Tym razem mamy problem dużo bardziej prozaiczny w porównaniu do tych innych, z którymi musimy się borykać od jakiegoś czasu i na które niewiele możemy poradzić, tylko musimy się uzbroić w cierpliwość i czekać na rozwój wypadków.
Prozaiczny, ale niestety nie taki błahy, bo bardzo uciążliwy. Problem z sąsiadami. Nigdy nie miałam problemów ze snem. Zasypiałam szybko, budziłam się po ośmiu godzinach wypoczęta. W nocy czasami się na chwilę przebudzałam, czasami nie. Tymczasem od tygodnia - a dokładnie od ubiegłego poniedziałku, kiedy to po raz pierwszy spaliśmy w nowym mieszkaniu, nie przespałam spokojnie, bez stresu i przebudzania się ani jednej nocy. Franek tak samo. Z dnia na dzień jestem coraz bardziej zmęczona i w sumie zmartwiona sytuacją, bo nie wyobrażam sobie, żebyśmy mogli przejść nad tym do porządku dziennego.
Tydzień temu napisałam notkę, ale nie opublikowałam jej ostatatecznie bez konkretnego powodu. Oto jej fragment:
(...)sąsiedzi za ścianą niestety mają włączony telewizor non stop w
dodatku na tyle głośno, że go słyszymy. Rozumiem, że ściany są cienkie,
ale na pewno głośność jest ustawiona wyżej niż normalnie. Ubolewaliśmy
z Frankiem nad tym, że ciągle nie możemy trafić na jakichś normalnych
ludzi, którzy zachowują się w miarę cicho po 22giej! Ok, ja rozumiem, że
nie każdy chodzi spać tak, jak my. Nie ma przymusu. Ale czy naprawdę
nie można zachowywać się w miarę cicho? Już nawet nie chodzi o imprezy
(choć to też musieliśmy czasami przeboleć - ale jeśli zdarza się od
czasu do czasu, to się nie czepiamy, bo każdemu się należy) - ale o
głośne rozmowy, telewizję, muzykę. Czy nie można trochę tego ściszyć
skoro trwa cisza nocna? Nie rozumiem tych ludzi. Ja wstaję o szóstej -
czyli wcześniej niż wiele osób. Cisza nocna akurat się kończy, ale to
nie znaczy wcale, że włączam radio i telewizor na cały regulator albo
wydzieram się zamiast mówić do Franka. Powiedzcie mi (bo przecież wiele z
Was chodzi spać późno) czy naprawdę nie da się późnym wieczorem i w
nocy funkcjonować ciszej z poszanowaniem tych, którzy chcą spać? Ktoś
może uznać, że się czepiam, bo w końcu ktoś sobie tylko telewizję
ogląda (to z boku, bo z góry płynęła jakaś muzyka - nie żadna rąbanka,
spokojna, nawet przyjemna - ale nie w momencie, gdy miesza się z
Polsatem i wtedy, gdy chcę spać). Nie chcę, naprawdę nie chcę wyjść na
czepialską (...)
Tak pisałam po dwóch nocach przespanych (albo raczej nie do końca przespanych) w nowym miejscu. W zasadzie nie podchodziłam do tego jeszcze do końca serio, byłam pewna, że tak się po prostu zdarzyło i chociaż doskwierało mi to, to myślałam, że może trochę się czepiam. Generalnie myślałam, że to zwykła sytuacja - dzisiaj wkurzają mnie sąsiedzi, ale za chwilę o tym zapomnę, bo to jednorazowa sytuacja. Ale teraz już tak nie myślę.
Sąsiedzi codziennie wracają do domu w okolicach 22giej. Mniej więcej pół godziny później włączają telewizor a chwilę później radio. Mam wrażenie, że im głośniej on nastawia telewizję, tym głośniej ona słucha muzyki (tak, bo okazało się, że ta muzyka to nie z góry płynie, tylko z tego samego mieszkania).
Telewizja jest tak głośno, że słyszę dokładnie każde słowo! I ściany na pewno są cienkie, ale dla porównania napiszę Wam, że w tym samym czasie Franek siedzi w drugim pokoju i nie ma zamkniętych drzwi. Też ogląda TV, ale ja nie słyszę jego programu, tylko ten za ścianą! Mało tego - Franek w tamtym pokoju, który jest narożny i jego ściany nie sąsiadują z innymi mieszkaniami,również słyszy telewizję i muzykę sąsiadów!
Wiecie, to jest naprawdę nie do wytrzymania, bo o ile jestem w stanie zasnąć, to budzę się po godzinie i nie mogę zasnąć, bo jest jeszcze głośniej. Od czasu do czasu słychać jeszcze, jak do siebie krzyczą - a jest już po północy. Przysypiamy na chwilę, budzimy się znowu na przykład o drugiej i z ulgą stwierdzamy, że telewizja chyba wyłączona (choć nie zawsze), ale jest to ulga krótkotrwała, bo okazuje się, że muzyka cały czas jest na tyle głośno, że słychać dokładnie jaki to utwór. Śpimy, ale w tle cały czas słyszymy, że jest głośno, więc nie jest to mocny sen. Przebudzamy się o czwartej, a sytuacja jest bez zmian.
Wczoraj uciszyło się o szóstej. Dziś parę minut po piątej. Czy to jest normalne??
Zawsze mieszkałam w bloku i zawsze to sobie chwaliłam. Nie marzę o własnym domu, a to, że czasami słychać sąsiadów po prostu akceptowałam jako wadę, ale nie taką, żeby obrzydziła mi to mieszkanie (piszę to, bo nie chciałabym, żeby niechcący dyskusja pod postem
sprowadziła się do wyższości mieszkania nad domem i na odwrót, bo
uważam, że jedno i drugie ma wady i zalety, a co kto wybiera zależy
wyłącznie od subiektywnych predyspozycji, przyzwyczajeń i oczekiwań :)). Różne bywały sytuacje, sąsiedztwo bywało mniej lub bardziej uciążliwe. Wkurzaliśmy się czasami na głośną muzykę, albo studentów zbiegających z góry (to w Poznaniu), ale zazwyczaj były to sytuacje sporadyczne, o których wiedzieliśmy, że się skończą np około trzeciej, albo po prostu wiedzieliśmy, że akurat ktoś ma urodziny.
Zdajemy sobie sprawę z tego, że chodzimy spać stosunkowo wcześnie i nie mieliśmy wielkich pretensji nawet, gdy ktoś zachowywał się dość głośno do północy. Ale tym razem jest inaczej - po pierwsze dlatego, że to trwa calutką noc, po drugie dlatego, że to nie jest jakaś tam okazja, ale wygląda na to, że taki zwyczaj mają ci ludzie. Wracają późno i nie oglądając się na innych włączają i radio i telewizję. Rozumiem, że można oglądać/słuchać nawet całą noc, ale przecież można to robić trochę ciszej. Tymczasem głośność jest na pewno wyższa od standardowej, bo kiedy wyjdzie się na klatkę schodową, wszystko słychać. Kiedy my mamy włączone radio, to ledwo słychać je w kuchni... A w nocy wszystko przecież jeszcze bardziej się niesie.
Franek wczoraj próbował dotrzeć do tych ludzi, ale nie otworzyli mu - nie wiem, czy nie słyszeli pukania, czy nie chcieli otworzyć... Dzisiaj wyjeżdżamy na kilka dni (i nocy), więc odpuścił, ale po weekendzie będzie już dzwonił dopóki mu nie otworzą albo zaczepimy ich na korytarzu w momencie, gdy będą wracać do domu (zawsze to słyszymy).
Nie chcemy żadnych konfliktów, nie chcemy się czepiać. Nigdy w zasadzie nie zwracaliśmy uwagi sąsiadom, nawet jak coś nas denerwowało, bo w dużej mierze hołdujemy zasadzie "wolnoć Tomku w swoim domku", ale to już naprawdę jest trudne do zniesienia. Chcielibyśmy załatwić to polubownie, ale boję się, bo nie wiem co to za ludzie, a zachowują się w moim odczuciu trochę dziwnie. Zwłaszcza, że raz Franek spotkał sąsiadkę na korytarzu i nie odpowiedziała mu na powitanie.
Druga kwestia, która mnie dziwi i powoduje, że czuję się jeszcze gorzej to fakt, że właścicielka mieszkania (notabene zaoferowała, że jako właściciel zadzwoni po straż miejską, gdyby nie udało nam się tego załatwić) mówi, że nikt jej się nigdy na to nie skarżył. Zastanawia mnie też, że innym sąsiadom to nie przeszkadza.
Czy to my jesteśmy jacyś nienormalni? Przewrażliwieni? W gorszych momentach zaczynam tak myśleć. Ale powiedzcie, czy tak powinno być, że o godzinie 3 nad ranem jestem we własnej sypialni i dokładnie słyszę każde słowo filmu, który ogląda sąsiad i wiem, jakiej piosenki słucha sąsiadka?? (bądź na odwrót, ale tak przyjęliśmy sądząc po natężeniu ich głosów, gdy ze sobą "rozmawiają")
Musiałam się chyba trochę wyżalić. Wiem, że ludzie mają większe problemy (sami takie mamy!) i nigdy nie przypuszczałam, że coś takiego może stanowić kłopot. Ale nigdy dotychczas nie miałam sytuacji, żebym nie mogła spokojnie przespać kilku nocy z rzędu, żebym nie mogła zaznać ani chwili ciszy w godzinach 22-6. Codziennie jestem bardziej zmęczona.
To właśnie kwestia, która chyba najbardziej mnie denerwuje i przeszkadza w mieszkaniu w bloku. I bardzo dobrze wiem, o czym piszesz - dwa mieszkania nad nami to studenci oraz szalony lokator, który ćwiczy całymi dniami na perkusji dokładnie nad naszym łóżkiem (dobrze, że teraz wyjechał za granicę). Wasza sytuacja jest moim zdaniem ekstremalną i dla mnie nie do wytrzymania i do zaakceptowania. Jestem osobą, która bardzo ceni sobie spokój i jestem świadoma, że działa to w dwie strony. Strasznie nie lubię wrażenia, że być może komuś moim zachowaniem przeszkadzam. Gdziekolwiek, w mieszkaniu, na ulicy czy w sklepie. Staram się zawsze zwracać uwagę na to czy np. mój telefon nie jest za głośno ustawiony, czy nie stanęłam za blisko czyjegoś samochodu, czy nie rozmawiam za głośno przez telefon, czy nie krzyczę za głośno do M. jeśli jest już po 22. Bo owszem, lubię słuchać głośno muzyki, ale pilnuję, by w godzinach nocnych była cisza. Niestety, ubolewam nad tym strasznie - nasze społeczeństwo głównie patrzy na siebie, nie zwracając przy tym uwagi na kogoś innego. Mieszkałam już z wieloma różnymi osobami, a nasi sąsiedzi zmieniają się jak w kalejdoskopie, więc mam prawo tak twierdzić. Znieczulica niesamowita. I głównie przez to nienawidzę mieszkania w bloku.
OdpowiedzUsuńWspółczuję Wam, bo takie sytuacje mnie strasznie irytują. I za każdym razem idąc do sąsiadów (a robię to często, choć ostatnio jest naprawdę spokój) polubownie poprosić o cieszę, mam wrażenie, że to my jesteśmy ci źli, bo nam coś nie pasuje.
A może Wasi sąsiedzi to ludzie niedosłyszący?
Nawet jesli (to do ostatniego zdania) to moim zdaniem absolutnie ich nie usprawiedliwia. W moim odczuciu noc służy do spania, a jesli ktoś woli inaczej, to powinien chociaż szanować większość (bo wydaje mi się, że założenie, że większość w nocy śpi nie jest nadużyciem). Naprawdę przełknęłabym, gdyby ktoś sobie tą telewizję oglądał na przykład do północy a potem wyłączał. Przemęczyłabym się - ale nie przez całą noc.
UsuńJa mam trochę inne odczucia, bo nie nienawidzę mieszkania w bloku a wręcz to lubię i w sumie trudno mi powiedzieć, czy sąsiedztwo jest największą jego wadą, bo to pewnie zależy od okoliczności. Zwłaszcza, ze coś takiego nie zależy od tego, czy mieszka się w bloku, tylko od ludzi, z ktorymi się dzieli jakiś tam skrawek przestrzeni.
Nigdy wcześniej nie było to dla mnie bardzo uciążliwe, ale w tym wypadku to akurat rzeczywiście największa niedogodność (choć to zdecydowanie za słabe słowo)tego mieszkania.
Ja też bardzo cenię sobie ciszę i spokój, ale potrafię przymknąć oko na niektóre rzeczy i jeszcze nigdy nie zwracałam uwagi żadnym sąsiadom, bo ich zachowanie nie było tak uciążliwe. Owszem, czasami znosiłam hałasy i bywało, że denerwowałam się na daną sytuację, ale rano puszczałam wszystko w niepamięć, bo skoro sytuacja taka nie powtarzała się często, nie widziałam powodu, zeby się czepiać.
Teraz niestety obecna sytuacja odbija się to na moich nerwach, a na dłuższą metę może nawet na zdrowiu i jest trudne do zniesienia.
szczerze mówiąc od wielu lat mieszkam w bloku i problemy tego typu jak piszesz miałam tylko w jednym z mieszkań (a mieszkałam w 4 różnych blokach do tej pory). Miałam piętro niżej samotnie mieszkającą starszą Panią (ok.70-75 lat), która była mówiąc kolokwialnie prawie głucha jak pień. I ona wstawała wcześnie rano ok. 4-5 co mi nie przeszkadzało ale z kolei dziwnym sposobem chodziła spać później niż ja !!! ja ok. 22.30 a ona grubo po 23.00. Ona miała TV w pokoju pod moją sypialnią i kładąc się spać podobnie jak Wy słyszałam dokładnie jaki program ogląda i cały ten program słowo w słowo mogłam codziennie powtórzyć. Szczerze mówiąc też mnie to irytowało bo chociaż wyłączała TV koło 1 w nocy (chyba, że przysnęła i leciało dłużej) to jednak nie umiałam zawsze zasnąć bo ja się skupiałam na spaniu a w głowie słyszałam dialogi z filmów czy programów. No ale to była po prostu głucha staruszka więc jakoś to tolerowałam a potem się wyprowadziłam.
OdpowiedzUsuńNatomiast w Twoim przypadku nie mam cienia wątpliwości, że Ci państwo to skrajni egoiści bo nawet osoba pracująca na zmiany i przykładowo śpiąca za dnia a żyjąca nocami ma obowiązek nie zakłucać spokoju sąsiadom. Takiego zachowania moim zdaniem nie tłumaczy NIC ponieważ moja Pani była starszą osobą ale Twoi sąsiedzi są młodsi więc oboje mogą sobie słuchać nocą TV czy radio przez bezprzewodowe słuchawki i wtedy nikomu by to nie przeszkadzało. Dodam, że mam też ciocię, która jest głucha całkiem na jedno ucho od młodości i ona takich słuchawek używa bo też by musiała sobie tv na cały regulator puszczać.
Ja bym spróbowała pogadać z tymi ludźmi raz góra dwa. A jeśli to się nie zmieni to oczywiście pozostaje dzwonić na Straż Miejską i jak zapłacą kilka mandatów może się uspokoją. Poza tym można też pisać do Spółdzielni, że lokatorzy zakłócają spokój nocny bo w regulaminie każdej spółdzielni wyraźnie pisze czego robić nie wolno.
Jeśli o mnie chodzi, jest to już szóśty blok, w którym mieszkam i pierwsza sytuacja tego rodzaju. Tzn, w mieszkaniu studenckim w Poznaniu miałam podobnie jak Ty za sąsiadkę starszą panią, która bardzo głośno słuchała telewizji, z tym, że mieszkała nade mna. Kiedy kładłam się spać, też czasami mnie denerwowało, że słyszę, co ona ogląda, ale zasypiałam, a potem już była cisza, wiec mi to nie przeszkadzało (bo ze mną jest tak, że ja zasnę w niemal każdych warunkach – w hałasie i przy zapalonym świetle, ale jeśli się przebudzę po godzinie na przykład i nadal jest głośno i jasno, to już mam problem żeby zasnąć ponownie, skoro już trochę zregenerowałam siły) zwłaszcza, ze nie powtarzało się to codziennie.
UsuńGeneralnie nie raz się zdarzało, że sąsiedzi mnie denerwowali głośnym zachowaniem, ale to były sporadyczne sytuacje, Ale nigdy nie spotkałam się z tym, żeby tak było przez całą noc! W dodatku jest i telewizja i muzyka, które nakładając się na siebie jeszcze bardziej potęgują wrażenie hałasu.
My chcemy z nimi pogadać, ale boję się, że nie otworzą nam drzwi albo oleją to, co do nich mowimy.
U nas nawet na klatce jest wywieszka i jest wyraźnie napisane, że wszyscy są zobowiązani do przestrzegania ciszy nocnej i do dbania o dobre stosunki między ludźmi czy coś takiego, ale nie wiem, jak egzekwowanie tego może wyglądać i czy nasza ewentualna skarga w administracji coś by wniosła
Nie, nie ejsteś przewrazliwona. Macie prawo się wyspać, a jak oni hałasuje do 4-5 nad ranem to niestety jets przesada i to całkiem spora. jelsi nie potrafia stosowac sie do tego, ze w bloku mieszkaja tez inni ludzie to niech kupia sobie dom i tam bed amogli sobie do rana hałasowac.wiadomo, zdarzaja sie rozne sytuacje, a ktore mozna przymknac oko, ale nie jesli sytuacja jest nagminna.
OdpowiedzUsuńWłaśnie ja też uważam, ze mamy prawo się wyspać we własnym domu! Nie rozumiem, dlaczego mamy się dostosowywać do kogoś, kto w ogóle nie liczy się z innymi i przyznam, że bardzo mnie ta cała sytuacja męczy właśnie ze względu na tę bezradność, bo przecież wcale nie wiem, czy nas posłuchają.
UsuńTeż myślę, ze wiele rzeczy można znosić i naprawdę na wiele zachowań przymykałam oko, bo były sporadyczne lub krótkotrwałe, ale to tu się zanosi na zupełnie coś innego. Codziennie do rana.. W ogóle tego nie pojmuję. To jest dla mnie po prostu nienormalne.
Spokojnie, może nie są złośliwi, tylko po prostu bezmyślni. Może nie otworzyli Frankowi, bo nie słyszeli pukania przez ten hałas. Najpierw spróbujcie się dogadać, a jak to nie pomoże, no to trzeba dzwonić do SM.
OdpowiedzUsuńStaram się tak pocieszać, że to „tylko” bezmyślność, bo w przeciwnym razie nie będzie w ogóle możliwości się z nimi dogadać :( Naprawdę mam nadzieję, że nie słyszeli po prostu tego pukania i następnym razem nam otworzą i że będzie dało się znimi dogadać. Co do straży miejskiej – trochę się boję, że to zignorują i powiedzą, że to przecież żadna impreza, tylko oglądanie telewizji.
UsuńOj jak dobrze, że My kupiliśmy mieszkanie na ostatnim 4 piętrze i nie mamy żadnych lokatorów ani obok, ani na górze. A tych z dołu w ogóle nie słychać.
OdpowiedzUsuńWspółczuję.
Aczkolwiek mam nadzieję, że uda się Wam z nimi porozmawiać i obejdzie się bez interwencji straży. Poza tym powinni wiedzieć, że mogą głośniej puszczać muzykę czy tv tylko do godziny 22. Później macie prawo interweniować. Też jesteście ludźmi i macie prawo do spokoju.
UsuńWiesz, nie sądzę, żeby to była kwestia czwartego piętra, dziesiątego, czy też parteru :) )– to zawsze jest kwestia ludzi. Ja w poprzednim miejscu zamieszkania miałam dookoła siebie pięcioro sąsiadów i miałam spokój, teraz mam tylko jednych i proszę... Macie po szczęście, że ci na dole są spokojni i bardzo dobrze, że tak jest
Ja też mam nadzieję, ze wystarczy zwykła rozmowa. Niby to takie oczywiste, ale ludzie ignorują ciszę nocną i zachowują się bardzo głosno w ogóle nie bacząc na innych. Wiem, ze mamy prawo wypocząć i mamy prawo do spokoju we własnym domu, tylko nie wiem, czy oni będą podobnego zdania.
ja bym nie miała żadnych skrupułów i im totalnie wygarnęła co myślę o ich zachowaniu
OdpowiedzUsuńWiesz, ja nigdy jeszcze nie interweniowałam, bo nie byłam do tego zmuszona. A teraz nawet nie tyle o skrupuły chodzi co o to, że trochę się boję – nie wiem, co to za ludzie i mam obawy, że jak z nimi pogadamy, to będą nam robić na złość i będzie jeszcze gorzej. Po prostu ci ludzie nie zachowują się standardowo, ani nawet według mojego postrzegania normalnie, więc boję się trochę do jakich zachowań mogą być zdolni.
Usuńo jaacie, faktycznie sytuacja nie do pozazdroszczenia, ale mam nadzieje, że szybko się dogadacie z nimi i ściszą wszystko tak, aby dało się jakoś wypocząć we WŁASNYM mieszkaniu, bo na dłuższą metę to może być baaardzo uciążliwe, a po co Wy macie chodzić rozdrażnieni przez sąsiadów?
OdpowiedzUsuńJa też mam taką nadzieję. To jest uciążliwe już teraz, a na dłuższą metę wydaje mi się kompletnie nie do zniesienia. Nie wyobrażam sobie po prostu żyć w ten sposob, przecież przez taki permanentny brak snu można się nabawić jakiejś nerwicy albo coś.
UsuńJa też kładę się dosyć wcześnie bo o 23h i niestety nie jestem w stanie zasnąć bez stoperów w uszach. W przeciwnym razie pewnie nie zmrużyłabym oka do samego rana. Moi sąsiedzi uwielbiają wieczne remonty, rzucanie różnymi rzeczami i trzaskanie drzwiami. Wiem, że wydaje się to dziwne, ale kiedy wszędzie panuje cisza to takie odgłosy słychać bardzo wyraźnie. Ale szczerze mówiąc w porównaniu z poprzednimi sąsiadami to jest to i tak niewielka niedogodność. Z poprzednich 2 mieszkań (w 1 z nich niepracujący sąsiad raczył mnie muzyką techno prawie 24h na dobę) musiałam się po prostu wyprowadzić, bo żadne rozmowy nie miały sensu, a ja dodatkowo zostałam wyzwana od najgorszych. Myślę, że nikt nie marzy o tym, żeby po powrocie do mieszkania być biernym słuchaczem radio lub tv. I dalej uważam, że wszelkie interwencje są wskazane, a to że innym to nie przeszkadzało to żadne pocieszenie. Może akurat rozmowa z sąsiadami przyniesie jakiś dobry skutek. Trzymam kciuki:)
OdpowiedzUsuńJa nie potrafię spać ze stoperami :( Bolą mnie od nich uszy i w ogóle z moimi uszami coś jest chyba nie tak, bo nawet takie słuchawki wkładane do uszu mi zawsze wypadają :)
UsuńRozumiem Cię, bo mnie też rożne odgłosy denerwują, a późnym wieczorem i w nocy to już w ogole.
Ja właśnie trochę się boję reakcji tych sąsiadów, nie wiem co to za ludzie i jak się zachowają, jak zwrócimy im uwagę. Bardzo bym chciała się po prostu dogadać, bo w przeciwnym wypadku nie wyobrażam sobie normalnego funkcjonowania.
Co do tego, ze innym to nie przeszkadzało – to na pewno żadne pocieszenie i nawet tak tego nie traktuję Po prostu nie mogę się temu nadziwić. Nie wiem, jak to jest, ze tylko nam to przeszkadza, wydaje się to wręcz niemożliwe.
Dzięki.
Witaj
OdpowiedzUsuńWspółczuje, bo ja nie lubię głośności za ścianą.
Nasz sąsiad- alkoholik kiedyś się awanturował, w nocy także. To był koszmar.
Potem młodzież z góry- imprezy, głośna muzyka :(
A my na parterze.
Teraz jest cicho, nareszcie !
Musicie udać się do Wspólnoty Mieszkaniowej lub zarządu bloku, bo jest regulamin mieszkańców, którego trzeba przestrzegać.
Oby Wasz koszmar się skończył.
Pozdrawiam :)
Witaj Morgano,
Usuńdziękuje za zrozumienie. To naprawdę jest bardzo uciążliwe, zwłaszcza, że wiedziemy raczej spokojne życie.
I u nas jest regulamin wywieszony na korytarzu i wyraźnie napisane jest tam, że mieszkańcy są zobowiązani przestrzegać ciszy nocnej. Bardzo bym jednak chciała, zeby wystarczyła rozmowa, bo jeśli nie to rzeczywiście będziemy musieli iść do administracji lub nawet powiadamiać straż miejską. Mam ogromną nadzieję, że do tego nie dojdzie.
Pozdrawiam również!
Mieszkałam 4 lata w akademiku, potem w kamienicy ze studentami za ścianą i w bloku, więc kiedyś mi takie rzeczy nie przeszkadzały, dzisiaj zaś nie wyobrażam sobie jakichkolwiek hałasów za ścianą, dlatego uważam, ze powinniście z tymi sąsiadami porozmawiać.
OdpowiedzUsuńMnie oczywiscie kiedyś też przeszkadzały inne rzeczy niż teraz. A teraz, chociaż spokój bardzo sobie cenię – po prostu przymykam oko, jeśli coś takiego zdarza się raz na jakiś czas, bo i my sobie czasami zaszalejemy.
UsuńAle to jest po prostu nie do pomyślenia – najgorsze, że trwa całą noc.
To oczywiste, że musimy z nimi porozmawiać – nie zrobiliśmy tego do tej pory, bo byliśmy pewni, że to jakieś wyjątkowe okoliczności, a wczoraj nie otworzyli drzwi. Więc to, czy oni będą rozmawiać z nami już takie oczywiste nie jest, a jeszcze mniej oczywista jest ich reakcja i tego się boję najbardziej :(
Złośliwość ludzka nie zna granic. Oni będą was unikać. Mnie by tym nie złamali, bo śpie jak zabita nawet przy głośnej muzyce. Ale na pewno byłabym nie miła przy spotkaniu. No bo to jest chore, słuchać tak głośno.
OdpowiedzUsuńTwoje zachowanie jest normalne. Sama mieszkam w bloku i mamy tutaj wrednych sąsiadów. I w sumie potem też będę mieszkać w bloku, bo jednak lubię taki styl :)
Nie wiem, dlaczego mieliby nas unikać, skoro zapewne ledwo wiedzą o naszym istnieniu, w końcu dopiero co się wprowadziliśmy. Nie wiem też, dlaczego mieliby być złośliwi – nic im nie zrobiliśmy.
UsuńNo ale ludzie są różni i właśnie dlatego mam trochę obawy.
W moim mniemaniu ich zachowanie naprawdę nie jest normalne.
Ja też lubię mieszkanie w bloku i nie chciałabym mieszkać inaczej.
Margolciu, znam ten ból!!
OdpowiedzUsuńmy mamy sąsiada na górze, który także skutecznie utrudnia nam życie (chociaż dowiedzieliśmy się, że on robi na złość tym sąsiadom co mieszkają nad nim. a my mieszkamy pod nim).
nie zapeszając mogę powiedzieć, że na chwilę obecną jest w miarę spokojnie (słyszymy, że ogląda telewizję wieczorami), ale przez pewien czas wychodziliśmy z siebie! facet potrafił o różnych porach dnia i nocy bić jakimś ciężkim sprzętem po rurach ogrzewania, gdzie ten przeraźliwy dźwięk niósł się na cały pion! mając całe dziecko budził się we mnie instynkt mordercy, gdzie o 3 nad ranem zaczął bić w rury w kuchni :\ owszem, teraz też bije ale jakby nie bezpośrednio po rurach (nie drżą jak się ich dotyka) i jest jakby ciszej.
telewizor potrafił mieć tak głośno ustawiony, że nie musieliśmy głosu włączać u siebie by wiedzieć co mówią :\ masakra jakaś.
staruszek oczywiście drzwi nie otwierał. i to nie dlatego, że ma problemy ze słuchem, bo R. rozmawiał z nim normalnie i doskonale wszystko słyszał. z tego co wiemy starszy pan ma schizofrenię i co jakiś czas mu odbija. nie powiem, momentami aż się go boję :\ zgłaszaliśmy to wszystko dozorcy i spółdzielni, ale nikt nie może (a może nie chce) nic w tym temacie zrobić.
mam nadzieję, że i wam jakoś uda się rozwiązać ten problem.
trzymajcie się :*
Dzięki Smoczyco, jakoś tak się lepiej człowiekowi robi, kiedy wie, że jest rozumiany i że inni też niestety mają/mieli podobny problem.
UsuńWłaśnie najgorsze w tym wszystkim jest to poczucie bezradności - że jesteś u siebie, a nie możesz nawet odpocząć. To bardzo frustrujące, a jak do tego dochodzi jeszcze zmęczenie to i dołujące.
Mam nadzieję, ze uda nam się jednak dogadać i że będzie lepiej. A Wam życzę, żeby już pozostało tak spokojnie!
Dzięki!
Również zwróciłabym im uwage bo ile można.
OdpowiedzUsuńZnajoma mi kiedyś opowiadała, że sąsiadka pod nią codziennie nad ranem ubierała buty na wysokich obcasch i chodziła i stukała nimi budząc pół bloku. Pewnego dnia ona zrobiła to samo tyle że późnym wieczorem chodziła jej nad głową stukając. Sąsaidka zrozumiała i przestała.
Porozmawiajcie z tymi sąsiadami.
Pozdrawiam
W Poznaniu też miałam taką sąsiadkę i chociaż nie budziło mnie to, bo już byłam "na chodzie" (to było około 6 godziny) to też mnie to strasznie denerwowało. Nie rozumiem tego, bo ja zakładam takie buty tuż przed wyjśniem, właśnie dlatego, żeby nie hałasować.
UsuńPorozmawiajcie z sąsiadami. Nam na szczęście nic takiego się nie trafiło, choć w poprzednim mieszkaniu ściany były tak cienkie, że jak ktoś kichnął to u nas było słychać. Teraz mamy grube ściany i nic nie słychać :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że uda się Wam pokojowo załatwić sprawę i będziecie się wysypiać bo to bardzo ważne.
pozdrawiam słonecznie
Ściany w takich blokach często są cienkie, ale jestem do tego przyzwyczajona i nomalne odgłosy - nawet takie jak kichnięcie niespecjalnie mi przeszkadzają. Skoro ktoś meiszka, to wiadomo, że go słychać, ale to jest naprawdę przesada.
UsuńWspółczuję... mieszkanie w takich warunkach i odpoczynek nocą to jakaś masakra :(( Nie wiem jak wytrzymałabym takie coś, bo mi przeszkadza bardzo hałas czy nawet światło nocą, lubię mieć ciszę by zasnąć. Na szczęście w mojej klatce nie było takich problemów i dobrze się mieszka w tym moim blokowisku.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że uda się Frankowi z nimi porozmawiać i ta rozmowa faktycznie coś da. Ja rozumiem, że wracają późno do domu i niekoniecznie od razu idą spać... no ale jakieś granice jednak trzeba zachować, w końcu to jest noc, a oni sami w klatce nie mieszkają!
Ja żeby zasnąć też bardzo lubię mieć ciszę i spokój, ale zazwyczaj jestem tak zmęczona, że potrafię zasnąć w każdych warunkach - ale za to jak się za jakiś czas przebudzę, to wtedy już muszę mieć koniecznie tę ciszę i zgaszone światło, bo inaczej mam problem, żeby zasnąć ponownie.
UsuńOni w ogóle prowadzą dziwaczny tryb życia. Zauważliśmy, że czasami jest hałas około 17 tej, potem koło 19 cichnie i właśnie wracają około 22. Zastanawiam się, kiedy oni śpią albo kiedy pracują? Na pewno nie mają normalnego trybu życia
Ani trochę nie dziwi mnie, że przeszkadza Wam to. Jak dla mnie to każdy powinien szanować drugiego człowieka, a także jego czas na odpoczynek. Ci ludzie mają innych naprawdę gdzieś. Mam nadzieję, że rozmowa pomoże :-)
OdpowiedzUsuńWłaśnie o to chodzi, że kiedy się mieszka w takim miejscu, to po prostu trzeba się liczyć z innymi. Ja nie każę nikomu siedzieć cicho jak mysz pod miotłą, ale w nocy naprawdę mogliby sobie darować.
Usuńniestety nie zawsze trafia się na cichych, empatycznych sąsiadów, ja np. od małego jestem przyzwyczajona do hałasów w nocy ze strony członków mojej rodziny, psów, kotów, samochodów, telewizora, głośnej muzyki, do tego, że mąż kuzynki wracający o trzeciej w nocy z pracy z piekarni świeci mi reflektorami samochodu w okna, itp. , sąsiadów rozbijających się samochodami po nocach itp., więc dla mnie sytuacja, którą opisujesz jest codziennością, jest to niestety bardzo uciążliwe, nie można się porządnie wyspać, ale niestety tak to czasem w życiu jest, u mnie to stan niereformowalny, ale może u Ciebie da się coś z hałasami zrobić...
OdpowiedzUsuńJutrzenka
Z takimi hałasami, jakie opisujesz też miałam do czynienia, ale coś takiego mi nie przeszkadza. Nie raz Franek wracał z pracy w nocy, albo wychodził do niej nad ranem, więc siłą rzeczy hałasował, kiedy się mył, jadł, oglądał TV. Ale nie przeszkadzało mi to w spaniu. Sąsiadów też się słyszy, gdy wychodzą, gdy coś im spadnie, gdy rozmawiają itd - ale to normalne, gdy mieszka się w bloku i mi to nie przeszkadza. Jednak tego typu hałas to zupełnie coś innego, to tak jakbym u siebie miała całą noc włączone radio i TV, a tego nie toleruję kiedy chcę spać.
UsuńMoj sasiad w akadmeiku puszczal muzyke na full i ...wychodzil na impreze ;] Lubil tez puszczac w weekendy o 6 rano ale tu akurat pomogl stary toster ktory wybijaj kork ina claym skladzie. Gdy puszczal muzyke i my podlaczalismy toster.
OdpowiedzUsuńRok temu meiszkalam na meiskzaniu gdzie bylo slychac jak sasiad...kichnal;] na szczescie byli to starsi ludzie i nie byli za glosni :)
Niedawno moj kolega sie przeprowadzil i sasaidka sama do neigo przyszla informujac go ze czasami glosno oglada tv bo jest troszke gluchawa i gdy bedzie m uto przeszkadzac to neich zastuka w rury i ona sciszy.
Ogolnie proponuje rozmowe z sasiadami a jak to nei pomzoe to mozecie zawsze tez puscic glosno tv czy radio wychodzac do pracy :)
p.s Franek mial juz ten rezonans? Bo moj kolega dwa lata temu tez mial okropne bole plecow i przez prawie rok leczyli go na korzonki az wkoncu zrobil rezonans i wyszlo ze jest powaznie chory. Na sczzescie na chwile obecna juz wszystko jest dobrze ale czasami nei bagatelizujcie tych badan
W blokach bardzo często jest tak, że słyszy się sasiadów, ale takie normalne codzienne odgłosy w ogóle mi nie przeszkadzają - zwłaszcza w ciągu dnia. Natomiast głośna muzyka to coś, czego nie mogę znieść.
UsuńNie uważam, żeby takie głośne pozostawienie radia bylo dobrym rozwiązaniem - skoro ich głośna muzyka im nie przeszkadza, to tym abrdziej nasza. A tylko przeszkadzalibyśmy innym i sobie samym.
Ps. Nie zamierzamy niczego bagatelizować, Franek cały czas chodzi do lekarzy i robi różne badania. Rezonans już miał, ale wyniki dopiero będą do odbioru.
Upomnij raz drugi, a jak nie to zrób to samo. Ja bym pewnie tak zrobiła, bo cierpliwość szybko mi się kończy:)
OdpowiedzUsuńNie uważam, żeby zrobienie tego samego było dobrym rozwiązaniem. Sami sobie tylko bysmy zrobili na złość.
UsuńMy też mamy takiego sąsiada... Mieszka pod mieszkaniem, które jest obok nas, a ja mam wrażenie, że muzyka płynie z tego pokoju w którym się znajduję... Często zaczyna słuchać tuż po 22, często o 5 w nocy eh.
OdpowiedzUsuńJest to jakiś menel, piosenki typu "nieudany balet, nieporuchałem wcale, czerwone majtki całe w kale" mnie obrzydzają, a widać taki jego gust muzyczny... No i jak się uprze na jeden kawałek to tydzień to samo...
No ale na szczęście już niedługo i nas tu nie będzie
kurde co to za piosenka:DDDDDD
Usuńokropna ! a co najgorsze - wpada w ucho gr :P
UsuńTo przynajmniej macie wyprowadzkę w perspektywie.
UsuńJa miałam ciśnienię, że nasz sąsiad słucha całymi dniami polskiego rapu. Teraz widzę, że powinnam być mu wdzięczna, że robi to tylko w dzień. W sumie to jest to drażniące weekendami bo na tygodniu chodzimy do pracy i tylko czasami rano zdążę załapać się na jego poczucie muzyki :) W poprzednim mieszkaniu były tak cienkie ściany, że słychać było wszystko. Raz obudził mnie przeraźliwy dźwięk jakby ktoś wiercił dziurę w ścianie nade mną. Po wsłuchaniu się w odgłosy i rozmowę wywnioskowalismy, że sąsiedzi sobie koktajl robią. Teraz ściany grubsze to rozmów nie słychać.
OdpowiedzUsuńMnie w ogóle głośna muzyka denerwuje, ale faktycznie w dzień jest to jeszcze jako tako do zniesienia.
UsuńŚciany w blokach często są cienkie i słychać sąsiadów, ale takie codzienne zwykłe odgłosy mi nie przeszkadzają.
I znów Cię świetnie rozumiem, bo ja lubię ciszę nocną. W ogóle lubię ciszę. Kiedy czasem Duński próbował oglądać telewizję, gdy ja już kładłam się spać, zawsze warczałam, że ma być cicho, bo ja do pracy na rano. W ten sposób nauczył się oglądać cokolwiek na komputerze w słuchawkach na uszach.
OdpowiedzUsuńWspółczuję więc.
Tak, ja tez lubie ciszę. Zdecydowanie bardziej ją sobie cenię niż jakąkolwiek muzykę. A zwłaszcza cudzą.
UsuńMnie też denerwuje, gdy Franek ogląda TV kiedy chcę spać, ale robi to na tyle cicho, że mi nie przeszkadza
Zamordowałabym. Mieszkam już jakiś czas w bloku i o ile nie przeszkadzałby mi hałas w ciągu dnia (choć też nie za wiele musiałoby go być), o tyle, jeśli ktoś by mi włączył na cały regulator muzykę czy film po 22.00, zamordowałabym. Z zimną krwią.
OdpowiedzUsuńSama jestem cichą lokatorką i jedynie od imprezy do imprezy mam głośno w domu, więc oczekuję szacunku. Co prawda, ściany też mam chyba dużo grubsze od waszych. Współczuję. Buziaki;)
Założę się, że ani z zimną ani z ciepłą :) Nie zamordowałabyś :)
UsuńDla mnie takie codzienne odgłosy sąsiadów są czymś normalnym, gdy mieszka się w bloku i mi nie przeszkadzają, a nawet jeśli to od czasu do czasu i nie są uciążliwe. Ale to jest naprawdę przesada.
No to problem... Też unikałabym czepiania się i konfliktów, bo to nic dobrego, ale sami z siebie raczej nie przestaną i nie ma wyjścia. Nawet gdybyś umiała spać ze stoperami w uszach, to oni nie przestrzegają powszechnie uznawanej normy (zresztą w blokach są nawet regulaminy) i to oni mają się dostosować.
OdpowiedzUsuńW kwestii imprez od czasu do czasu czy głośniejszego zachowywania się np. do północy byłabym wyrozumiała, ale tutaj jest przegięcie, nie da się tak funkcjonować na stałe. Po paru takich nocach to nawet tak unikająca konfliktów osoba jak ja by była w stanie iść i zrobić dziką awanturę :)
W ogóle osobiście na ogół nie lubię głośno słuchać muzyki, nie wspominając o oglądaniu telewizji i nie lubię, kiedy ktoś mi się narzuca ze swoimi dźwiękami.
Ja nie należę do osób, które się czepiają i nie znoszę tego rodzaju konfliktów, więc tym bardziej źle się czuję, że musimy interweniować, ale póki co oni i tak drzwi nie otwierają.
UsuńNie wyobrażam sobie spania ze stoperami, bo zawsze mnie uszy bolą - ale właśnie w tym rzecz, cisza nocna nie jest jakimś moim wymysłem, tylko powszechnie stosowaną normą w dodatku zapisaną w regulaminie w naszej klatce.
Tak, ja też byłabym wyorzumiała, gdyby chodziło o jakąś imprezę od czasu do czasu, czy nawet tę głośną muzykę, ale nie dłużej niż do północy.
Ja też nie lubię głośnej muzyki - nawet Franka zawsze przyciszam.
Wiem o czym piszesz. bo gdy jestem w DM i nocuję w kawalerce Tuśkowej, słyszę telewizor sąsiadki z góry. Kobiecina samotna, spać po nocy nie może, a że przygłucha to i telewizor ryczy...Tuśka męczyła się tak przez całe liceum i studia, ja już pamiętam żeby zabierać ze sobą tabletki na sen..eh. Kobiecie nie można było przemówić, za to jak się Tuśka odegrała i zrobiła głośną imprezę urodzinową, uprzedzając sąsiadów, to kobiecina biegała kilka razy do Niej, że zagłuszają jej telewizor, taa...
OdpowiedzUsuńZaproponuj sąsiadom użycie słuchawek jeśli tak lubią głośno słuchać...
Niestety nie bardzo możemy im proponować cokolwiek, bo nie otwierają. Ale kiedy wczoraj Franek zadzwonił, to ściszyli i przez całą noc była cisza. Nie chcę jednak jeszcze zapeszać - zobaczymy, jak będzie dalej
UsuńPo coś jednak ta cisza nocna została wymyślona i bądź co bądź trzeba to jednak uszanować i sąsiedzi powinni się wykazać dojrzałością i pójść po rozum do głowy, że jednak ich hałas może komuś przeszkadzać, zwłaszcza w nocy!
OdpowiedzUsuńNie ma co przymykać na to oko, macie takie samo prawo do spokoju, jak oni do słuchania muzyki czy tv głośno, ale w miare o normalnych porach dnia.
Pozdrawiam :) Rzadko komentuję, ale zawsze czytam. Mam nadzieje ze jeszcze o mnie pamiętasz.
Właśnie w tym rzecz, że to nie jest jakiś nasz wymysł, tylko powszechnie uznawana norma. Nie czepiamy się, gdy jest głośno w dzień, ale w nocy po prostu chciałabym spać.
UsuńOczywiście, że pamiętam :) Przecież regularnie zaglądam i odzywam się w miarę możliwości ;) Pozdrawiam również.
Wasi sąsiedzi są chamscy i czują się bezkarni. Porozmawiajcie z nimi, a jeśli to pomoże dzwońcie po policje. Wiecznie nie będą dostawać upomnień, w końcu będą musieli zapłacić karę pieniężną. Osobiście szlak by mnie trafił, bo wstaje przed 5 rano i po takiej nieprzespanej nocy padłabym na glebę.
OdpowiedzUsuńRozmawiać to oni nie chcą, bo nie otwierają drzwi, ale jeśli będzie tak dalej to na pewno napiszemy do administracji a w razie czego zgłosimy się do strażymiejskiej.
UsuńJa też wstaję rano i chociaż samo wstawanie nie jest straszne, to przez cały dzień czuję się zmęczona.
Nie wiem czy masz adres bloga na spocie, podaje jakbyś chciała zajrzeć www.zielonyszmaragd.blogspot.com.
OdpowiedzUsuńDzięki, rzeczywiście nie miałam.
UsuńNiestety znam ten problem i wiem jakie to uciążliwe :( miałam takich sąsiadów na studiach. Podejrzewam, że to były starsze osoby, bo najpierw rozwalali telewizor na full w okolicach teleexpresu, klanu i plebanii, a potem powtórka była w okolicy 21 aż do mniej więcej północy (panorama, jakieś publicystyczne programy, powtórki seriali). Irytowało mnie to niemiłosiernie, musiałam spać ze stoperami w uszach ;/
OdpowiedzUsuńJa nie potrafię spać ze stoperami, uszy mnie bolą i w ogóle cały czas wypadają mi z uszu.
UsuńTeż by mnie to wkurzało, ale jednak mniej, gdybym wiedziała, że to tylko do którejś godziny, a jak przebudzę się w środku nocy to będzie już cisza.
Mam ostatnio podobny problem. Znaczy z sąsiadami;/ Ale ci mieszkają nad nami. Młodzi, w sumie spokojni. Syn 4 letni. W zasadzie to dziecko nam najbardziej przeszkadza. Od jakiegos czasu, dzień w dzień biega. Ciągle biega, jakby miał bateryjki duracel w dupsku zamontowane. W dzień tego tak nie słychac, bo jednka my cos robimy, i wszędzie gwar. Ale kiedy wieczorem robi sie coeaz ciszej to jakaś masakra jest! A on wieczorem zaczyna się rozkręcać. Słychac to tak, jakby biegal w burtach z kamieniami w podeszwach....Potrafi tak do 1 w nocy....
OdpowiedzUsuńWiem, o czym piszesz, bo u mojego wujka w mieszkaniu jest dokładnie taki sam hałas - też dzieciak zaczyna biegać i cały czas słychać to stukanie.
UsuńKiedy wprowadziłam się na swoje pierwsze mieszkanie nie mogłam spać bo ciągle jeździła winda, a ja się wychowałam w domu - bez windy! To był horror. Jednak później przywykłam. Obecnie kiedy przeżyłam mieszkanie studenckie, wieczne imprezy itd. nie przeszkadza mi w spaniu nic! Ostatnio się o tym przekonałam kiedy spałam u rodziców i kot urządziły sobie ze mnie i mojego łóżka tor przeszkód - ja tego nie pamiętam a podobno tłukły się po mnie przez 30 minut :)
OdpowiedzUsuńMy też mamy obok windę, ale to nowy blok więc i winda jest nowego typu, więc słychać ją trochę, ale nie tak, zeby przeszkadzała.
UsuńMnie niewiele rzeczy przeszkadza w spaniu, ale głośna muzyka na pewno.
To ci sąsiedzi, w ogóle śpią? Nie dość, że do późna pracują to potem jeszcze imprezują we dwoje.
OdpowiedzUsuńNo dla mnie to nie jest normalne. Do tego to darcie się na siebie. Jak to jest dość często to to małżeństwo ma jakieś problemy.
I dziwne, że inni sąsiedzi się nie skarżą.
Nie wiem co robią, w ogóle mają dziwny tryb życia nie wiem kiedy śpią ani kiedy pracują. Imprezować to nie imprezują - a już na pewno nie we dwoje, bo jedno ogląda tv a drugie słucha muzyki.
UsuńNatomiast nie szłabym tak daleko, żeby twierdzić, że mają jakieś problemy, bo tylko raz było słychać, że te krzyki to ewidentna kłótnia, a kłócić można się nawet w małżeństwie, ktore nie ma problemów. Wszystko zależy od temperamentu.
To mnie też dziwi - choć może u nich aż tak nie słychać, więc bardziej dziwi mnie, że wcześniejsi najemcy sięn ie skarżyli.
doskonale Cię rozumiem i nie dziwię się, że już tracicie nerwy na to, bo ileż można
OdpowiedzUsuńnie mieszkam w mieście, ale jak jadę do K. do Wawy to dostaję szału gdy ciągle ktoś za ścianą coś tłucze, chodzi głośno, wierci od 8 rano w ...niedzielę (najczęściej i nad nami)... o latających samolotach nie wspomnę..
załatwiliście już sprawę z nimi? rozmawialiście?
Odgłosy o których wspominasz, to normalne dżwięki, które słychać gdy mieszka się w bloku. Tego typu hałasy w ogóle mi nie przeszkadzają - wiadomo, że jeśli ktoś obok mieszka, to go słychać i jeśli zachowuje się normalnie, to nie mam pretensji o kichnięcie, czy nawet lekko głośniejszą muzykę od czasu do czasu w normalnych godzinach.
UsuńSamoloty, ruch na ulicy - takie rzeczy w ogóle mi nie przeszkadzają, nawet ich nie słyszę.
Rozumiem, że w niedzielę człowiek chciałby czasami dłużej pospać i sama kiedyś byłam zła, gdy po imprezie obudziło mnie w sobotę stukanie młotkiem o 8, ale generalnie to dla mnie późne poranek już, więc trudno mieć pretensje, bo to już dawno po ciszy nocnej :)
Podobnie, jak nie czepialabym się gdyby ten telewizor był głośno w okolicach 23, choć to już cisza nocna - ale jeśli wiem, że to trwa całą noc, to jest nie do zniesienia i głośne słuchanie muzyki tez nie jest dla mnie czymś normalnym.
Nie otwierają drzwi.
Od tego jest cisza nocna byście mogli spokojnie odpoczywać więc na Twoim miejscu bym tak tego nie zostawiła. Co prawda też mi się zdarzają nieprzespane noce przez imprezy sąsiadów- ale zdarza się to raz na jakiś czas więc macham na to ręką, ale jeśli Wam to utrudnia życie na co dzień to nie ma się co męczyć na siłę tylko załatwić to raz na zawsze.
OdpowiedzUsuńNie chcemy tego tak zostawiać - a nawet nie jesteśmy po prostu w stanie, bo uniemożliwia nam to normalne funkcjonowanie.
UsuńZgadzam się, od czasu do czasu naprawdę rozumiem, ze ktoś hałasuje, nawet jeśli mnie to denerwuje. Ale to jest przesada.
Każdy z nas ma kłopoty z sąsiadami jak czytam:) Moi zamienili dzień z nocą, moją małe dziecko, które cale noce biega, wrzeszczy, irczy, płacze. Są z Pakistanu. Byłam już u nich dwa razy, trudno im było wytlumaczyc o co chodzi bo nie mówią po hiszpańsku ale coś tam dało, bo potem przez jakiś czas jest cisza. Może warto przyczaić się na sąsiadów i zwrócić im kulturalnie uwagę, jak nie poskutkuje, wojować taką samą bronią, tylko, ze o 6 rano, kiedy oni idą spać, Wy wstajecie, telewizor, radio, może zrozumieją.
OdpowiedzUsuńChcieliśmy tak zrobić, ale coś nas odwiodło od tego pomysłu - napiszę w następnej notce, jak w koncu to załatwiliśmy
UsuńNatomiast "ta sama broń" zupełnie mnie nie przekonuję - zrobię na złość sama sobie, bo nie lubię hałasu, a na nich to zapewne nie zrobi żadnego wrazenia. Przy okazji dokuczę jeszcze innym, którzy nic mi nie zrobili.