*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

piątek, 10 lipca 2015

O, mama!

Już wiem, a wręcz mam pewność, że Wiking mnie rozpoznaje! 
Wczoraj przyjechał do nas wujek, wyszliśmy we trójkę na spacer. Wikuś zasnął w wózku. Po drodze wstąpiliśmy jeszcze po jakiegoś gotowca na obiad. Poszłam złożyć zamówienie, a wujek został na zewnątrz z Wikingiem. Potem czekałam na realizację stojąc przy drzwiach baru tak, że obserwowałam wózek i rozmawiałam z wujkiem. W pewnym momencie Wiking się obudził, popatrzył na wujka i zrobił ogromne oczy. Patrzył tak przez chwilę i nagle ułożył buźkę w podkówkę, i już miał zamiar się rozpłakać, kiedy podeszłam bliżej, nachyliłam się nad wózkiem i zawołałam: "Wikuś, no co ty!, nie płacz". I rzeczywiście się nie rozpłakał, a z jego twarzyczki zniknął ten wyraz zdziwienia i strachu.

Wiking nie zauważa, kiedy na przykład Franek wraca z pracy. A przynajmniej nie widać po nim tego, żeby zauważał. Wcześniej tak było z każdą osobą, ale kiedy miesiąc temu przyjechali moi rodzice, było widać, że odnotował przybycie kogoś, kogo na co dzień nie ogląda. Podobnie było z teściami i właśnie z wujkiem - Wikuś nie płacze ani się nie boi, ale porzuca swoje zajęcie i bardzo intensywnie wpatruje się w gości i przez jakiś czas po prostu spokojnie siedzi i się gapi (wierzcie mi, że to dla niego bardzo rzadkie ;)). A więc wiedzieliśmy już, że na pewno wie, kto jest z nim na co dzień, a kto gościem. Jednak muszę przyznać, że ta wczorajsza sytuacja bardzo mnie zaskoczyła :) Wikuś wujka zna, a jednak kiedy tuż po przebudzeniu zobaczył właśnie jego, to się przestraszył. Uspokoił go dopiero mój widok. Widok mamy. Niesamowite! Niby zwyczajne, ale dla mnie jednak niesamowite - po pierwsze dlatego, że właśnie ja tą mamą jestem. Po drugie, dlatego, że to oznacza, że nasze dziecko naprawdę dorasta i z dnia na dzień wie i rozumie coraz więcej!

25 komentarzy:

  1. Tak, naprawdę dorasta. Dzieci bardzo szybko dorastaja. Może nawet trochę zbyt szybko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może tak... Chociaż na razie to nie mogę się doczekać, kiedy będziemy robić więcej rzeczy razem. Ale oczywiście wiem, że będę też żałować, że tak szybko minął ten czas :)

      Usuń
    2. No bo to jest takie dziwne: ja mam aktualnie pięcioletnie dziecko w domu. I z jednejs trony fajnie- coraz większa samodzielnosc itd, ale z drugiej też fajnie się wspomina czasy, kiedy był taki, jak teraz Twój WIktor.

      Usuń
    3. Myślę, że Cię rozumiem bardzo dobrze :)

      Usuń
  2. Nasz Młody ostatnio zaczął płakać jak Tata do pracy wychodzi. Jest buziak, papa... drzwi się zamykają i jest płacz. Dla nas to też przełom, bo tak jak Wikuś do tej pory nie zauważał ani wyjścia Małża do pracy ani powrotu. Tata był albo nie i było ok.Zaczynam się zastanawiać co to będzie w żłobku...
    Rosną nam Chłopaki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O ja.. No tak, to przełom, ale taki trochę trudny - zwłaszcza dla Ciebie, która z dzieckiem zostajesz. Już się boję.
      Rosną, to fakt :)

      Usuń
    2. Proste to nie jest ale wystarczy fajne zajęcie i humor się poprawia.
      My za miesiąc zaczynamy adaptację do żłobka - tego obawiam się najbardziej skoro teraz tak reaguje na wyjście Taty...

      Usuń
    3. To dobrze, że umiesz sobie z tym radzić :)
      Rozumiem, ja juz teraz na samą myśl o tej przyszłości jestem przerażona, jak to będzie...

      Usuń
  3. Twoje zdziwienie trochę mnie zdziwiło. To logiczne, że jesteś rozpoznawana i to nie od dziś, tylko niemal od początku... Niemowlę tak cudnie ,,skanuje'' mamę podczas karmienia kilka razy dziennie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No rzeczywiscie, może źle się wyraziłam - oczywiście wiem, że dziecko mnie rozpoznaje, bo zna mnie jeszcze nawet z czasu przed urodzeniem. Ale chodzi mi o to, że zdziwiło mnie to, że kojarzy już moją osobę z poczuciem bezpieczeństwa i z tym, że powinnam być obok. Wcześniej było mu wszystko jedno i nigdy nie reagował, kiedy nie widział mnie obok albo gdy się nagle pojawiałam. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że już ma to dla niego znaczenie :)

      Usuń
  4. Niby zwykła rzecz, a jednak ciągle zdumiewa, że to swój własny potomek, dla którego jesteś najważniejsza na świecie, no nie? To musi być ciekawe uczucie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniałe uczucie! :)
    Ja też coraz częściej go doświadczam... ponoć teraz jesteśmy w pobliżu skoku związanego z lękiem separacyjnym. Jakiś czas temu wracając z Podkarpacia, usiadłam z przodu, bo chciałam zjeść loda. Ola takiej awantury narobiła mamie z tyłu, że nic nie pomagało... ani rozmowa, ani śpiewanie, ani butla z mlekiem... Dopiero jak przesiadłam się do tyłu pojawił się uśmiech i od razu spokój :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja muszę powiedzieć, że choć to miła świadomość, to przeraża mnie nieco perspektywa tego, że miałabym być niezastąpiona w takim sensie, że nie mogłabym zniknąć z oczu dziecka :) Wolałabym więc, żeby ten lęk separacyjny (niby u nas już za jakieś dwa tygodnie się może pojawić) przebiegał bardzo łagodnie, bo już się go bardzo boję!

      Usuń
  6. Wikuś jak tak obserwuje nowe osoby, to pewnie zastanawia się, czy istnieje jakieś "zagrożenie" czy nie :P koduje informacje :D

    OdpowiedzUsuń
  7. W końcu jesteś teraz najważniejszą osobą w jego życiu ;))
    To pewnie musialo być cudowne uczucie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przeczę, przyjemne było :) I jednocześnie dość zaskakujące.

      Usuń
  8. Jeszcze chwilę i zobaczysz jak będzie reagował na powrót Franka i z uśmiechem będzie go witać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I może jeszcze będę zła, że to ja z nim siedzę cały dzień w domu a on na widok Franka się cieszy a nie mój :P

      Usuń
  9. Fajnie piszesz o Wikingu. Tak fajnie, że nawet ja - antydzieciowa - nie uciekam precz ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, dzięki, to miłe, bo często mam wyrzuty sumienia, że taka się monotematyczna zrobiłam a z drugiej strony piszę o tym wszystkim, bo wiem, że te chwile się nie powtórzą i warto je utrwalać.

      Usuń
  10. to teraz nie pozostaje ci nic innego jak się sklonować żeby Wikuś miał cię cały czas przy sobie:)
    Jutrzenka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby nie doszło do tego, że będzie to konieczne :P

      Usuń