyczaj wybiera się osobę, która jest tzw. duszą towarzystwa.

      Usuń
    5. Pewnie masz rację, ale my przede wszystkim postawiliśmy na czekoladki ze względu na to, ze mniej z tym zachodu :)

      No dla mnie to akurat jest tak oczywiste, że nawet nie przyszło mi do głowy, że winietki mogą być tak rozłożone, że rodzina nie będzie siedziała razem :)
      Na pewno zawsze może się zdarzyć jakie bardziej niefortunne rozsadzenie gości, ale z doświadczenia wiem, ze najgorzej jest tak bez niczego :)

      Tak się właśnie domyśliłam, tak czy inaczej, u nas nie będzie nikogo takiego :)

      Usuń
  7. Naprawdę imponująco. Ale niczego innego się nie spodziewałam. Jesteś moim organizacyjnym guru :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Jeszcze nigdy nie byłam niczyim guru :) Chociaż... chyba kiedyś moja koleżanka coś takiego powiedziała, również odnośnie organizacji, czy systematyczności.
      Ale wiesz, ja i tak czuję lekki niedosyt i mam wrażenie, że gdybym miała troche więcej czasu, to zorganizowałabym to jeszcze lepiej i sprawniej :) No ale nie jest najgorzej, więc nie narzekam

      Usuń
  8. nam się marzy kabriolet, ale nie do slubu tylko normalnie... najleiej audi i koniecznie czerwone:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to ja nie mam marzeń tego typu :) Ja tam chce miec samochód nie zwracający za bardzo na siebie uwagi i nie kuszący złodzei :P

      Usuń
    2. no tak, zaleyz gdzie sie mieszka, jak w Poznnaiu to ryyzko kradziey całkiem spore, ale u nas, kto by nam z podwórka, w dodatku monitorowanego ukradł auto:D

      Usuń
    3. Ale ja nawet nie z tej perspetywy na to patrzyłam :) Mimo, ze mieszkam w Poznaniu, wychowałam się w małym mieście więc mentalność mam pewnie nadal małomiasteczkową :) Ale nawet w takim wypadku nie chciałabym takiego auta - zresztą, tym bardziej chyba :) Bo wtedy bałabym się nim gdziekolwiek ruszyć :P

      Usuń
  9. Ano sprawnie. Teraz ani się obejrzycie a już będzie po :) I nie pozostanie nic innego jak wspominać:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak to już tylko cztery miesiące :) Wiem, że minie bardzo szybko i nawet trochę mi żal :)

      Usuń
  10. To widzę, że już dużo macie zrobione , a mało zostało do zrobienia:) W sumie to dobrze nie będziecie się później stresować,że mało czasu a dużó do zrobienia:) zapraszam do siebie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam taką nadzieję, że nie zostanie nam wiele na ostatnią chwilę i jakoś sobie damy radę ze wszystkim bez stresu :) Też mi sie wydaje, że już nam nie tak wiele zostało.

      Usuń
  11. Niedł€go przyjdzie czas na mnie, by rozglądać się za kreacją na wesele kuzynki, ale póki co kombinuję, jak się wymigać - i nie da rady.
    U mnie nie ma zwyczaju dawania czekoladek, jakieś tam pół litra tata dostawał po weselu czy trochę ciasta po poprawinach i to wszystko, no i też nie na każdym weselu tak było, wszystko zależy od podejścia ludzi.
    Jako że temat ślubny,to pozwolę sobie wtrącić dziwną nieco sytuację, jaka miała miejsce kilka lat temu. Wesele jakieś 70km od mojego miasta i rodzice mogli skorzystać z noclegu, który zapewnili Młodzi, natomiast ja i brat mieliśmy płacić :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No czasami się niestety nie da. My też w czerwcu idziemy na wesele jeszcze. Ale ja się ubiorę w sukienkę mojej mamy :) nie chce kupować kolejnej, bo wystarczy mi moja ślubna i jeszcze coś na poprawiny chcę ubrać :)

      U mnie w rodzinie zawsze się dawalo w podziękowaniu ciasto i alkohol. U Franka nie - u nich właśnie są czekoladki. My się zastanawialiśmy przez chwilę - miało być ciasto, bo w moich stronach jest wesele, ale zrezygnowaliśmy, bo stwierdziliśmy, że za dużo z tym zachodu. Więc będą czekoladki i chyba alkohol.

      Tak, ja pamiętam tę sytuację, tylko nie wiem, czy opisywałas ją na blogu, czy w komentarzu o tym rozmawiałaysmy. Absurd totalny. Mnie sie bardzo nie podoba, kiedy upycha się gości weselnych byle jak, bez możliwości umycia się na przykład :/

      Usuń
    2. Pewnie w jakimś komentarzu to było, bo chyba notki o tamtym weselu nie popełniłam :) W ogóle ta sytuacja nietypowa była, bo poprawin drugiego dnia nie było dla rodziny... więc wszyscy wracali nad ranem autkami do domu z mojej rodziny, bo nikomu nie uśmiechały się dodatkowe koszta. Ale jakby tak dalej to było, to uuuu :) I z tego wesela ciasta nie było, nawet nie pamietam czy alkohol. Wesele, na które pewnie pójdę w sierpniu coś czuję, że będzie w jakimś stopniu na pokaz, bo moja ciocia lubi tak, ale kto wie... może się mylę. W każdym razie sala wybrana przez kuzynkę jest ok, poza takimi filarami, że nie widać, kto za nimi siedzi :P

      Usuń
    3. A wiesz, dla rodziny Franka nietypowe wesele to będzie nasze - bo z poprawinami :) oni nigdy na poprawinach nie byli. Nie wiem, dlaczego, bo od innych słyszałam, ze w Poznaniu też jest taki zwyczaj (na początku myślałam, że nie)
      No to przekonasz się w sierpniu jak to będzie :)) Może się okaże, że będzie bardzo fajnie ;)

      Usuń
  12. No gratulacje, prawie wszystko juz zalatwione:) Teraz to juz z gorki poleci;)
    Ja na rok przed mam juz spora czesc - kamerzysta, sala, fotograf, noclegi. No ale u nas ciezko z terminiami. Suknie wybieram sie szukac w wakacje kiedy bedzie wiecej czasu, z mama i siostra, one najlepiej doradza;) Bo podobno na suknie czeka sie, w zaleznosci, nawet do 9 miesiecy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm, ja tam bym na Twoim miejscu poszukała po prostu w innym miejscu :) Ja tez trafiłam na salon, gdzie na pierwszą przymiarkę czekało się 5 miesięcy, więc odpuściłam. 9 miesięcy to strasznie dużo czasu - może Ci się zmienić gust, zmieni się moda, nawet sylwetka się może zmienić :) Oczywiście to Twoja sprawa :) ale ja nie chciałam nawet pół roku wcześniej się decydować :)

      U nas podobno tez cięzko z terminami, ale my nie jestesmy jakoś specjalnie wybredni, dość szybko podejmujemy decyzje, więc skoro chcieliśmy ślub jak najszybciej, to wzieliśmy pierwsze wolne terminy, które były akurat 14 miesięcy po nasszych zaręczynach. I nie żalujemy, bo wszystko nam odpowiada :) A tak naprawdę i tak wszystko się dopiero okaże.

      Usuń
    2. Nie rozumiałaś mnie dobrze-jeszcze nigdzie nie byłam i nic nie mierzyłam, a jedynie słyszałam, że na suknię (sprowadzenie czy poprawki) czeka się do 9 miesięcy. Ja oczywiście nie mam zamiaru tyle czekać, o nie! Ale świadoma jestem, że jednak trzeba troszkę wcześniej się rozejrzeć, choćby aby się dowiedzieć w jakim fasonie mi najlepiej, bo takich sukien się nie przymierza często;) I ja sądzę, że max pół roku wcześniej się zdecyduję ostatecznie;) Bo najlepiej 'na świeżo', kiedy też znamy najbardziej aktualnie rozmiary naszej sylwetki;)

      Usuń
    3. Dobrze zrozumiałam -wiem, że jeszcze niczego nie przymierzałaś, ale napisałaś, ze słyszałaś, ze czeka się nawet 9 miesięcy, więc ja miałam na myśli to, że takie miejsce od razu bym sobie odpuściła. Poza tym, napisałaś, ze masz zamiar rozglądać się w wakacje, a wiec jesli dobrze pamiętam - rok przed ślubem? :) Dlatego napisałam dalej o tym, że ja wolałam się tym zająć później.

      Usuń
    4. Tak, chcę rok przed ślubem tylko rozglądnąć się za właściwym fasonem, a decydować już na kilka miesięcy przed;) Kto wie, może stanie się tak, że będę szyć jak nic mi się nie spodoba?
      ;) Teraz już wszystko jasne;)
      To co, kolejnej notki ślubnej spodziewać się za dłuższy czy krótszy czas? ;)

      Usuń
    5. Nie potrafię odpowiedzieć Ci na to pytanie - nie planuję notek z wyprzedzeniem - piszę o tym, co mi akurat w duszy zagra.

      Usuń
  13. Ja zawsze się śmieje, że mój A. to nie ma jak nauk przedmałżeńskich załatwić, no bo jak przy Jego trybie pracy 3 weekendy pod rząd być w kościele o godzinie 18? :P Jak to załatwiliście? :D Mi tylko przychodzi do głowy iść z kolegą :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My mieliśmy takich spotkań dziewięć i to w środku tygodnia, a Franek nie opuścił ani jednego. A wydaje mi się, że z weekendami jest łatwiej, bo dwa zawsze są wolne, więc wydarczy jeden załatwić.
      W każdym razie my nie mieliśmy żadnego problemu z jego obecnością, tyle, ze poszedł wcześniej i załatwił sobie że w danym miesiącu będzie chodził tylko na rano.

      Usuń
  14. dużo już macie :) powoli do przodu, bez wariacji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi się wydaje, że całkiem sporo już mamy załatwione :)

      Usuń
  15. Ach Margolko jak przeczytałam notkę to przypomniałam sobie nasze przygotowania
    i łezka w oku mi się zakręciła bo już niedługo będziemy obchodzić pierwszą rocznicę ślubu... a mnie wydaje się jakby to było wczoraj...najważniejsze, najpiękniejsze przed Wami kiedy spojrzycie sobie w oczy przed ołtarzem i powiecie tak aż mam ciarki jak przypominam sobie nas ..:) magiczne przeżycia.
    PS: my nie robiliśmy wesela ponieważ wszystko finansowaliśmy sami był skromny obiad dla najbliższych i w ramach podziękowania każdy Gości dostał kartkę z pięknymi podziękowaniami.Zresztą Wszyscy byli tym zdziwieni bo nikt nie zetjknął się u nas z czymś takim w ogóle.Ale to zawsze jest miłe :)))


    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czas szybko płynie - ja sama myslę sobie, że przecież za chwilę będzie rocznica naszych zaręczyn a chwilę później juz ślub :) Aż szkoda czasami, że tak szybko to wszystko idzie :)

      Ja się na każdym weselu spotkałam z jakąś formą podziękowania - czy to pudełko z ciastem czy po prostu cukierek z dołączonym bilecikiem ;)

      Usuń
  16. Dobrze zrozumiałam, że nie przygotowujecie ciast dla gości, tylko dajecie czekoladki??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My zamiast poczek z różnymi ciastami mysleliśmy o sękaczu. Widziałam takie kilogramowe kawałki, natomiast mysle, ze wystarczą na pół kilogramowe. Chociaż jak nie znajde odpowiedniej wielkości sękaczy to zrobimy coś w stylu sakiewek z różnymi słodyczami.

      Usuń
    2. Tak, dobrze zrozumiałaś - stwierdziliśmy, że za dużo zachodu będzie z tym ciastem. Poza tym u Franka w ogóle nie ma takiej tradycji - na żadnym z sześciu wesel wielkopolskich na jakich byłam nie dostawaliśmy ciasta.

      A na targach widzieliśmy dwie oferty z firm, które zajmują się wyrobem czekoladek okolicznościowych i coś takiego mamy zamiar zrobić.

      Usuń
    3. My też doszliśmy do wniosku, że za dużo pracy z tym, a z doświadczenia wiem, że wszyscy są tak przejedzeni ciastem na weselu, że to ciasto, które dostają do domu, najczęściej się psuje nie zjedzone. Co do czekoladek to nad tym się zastanawiałam, ale my mamy wesele w czerwcu, i obawiam się gorąca, żeby nam się te czekoladki nie porozpływały. Znalazłam cukiernie,k tóra upiecze dla nas miniaturki sękaczy, albo babek drożdżowych czy piaskowych i popakują je nam nawet w paczuczki które im dowiozę.

      Usuń
    4. Ja przyznam, ze akurat zawsze to ciasto lubiłam :) nie czułam się nigdy na tyle przejedzona, żeby jeszcze go nie wziąć i zabrać :P No ale przeważyły inne względy.
      My mamy we wrześniu wesele - ten miesiąc w ostatnich latach często bywał dużo bardziej gorący od (zazwyczaj deszczowego) czerwca :) Ale jakoś się nie obawiam tego, że się rozpłyną. Przetransportujemy je ewentualnie w jakiejś lodówce a w restauracji już będą wiedzieli co z tym zrobić :)

      Usuń
  17. wow jestem pod wielkim wrażeniem! z wielką ciekawością śledzę co sie w tym temacie u Ciebie dzieje, bo ja w podobny wchodzę po malutku ;) jakie obrączki wybraliście? całe żółtozłote czy mieszane białe z żółtym złotem? u nas w rodzinie jest zwyczaj dawania kawałków ciast, które zostały, ale może czas by to zmienić ;) pomysł z czymś pamiątkowym wydaje się być bardzo ciekawy :) pozdrawiam serdecznie :) Iskiereczka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W mojej rodzinie też własciwie taki zwyczaj jest, ale już na przykład na żadnym weselu ze strony Franka (na sześciu byliśmy) nie dostaliśmy ciasta. My zdecydowalismy się na czekoladki, bo z ciastem jest dużo więcej zachodu.
      Dobre pytanie :P Zaraz pewnie w szoku będziesz, gdy Ci napisze, że nie jestem pewna :D My wzięliśmy po prostu obrączki, które nam się podobały, na pewno jest tam żółte złoto i wiem nawet jaką ma próbę, ale nie jestem pewna, czy jest tam trochę białego również :) Pamiętam jak wyglądają te obrączki, ale nie pamiętam, czy różniły sie odcieniami :)

      Usuń
  18. Masz do perfekcji wszystko opanowane, więc zdecydowanie jesteście "do przodu". Tak trzymać, bez pośpiechu wszystko w swoim odpowiednim terminie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że tak będzie najlepiej, a czasu jeszcze trochę jest, żeby wszystko ogarnąć :)

      Usuń
  19. Fju, fju, od razu widać, że to pisała lubiąca mieć wszystko pod kontrolą Margolka :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobrze, że widać :P Znaczy, że mi nie odbiło :)

      Usuń
  20. Potwierdzam, bardzo sprawnie :) Ja przed ślubem miałam segregator wielki , w którym były nie dość, że wszystkie umowy, potwierdzenia zaliczek to jeszcze długaśna lista, by o niczym nie zapomnieć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My mamy zeszyt w którym zapisujemy każdy wydatek związany ze slubem, ale chyba za gurby wzięliśmy :) W każdym razie segregatora nie mamy - trzymamy umowy w tym samym miejscu, ale nie mamy tych papierów aż tyle, zeby zakładać osobny segregator :)
      A ewentualną listę robię sobie w kalendarzyku :)

      Usuń
  21. No to już prawie wszystko gotowe:) Extra!! Mam nadzieję, że potem się wszystkim pochwalisz, jaką miałaś fryzurę, makijaż, bukiet itd:)
    My mamy kilka rzeczy załatwionych, ale takich podstawowych, jeszcze o sukience i innych "pierdołkach" nie myślałam, ale my mamy w sierpniu za rok, więc wydaje się, że dużo czasu do tego ważnego wydarzenia w naszym życiu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na chwilę obecną twierdzę, że się pochwalę :)

      Pewnie, mnie się tez wydaje, że to jeszcze sporo czasu i na pewno zdążycie - w końcu my salę zaklepaliśmy na rok przed ślubem i ze wszystkim się wyrabiamy :)

      Usuń
  22. No to najważniejsze sprawy macie już załatwione :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Widzę,że właściwie wszystko już macie "ogarnięte" W jakim kościele ślub?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No może jeszcze nie wszystko, ale już te ważniejsze sprawy na pewno :)
      nie wiem czego dokładnie dotyczy Twoje pytanie, ale ślub będzie w kościele w Miasteczku :)

      Usuń
    2. Poznań to moje rodzinne miasto, choć teraz mieszkam poza.Myślałam, że może w miejscu, które znam:)

      Usuń
    3. Nie nie, od początku wiedziałam, ze nie chcę ślubu w Poznaniu a w moim rodzinnym mieście :)

      Usuń
  24. Mnie się podoba jak para podjeżdza jakimś zabytkowym autem, odrestaurowanym oczywiśćie :D Limuzyna absolutnie nie w moim guście, ale co się komu podoba. Super że macie już tak dużo załatwione, teraz to już górki...kurde ale ten czas leci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja przyznam, że mnie się to podoba tak sobie :) Generalnie wolę "zwykłe" samochody i dlatego wynajem czegokolwiek byłby dla mnie niepotrzebnym wydatkiem. Rozumiem, ze dla niektórych to może być jakoś tam ważne i może to stanowić dodatkową atrakcję, ale na mnie akurat to nie robi wrażenia.
      Oj tak, czas leci bardzo szybko :)

      Usuń
  25. Naprawdę sporo macie już załatwione. Cieszę się :)

    OdpowiedzUsuń
  26. myślę że macie już dużo rzeczy załatwionych, reszta to tzw. kosmetyka więc luzik:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chociaż czasami ta kosmetyka jest najbardziej denerwująca :) Ale damy radę :)

      Usuń
  27. Margolka, pachnie mi bez w pokoju :D doczekałam się i ja, nareszcie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz? :)) Super, cieszę się razem z Tobą :)

      Usuń
  28. Margolko, przy Twoim talencie organizacyjnym z pewnością wszystko wyjdzie świetnie :), fajnie o tych przygotowaniach napisałaś, bez jakiegoś och-ech i nadęcia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najważniejsze, zeby wyszło na czas i żeby było miło :) Cieszę się w takim razie, że tak mi wyszło. Nie wybaczyłabym sobie, gdybym się nadęła za bardzo w tym temacie :))

      Usuń
  29. A jaka to będzie ta posenka na pierwszy taniec, jeśli wolno spytać? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że wolno i chętnie odpowiem :) Tylko pozwól, ze jeszcze się pozbędziemy tego "chyba" bo a nuż się rozmyślimy i będę musiała odkręciać :P

      Usuń
  30. Polecam fotoalbum z Waszymi zdjęciami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślelismy o tym, ale to jednak nie w stylu moich rodzicow, bo frankowych to może jeszcze tak... Ale i tak to trochę zbyt czasochłonne :) Mamy już inny pomysł

      Usuń