*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

wtorek, 30 czerwca 2015

Plany na wakacje po raz... trzeci! :D z wyjaśnieniem

No dobrze, skoro się już namieszało, to niech będzie... :) 
Przenoszę archiwum, robię to już od dłuższego czasu (choć z przerwami), ale bardzo powoli, bo dziennie przenoszę jedną, dwie notki. Nie wiem, jak to się stało, że akurat ta notka wyświetliła się Wam jako aktualna. To znaczy wczoraj mogłam się rzeczywiście pomylić - bo w dodatku tak się złożyło, że ma taki sam tytuł, jak notka napisana przeze mnie wczoraj (czego wcześniej nie zauważyłam ;)), ale szybko naprawiłam swój błąd i upewniłam się, że data publikacji wyznaczona jest na czerwiec przed sześcioma laty. Nie mam pojęcia, dlaczego dzisiaj nadal niektóre z Was trafiają na ten stary post, a inne na nowy :)

Ale skoro już pojawiły się pod tą notką komentarze, postanowiłam, że ją opublikuję normalnie i dodam jeszcze na koniec swój komentarz :)
 
 ***
 16.06.2009
 

Tak właśnie wyglądają moje plany wakacyjne. A właściwie duża ich część :)Właściwie ja do czytania wakacji nie potrzebuję, ale jak mam wolne, to przynajmniej mogę się pogrążać w lekturze bez wyrzutów sumienia. Generalnie czytam w każdej sytuacji. Czytam od samego rana, bo już na przystanku tramwajowym, kiedy jadę do pracy. Czytam w tramwaju, w poczekalniach różnego rodzaju, w podróży, na ławce, w ogródku, w przerwie na reklamy podczas oglądania filmu, przed snem itd. Ciągle chodzę po bibliotekach i wypożyczam nowe pozycje, mimo, że poprzednich jeszcze nie przeczytałam. Mam też kilka swoich książek, które zawsze odkładam na później. Staram się za dużo nie kupować, bo wtedy własne książki zawsze spycham na koniec kolejki. Można powiedzieć  „na wieczne nieprzeczytanie” :) Poza tym czytam zawsze kilka książek naraz. Nie wiem dlaczego, po prostu nie mogę się na żadną zdecydować. Czasem żałuję, że nie da się czytać dosłownie jednocześnie kilku książek ;) I zawsze mam książkę przy sobie, przez co wszyscy posądzają mnie o noszenie kamieni w torebce. Nigdy nie wiem kiedy może mi się przydać. Zdarzało mi się nawet czytać w samochodzie, kiedy stałam w korku:) Kiedy z jakiegoś dziwnego powodu nie mam przy sobie nic do czytania, to na bank będę tego żałować, bo okaże się, że miałam okazję do zagłębienia się w lekturze. Co się dzieje, kiedy książki nie mam w takiej sytuacji wiadomo – wystarczy przeczytać notkę „Burza” :) Co ciekawe, jak byłam mała myślałam, że czytanie jest tylko dla dzieci. Jakoś sobie nie mogłam wyobrazić, co niby ciekawego może być w książkach dla dorosłych, bo przecież na bajki są za starzy:) Myślałam, że dorośli do czytania mają tylko lektury szkolne. A moja przygoda z książkami zaczęła się bardzo szybko. Kiedy miałam jakieś trzy lata moi rodzice już mieli dość czytania mi w kółko tych samych bajek i rzucili „nauczyłabyś się czytać”. No to się nauczyłam. W przedszkolu panie wykorzystywały mnie żebym czytała pozostałym dzieciakom, a one szły na kawę. Pamiętam też jak odkryłam bibliotekę. Kiedy miałam pięć lat śmigałam sobie dookoła bloku na moim rowerku. I zginęłam. Rodzice zaniepokojeni, że nie widać mnie przez okno zaczęli mnie szukać. I zobaczyli rowerek pod biblioteką, która znajduje się u nas na podwórku. A ja sobie jakby nigdy nic siedziałam w czytelni i czytałam:) Nie mieli wyjścia, musieli mnie zapisać. A właściwie tata musiał się zapisać do oddziału dziecięcego, bo byłam jeszcze za mała:) I tak czytam do dziś. Tyle, że zapisana jestem do tylu różnych bibliotek, że teraz to tata na moją kartę wypożycza sobie lektury:)Wiem, że nie które z Was nie lubią czytać. Macie do tego prawo oczywiście, ale wybaczcie, nie rozumiem:) No nie umiem zrozumieć, jak można nie lubić czytać. Może któraś z Was nielubiących mnie oświeci :) Jakie są Wasze powody? No, to koniec notki i bomba, kto nie czytał, ten trąba*:)


***
Od tamtego czasu niewiele się zmieniło ;) Nadal uwielbiam czytać! I nawet pojawienie się Wikinga na świecie mi w tym nie przeszkodziło. Wręcz przeciwnie - na początku czytałam bardzo dużo podczas karmienia lub usypiania go. Teraz jest trochę gorzej, bo zarówno je, jak i zasypia szybko, ale i tak zawsze znajdę czas na czytanie pomiędzy jedną a drugą czynnością. Czytanie jest po prostu dobre na każdy "międzyczas" :)
Ale zmieniło się to, że już praktycznie nie mam zaległości w czytaniu swoich własnych książek. W którymś momencie się zawzięłam i postanowiłam omijać biblioteki szerokim łukiem, dopóki nie przeczytam tego, co jest na moich półkach. I wreszcie mi się to udało. W maju już nawet zaliczyłam jedną wizytę w bibliotece, wypożyczyłam pięć książek i się z nimi rozprawiłam. Teraz mam do przeczytania jeszcze cztery, które przywiozłam sobie z Miasteczka. Więc moje czytelnicze plany na te wakacje prezentują się tak:


Zdecydowanie bardziej ubogo, ale to dlatego, że ten plan obejmuje raptem najbliższy czas. Po cichu liczę na jakąś nową lekturę w prezencie urodzinowym.  A jeśli będę utrzymywać dotychczasowe tempo czytania jednej książki na tydzień, to akurat, jak znowu pojadę do Miasteczka będę mogła coś ciekawego wypożyczyć :)

*W tym momencie czuję się w obowiązku przypomnieć tę notkę, którą wzbudziłam sporo emocji (jeszcze jej nie przeniosłam tutaj) ;) Ale zdania nie zmieniłam! 

42 komentarze:

  1. Witaj :)
    Uwielbiam czytać, wszyscy w domku lubimy ;)
    Brak czasu, zmęczenie, ceny książek, to niektórych wymówki na nieczytanie w ogóle, czego i ja nie rozumiem !
    Pozdrawiam serdecznie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie też uwielbiam czytać i trudno mi zrozumieć, że ktoś tego nie lubi :) Brak czasu i zmęczenie generalnie mogę zrozumieć - po prostu każdy ma inny sposób na odpoczynek, ja akurat wybieram czytanie i do mnie to nie przemawia, ale dla innych to może już zbyt męczące. Natomiast jesli chodzi o ceny ksiażek - zgadzam się, ze są bardzo wysokie, ale na szczęście jest całe mnóstwo bardzo dobrze wyposażonych bibliotek :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Czytam duzo, ale... mało w wersji papierowej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja akurat wersję papierową cenię sobie najbardziej a inne czytanie nie do końca mi pasuje.Chociaż rzeczywiscie bywa wygodne i czasami ten internet w komórce się przydaje ;)

      Usuń
  3. Kiedyś czytałam bardzo dużo (chociaż nie aż tak jak Ty), ale gdy dorosłam, zaczęłam funkcjonować w związku, pracować itd. nie mam na to już tyle czasu, albo inaczej, moje własne życie absorbuje mnie na tyle, że na fikcję literacką często tego czasu już mi szkoda. Bo muszę dodać, że ja nie potrafię czytać gdzieś pomiędzy, jak już coś mnie wciągnie, to żyję jakby w alternatywnej rzeczywistości, nie lubię sobie przerywać i wtedy wszystko leży odłogiem dopóki nie skończę, a to zwykle irytuje otoczenie, co wcale mnie nie dziwi;p Nie mniej jednak, nie potrafię (dobrowolnie;p) przeżyć dnia, w którym nie przeczytałabym czegokolwiek, owszem, częściej jest to monitor niż papier, ale nie sądzę, aby treści, które wybieram były przez to mniej wartościowe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy my właśnie skomentowałyśmy coś z przeszłości?;)))

      Usuń
    2. teraz dopiero zauwazylam! o co chodzi Margolka?:D

      Usuń
    3. Pewnie przenosi archiwum;)

      Usuń
    4. Flo, ze mną to było tak, że jako dziecko i "wczesna" nastolatka czytałam bardzo dużo. W szkole średniej mniej, bo miałam sporo nauki no i jeśli czytałam to głównie lektury. Na studiach podobnie. Był czas, że naprawdę miałam mało czasu na książki, ale na szczęście później wróciłam do tej rozrywki.
      Moje życie co prawda też absorbuje mnie dość mocno (zwłaszcza przez ostatnie pół roku :P), ale ja właśnie potrafię czytanie wcisnąć pomiędzy różne czynności. Zapycham nim dziury czasowe, które w innym wypadku być może bym zmarnotrawiła ;) Też się często bardzo wkręcam w książki, ale faktycznie, chyba potrafię to jakoś tak godzić, ze rzadko otoczenie to odczuwa.

      Ja w dalszym ciagu najbardziej cenię sobie właśnie wersję papierową - ale nie oznacza to, ze uważam, że jak ktoś czyta "z monitora" to jest to mniej wartościowe. Wszystko zależy od doboru treści. W końcu "Fakt" też jest w wersji papierowej a nie uważam tego za lekturę ambitną :P Ale zaznaczę od razu, ze wcale nie uważam, że czytać należy tylko to co mądre i nie wiadomo jak ambitne :) Lubię też lekką, niezobowiazującą lekturę.

      Usuń
    5. Iza, Flo - no to już się wytłumaczyłam w notce :) Rzeczywiście, przenoszę archiwum, ale robię to juz przynajmniej od dwóch miesięcy (po dłuższej przerwie) i nie zdarzyło mi sie coś takiego :) Nie do końca umiem to wytłumaczyć - może to wina tytułu :)
      W każdym razie pomyślałąm sobie, ze to dobry pomysł, zeby jednak tę notkę opublikować jeszcze raz. Zwłaszcza, ze kiedy czytam czasami stare notki to myslę o tym, że fajnie byłoby to opublikować jeszcze raz i dowiedzieć się, co myslicie na ten temat po latach

      Usuń
    6. No tak, moje życie w tym momencie nie może być tak absorbujące jak Twoje, więc w zasadzie to żadne usprawiedliwienie (gdybym usprawiedliwiać się w ogóle chciała;p) ale bardziej chodziło mi o ta umiejętność rozdzielania sobie wciągającej rozrywki i jeszcze wykorzystywania każdej bezczynnej chwili. Przyznaję, ze w kolejkach rzadko czytam, zwykle pogrążam się w swoich myślach i jakoś tak czas mi ucieka. Możliwe, ze sporo czasu w ten sposób "marnuję".

      Usuń
    7. Flo, mam nadzieję, ze tego co napisałam, nie odebrałaś jako afront, bo absolutnie nie to miałam na myśli :) Chodziło mi o to, że chociaż też ciągle się czymś zajmuję (nie chodzi mi tylko o obowiązki, ale o to, że oprócz czytania jest parę innych rozrywek, które bardzo lubię i którym poświęcam czas), to na to czytanie jednak czasu nie jest mi nigdy szkoda. ALe właśnie u mnie jest tak, ze aby czytać nie musze mieć tak całkiem świętego spokoju, zeby usiąść i na dłuższy czas pogrążyć się w lekturze, tylko jestem w stanie robić to z doskoku i właśnie czytanie często jest dla mnie takim "czekadełkiem".
      Co do marnowania czasu - myslę, że to kwestia podejścia. Ja już tak mam, że jak czegoś nie robię, to mam poczucie właśnie zmarnowanego czasu - lubię działać i wykorzystywać każdą minutę. Ale nie każdy tak to odbiera. Niektórzy właśnie doceniają takie chwile, kiedy nic nie muszą albo tak jak Ty, mają możliwość pogrążyć się we własnych myślach. Skoro nie czujesz, ze ten czas marnujesz :P, to na pewno tak nie jest :)

      Usuń
    8. Tak, wiem, że nie to miałaś na myśli.
      Rzeczywiście nie czuję, że ten czas marnuję, ale ostatnio dochodzę do wniosku, że rozmyślam stanowczo za dużo i może dobrze byłoby w takich momentach wypełniać głowę inaczej;)

      Usuń
    9. W żaden sposób nie chciałam Cię urazić, chodziło mi o to, żeby wytłumaczyć się z tego uwielbienia dla fikcji literackiej i jednocześnie żeby nie wyszło, ze mam nudne życie od którego uciekam :)
      To znaczy, ze nie marnujesz :P Ale fakt, że czasami człowiek myśli za dużo. W gruncie rzeczy, kiedy mnie coś gryzie i zaprząta myśli to też na czytaniu się niespecjalnie mogę skupić. To, że jednak czytam, nie oznacza może, że zwykle nie mam o czym myśleć, ale w takim razie wychodzi na to, że... jestem bezmyślna :D

      Usuń
    10. Ale ja naprawdę nie podejrzewam Cię o złe intencje czy jakieś celowe wbijanie szpileczek;) Nawet jeśli coś mnie gdzieś tam zakuje, to wiem, że jest to raczej kwestią nadwrażliwości w danym temacie niż faktycznie bodźców zewnętrznych.

      A ja właśnie czytanie tak traktuję, jak ucieczkę od życia i gdy dopada mnie jakieś zmęczenie materiału, celowo szukam czegoś niezbyt trudnego (pod kątem emocjonalnym) w czym mogłabym się zatopić i odpocząć;) Dlatego zaczęłam lubić te fantastyczne, komercyjne badziewia dla nastolatek;p Podobnie zresztą mam z filmami czy serialami: żadnych dramatów z którymi mogłabym się utożsamiać i nawet jeśli dla kogoś jest to niezbyt ambitne, dla mnie spełnia swoją rolę. Rozrywka ma mnie odrywać a nie dobijać. Kiedyś było inaczej, ale wyrosłam ze smutnych piosenek i historii gdy odkryłam, że są również o mnie.
      Ja tam cieszyłabym się z takiej bezmyślności;)

      Usuń
    11. W gruncie rzeczy taką właśnie miałam nadzieję, że jednak mnie nie podejrzewasz.. :)

      Rozumiem. Wiem, co masz na myśli. Hmmm, to mi dało do myślenia i zastanawiam się, czym wobec tego dla mnie to czytanie jest. I w sumie nie do końca umiem odpowiedzieć na to pytanie - bo na pewno jest formą spędzania wolnego czasu i rozrywką. Przy czym jest tą rozrywką nawet wtedy, kiedy czytam coś dołującego, nawet gdy w danej historii odnajduję niestety jakąś część swojej. Na mnie więc nie ma to dobijającego wpływu, ale jak najbardziej potrafię sobie wyobrazić, że na Ciebie ma. Możliwe, że nie utożsamiam się aż tak z książkami. Chociaż.. jak czytałam Harrego Pottera, to mnie ciągle po nocach Lord Voldemort scigał (jeśli nie czytałas/oglądałaś, to się nie przyjmuj, ze nie wiesz kto to ;P)
      Ale te komercyjne badziewia dla nastolatek też bardzo lubię w pewnych okresach życia :) Mówię na to odmóżdżanie :) Możliwe więc, że czytanie spełnia dla mnie różne funkcje w zależności od sytuacji, ale chyba jednak bardzo często chodzi o to "czekadełko", o którym wspomniałam ;)

      Usuń
    12. Harrego Pottera nie czytałam, a oglądałam tylko fragmenty w tv (jakoś się nie wciągnęłam, ale możliwe, ze nie trafiło to w odpowiedni czas), ale wiem kim jest Lord Voldemort, bo inaczej chyba się nie da;)) W ogóle bardzo często mam tak, ze to co czytam czy oglądam potem mi się śni (normalnie to śni mi się moje życie w taki przyziemny sposób, np. cała noc wypełniam protokoły, albo mam koszmary, że MW wyjada z lodówki to czego mu nie wolno;p - uwierz, można się zmęczyć), lubię ten efekt i dlatego właśnie czasem celowo się w coś wkręcam;) Też nazywam to odmóżdżaniem, aż strach pomyśleć ile mi z tego mózgu zostanie jak tak dalej pójdzie;p

      Usuń
    13. Też się nie wciągnęłam, jak oglądałam w TV, dopiero w ksiażki się wciągnęłam i wtedy obejrzałam film - uważam, ze bez książki on jest jednak niezrozumiały. Ale ja też dość specyficznie filmy oglądam - zawsze zajmuję się jeszcze czymś innym, więc nie skupiam swojej uwagi na nich w stu procentach...
      A ja właśnie rzadko mam tak, ze mi się śni po nocach to co czytam albo oglądam.Z drugiej strony moje przyziemne życie też mi się rzadko śni :) Generalnie moje sny najczęściej sa bardzo zakręcone :P Takie pomieszanie sytuacji, ludzi, fikcji i rzeczywistości ;))

      Hmm, może będziesz równie bezmyślna jak ja...? :D Ja się sporo takiego badziewia naczytałam ;))

      Usuń
  4. O, "Cukiernia"! Mam wszystkie 3 tomy, pierwszy mnie bardzo wciągnął, ale... utknęłam na drugim (chyba;)). Jakoś mam uraz do czegoś co mnie od razu nie wciągnęło i później ciężko mi się wraca do takiej lektury. No ale może spróbuję w te wakacje, chociaż jestem w trakcie "nowej" Jaruzelskiej i przymierzam się po raz drugi do "Solarisa" Lema :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My kiedyś dałyśmy mojej mamie w prezencie te książki i właśnie sobie przywiozłam, żeby poczytać. Na razie dopiero zaczęłam, ale muszę przyznać, że nawet mnie to wciągnęło.
      Mnie też się czasami trudno wraca do przerwanej lektury, ale wiele razy przekonałam się że warto - ostatnio na przykład tak było z Harrym Potterem, którego odstawiłam aż na cztery lata a teraz wciągnęło mnie na całe dwa miesiące.
      Lem to raczej nie moje klimaty, a z kolei takie ksiażki biograficzne czy publicystyczne myślę, ze byłyby dla mnie ciekawe, ale jakoś ciągle wolę fikcję.

      Usuń
    2. A weź, o Potterze nawet nie chcę słyszeć :P No i w ogóle fikcja to nie dla mnie ;)

      Usuń
    3. A Lem to niby co? :) To właśnie nie są moje klimaty takie science-fiction
      Ja miałam na myśli fikcję w opozycji do biografii i publicystyki, a nie właśnie science fiction. W moim wypadku Harry Potter był wyjątkiem (genialne moim zdaniem!) ale to bardziej taka bajka dla dorosłych niż science fiction

      Usuń
    4. Lem to klasyka, zupełnie nie mająca nic wspólnego z tą komercyjną teraz fantastyką, której wręcz nie cierpię! :P I to chyba jedna jedyna pozycja science-fiction jaką czytałam ;)

      Usuń
    5. Napisałaś po prostu, ze fikcja to nie dla Ciebie, to mi się niezbyt z tym Lemem zgadzało.
      W każdym razie dla mnie akurat nieważne, czy coś jest klasyką, czy komercją. Nie wzięłam sobie za punkt honoru przeczytania wszystkich klasycznych pozycji, ani też wszystkich, które są w modzie akurat teraz. Czytam po prostu to, co mi się podoba. Nie skreślam też niczego z zasady - dlatego, ze jest np właśnie komercyjne albo dlatego, że należy do jakiegoś gatunku literackiego. Akurat Pottera przeczytałam, bo bardzo mi się podobał.

      Usuń
    6. Jasne, nie zawsze klasyka oznacza szczyt literacki, a nawet jeśli, to przecież nie wszystkim musi odpowiadać.
      Jeśli chodzi o gatunki to akurat ja fantastykę skreślam. Nie lubię jej ani w książce ani w filmie. Odpycha mnie na tyle,że nie mam ochoty nigdy nawet spróbować. Absolutnym wyjątkiem potwierdzającym regułę jest właśnie "Solaris" :-)

      Usuń
    7. Może i to nawet jest szczyt - trudno mi to oceniać, jeśli nie trafia w mój gust :) W każdym razie ja się właśnie zawsze trzymam tego, żeby czytać to, co mnie ciekawi. Ale właśnie niczego nie skreślam, bo bywa, że nawet jeśli nie lubię jakiegoś gatunku to akurat jakaś książka czy film mi odpowiadają.

      Usuń
  5. Zabawny zbieg okoliczności, że przenosiłaś akurat w tym samym czasie notkę o identycznym tytule :)
    Ja ostatnio czytam bardzo mało i powoli, zaledwie kilka stron przed snem, zanim całkowicie odpadnę. Ale już się napalam na urlop :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie :) Najlepsze jest to, że początkowo w ogóle tego nie zauwazyłam :) Dopiero kiedy dostałam powiadomienie o komentarzu to zdziwiła mnie jego treść, bo tytul nie wzbudzał podejrzeń :)
      Też miewam takie przestoje książkowe. Na razie na szczęście jakoś to czytanie mi idzie. CHoć odkąd Wiking mniej śpi, to jest z tym trochę gorzej.

      Usuń
  6. Pamiętam tamte obie notki, jeszcze z tamtego czasu ;) Mam dziwne w ogóle wrażenie czytając je, jakby to było wczoraj... ;)

    Ja też uwielbiam czytać, chociaż nie poświęcam temu każdej wolnej chwili, ale jak już wciągnę się w książkę to potrafię ją "połknąć" w 1-2 wieczory ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Ja je też doskonale pamiętam,ale wiesz.. Mam zupełnie inne wrażenie, bo wydaje mi się, że całe wieki minęły od tamtych notek! No ale... to było trzy mieszkania, jednego męża, jedno dziecko i dwie prace temu! :))) Patrzę więc pewnie z innej perspektywy.

      Kiedyś tak potrafiłam połykać, teraz przyznaję, że rzadko mi się to zdarza, bo oprócz czytania poświęcam swój wolny czas na inne czynności. Czytanie sobie raczej dawkuję (np, 50 stron dziennie) i dopiero przy końcu książki, jak już jestem strasznie ciekawa zakończenia to się zatracam.

      Usuń
  7. Mam podobnie jak Ty, tylko że ja nie wypożyczam ciągle nowych książek, a obowiązkowo raz w miesiącu kupuję co najmniej jedną (a średnio trzy:P) :) I ten stos jest już tak wielki... że teraz wypadałoby kupić nowy regał :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No włąśnie, to jest kolejny powód, dla którego książek nie kupuję - nie mieszczą mi się! Ale zawsze marzyła mi sie w pokoju taka duża meblościanka pełna książek.. Może kiedyś..

      Usuń
  8. Zacne stosiki, obydwa :) Ten dolny jest mi bliski, bo leży na moim pokojowym stoliku i czeka na swój czas :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja przez ostatni miesiąc nic nie przeczytałam. Generalnie mało czytam na tych studiach książek, które nie są z nimi związane. Ale mając co tydzień do przeczytania po 2-3 lektury na zajęcia trudno było mi upchnąć coś jeszcze. Na szczęście zaczęłam wczoraj wakacje i mogę wrócić do czytania :D znacznie lepiej czyta się coś dla przyjemności niż trochę z musu :) I muszę się pochwalić, bo G. też czyta :D co prawda trochę inny rodzaj, ale pochłania solidne ilości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem doskonale, w końcu sama jestem po studiach filologicznych :) Przez czas studiów przeczytałam najmniej książek w zyciu, pomimo wsyzstkich lektur :)) Ale naprawdę nie miałam na to czasu.
      Ja troche ubolewam nad tym, że Franek nie czyta tyle co ja. Ale cieszę się z tego, że jednak czyta. Najtrudniej mu się wciągnąć, ma chyba z dzisieć książek, które czekają na doczytanie :P No i on nie potrafi tak jak ja, czytac w każdej sytuacji tylko musi mieć ku temu sprzyjające warunki. A najbardziej brakuje mi czasów, kiedy wieczorem leżeliśmy sobie oboje w łóżku i czytaliśmy :) Teraz wieczór to dla niego wreszcie czas, żeby przez godzinkę posiedzieć przy komputerze, a potem szybko musi się kłaść.

      Usuń
  10. Cukiernia pod amorem bardzo dobrze mi się kojarzy bo była to praktycznie jedna z pierwszych książek, które przeczytała moja mama jak zachorowała. Wcześniej nigdy jej nie ciągnęło do książek, a podczas dializ, żeby jakoś skrócić nudę sięgnęła po książki. Pomimo, że miałyśmy bardzo odmienny gust, to ''Cukiernia pod amorem'' została zaakceptowana i polubiona przez nas obydwie. A wiesz Margolko, że autorka tej sagi pisze również książki dla młodzieży? Kiedy kupowałam książki dla moich uczniaków na koniec roku, to właśnie dla chłopaków zakupiłam dwie książki pani Gutowskiej Adamczyk.

    Pozdrawiam!
    J.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na razie przeczytałam dopiero pierwszych 150 stron, ale przyznam, że już od pierwszych stron poczułam, że o ile nie wiem, czy opowieść jako taka mi się spodoba, to wiem, że na pewno będzie się to dobrze czytało. I tak jest. Nie wciagnęło mnie póki co tak, żebym się nie mogła oderwać, ale jestem ciekawa, co będzie dalej.

      Nie, nie wiedziałam :) Przyznam, że niewiele wiem o autorce i w ogóle ze mną to jest tak, że zwykle o autorach książek dowiaduję się czegoś dopiero na końcu i to też nie zawsze, tylko, jeśli mnie coś zaintryguje ;)

      Pozdrawiam również :)

      Usuń
  11. Ja też uwielbiam czytać, jak może pamiętasz z wcześniejszej wymiany maili, ale w przeciwieństwie do Ciebie potrzebuję do tego jednak sprzyjających warunków, cisza, spokój itd. Nie potrafię czytać z "doskoku". W ogóle tak jakoś zauważyłam, że najwięcej książek czytam latem, lubię usiąść na podwórku przed domem i zagłębić się w lekturze:) Właśnie skończyłam czytać Nicka Vujicica "Bez rąk, bez nóg, bez ograniczeń". Świetna pozytywnie motywująca książka! Polecam, jeśli oczywiście lubisz czasami przeczytać coś takiego. Teraz, na swoją kolej, czeka "Zorkownia" Agnieszki Kalugi. Trudna, ale myślę, że warta przeczytania.
    A jak "Cukiernia..." bo też się przymierzam?
    Pozdrawiam
    Anissa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak, pamiętam :) Rozumiem Cię, bo wiele osób tak ma. Ja z kolei już taka jestem, ze zawsze robię tysiąc rzeczy na raz, z czytaniem włącznie ;) W każdym razie, właśnie zawsze czytam z doskoku, jako wypełnienie luk czasowych i cieszę się z tego, bo w przeciwnym razie pewnie bym nie miała kiedy czytać...
      Nie wykluczam,że lektury, które polecasz by mi się podobały. Ogólnie czytam niemal wszystko, choć raczej sięgam raczej po fikcję.
      Cukiernię czyta się całkiem przyjemnie. Akcja nie jest może jakaś bardzo wartka, płynie sobie spokojnie (takie mam odczucia), ale czyta się dobrze. Historia mi się podoba, bo lubię tego rodzaju opowieści :)

      Usuń
  12. Właśnie skończyłam 2 część Harrego Pottera i też tak jakoś było, że 2 lata temu przeczytałam pierwszą i teraz dopiero ponownie wróciłam do tych książek. I nie wiem naprawdę,co takiego jest w tych książkach, że tak wciągają na maksa! Choć science-fiction to nie do końca moje klimaty to tutaj oderwać się nie mogę:) Dodam,że filmu nie oglądałam.
    Anissa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj bardzo wciągają! Bardzo żałowałam, kiedy przeczytałam ostatnią część, bo się zżyłam z bohaterami.. I to też nie moje klimaty, bo innych książek z tego gatunku, również bardzo popularnych, nie przeczytałam.

      Ja oglądałam, ale dopiero po przeczytaniu książek. Uważam, że nie jest tak dobrze zrobiony i jeśli ktoś nie czytał książek to chyba trudno zrozumieć niektóre sceny.

      Usuń