*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

poniedziałek, 13 lipca 2015

Warkocz czasem pleciony.

Utonęłam we wspomnieniach. Znowu. Z tym właśnie wiąże się przenoszenie archiwum (oraz z tym, że może mi się omsknąć palec i opublikować pod bieżącą datą, więc jeśli znowu zobaczycie jakąś dziwną notkę, to wiedzcie, że to niechcący ;)). Napotykam posty, o których dawno zapomniałam, o których czasami myślałam, że nie powstały. Pamięć ludzka naprawdę bywa zawodna.
Czytam o czasie sprzed sześciu lat - z jednej strony to nie tak dużo, z drugiej mnie i tamtą margolkę dzieli przepaść doświadczeń, zdarzeń, smutków i radości. Niby jetem taka sama, a jednocześnie tak bardzo inna.
Czytam o imprezie sprzed lat, a tymczasem mały Wikuś na podłodze bawi się piłeczką i po chwili domaga się mojej uwagi. Podchodzę więc do niego, przytulam, zagaduję. Choć przyznaję, że myślami jestem trochę gdzieś indziej. Cofnęłam się w czasie. Kiedy tylko widzę, że Wiking stracił zainteresowanie moim nosem i sturlał się z mojego brzucha, żeby podpełznąć do plastikowego kraba, wracam przed komputer i doczytuję, jak skończyła się tamta historia. Wtedy żyłam nią przez tydzień, dziś ledwo pamiętam, że w ogóle miała miejsce. Czytam o porozumieniu dusz i o tym, że komuś pachniałam tak, jak nikt nigdy wcześniej nie pachniał. To musiało być dla mnie ważne. Dlaczego więc dziś już tego nie pamiętałam? Wiking znowu stęka, podchodzę do niego, ale tym razem biorę go na ręce, bo trudno oderwać mi się od lektury tego, co napisałam ja we własnej osobie. Czytam nadal, podczas gdy Wiking gaworzy prosto do mojego ucha przewieszony przez moje ramię (bardzo lubi tak zwisać głową w dół). Dziwię się, kiedy wspomnienia wracają. Tamta notka otworzyła odpowiednie szufladki w mojej głowie i już znowu jestem w poznańskim Al Mirage sześć lat temu. Pamiętam tamten zapach i smak zimnego piwa. Pamiętam noc pełną zawrotów głowy, bolące mięśnie i mętlik dnia kolejnego. Przypomina mi się piosenka, która jeszcze przez długi czas była moją ulubioną i kojarzyła mi się z tamtym klubem, tamtym czasem i tamtą rozrywką. Zaskakuje mnie trafność moich spostrzeżeń z tamtego czasu. Niczego bym nie zmieniła, nie poprawiła. Choć ja się zmieniłam, mój pogląd i odczuwanie emocji w związku z tamtym zdarzeniem już nie. Jestem zdumiona tym, jak dobrze potrafiłam to wszystko opisać, dzięki czemu łatwo było mi się dzisiaj tam przenieść. Wikingowi nudzi się pozycja, sadzam więc go na kolanach, doczytuję końcówkę i komentarze, przez chwilę patrzę na Wikusia usiłującego sięgnąć rączką do klawiatury i niemal zastanawiam się - skąd się wzięło to dziecko? - tak bardzo teraźniejszość splotła się z przeszłością...

Dokonałam wtedy jakichś wyborów być może nawet nie do końca zdając sobie z tego sprawę. W zasadzie byłam po prostu lojalna i konsekwentna, ale to przecież też jest jakiś wybór. Choć chciałam i umiałam się zabawić, nie miałam ochoty na szaleństwo ani na całkowite zapomnienie. Dzięki temu właśnie dziś jestem usatysfakcjonowana. Cieszę się jako taką stabilizacją. Choć czasami łapię się na tym, że nagle dziwię się temu, jak się to wszystko potoczyło, bywam znużona, gdybam i myślę sobie, że kiedyś było inaczej, to przynajmniej nie wyrzucam sobie, że czegoś nie zrobiłam, że gdzieś nie zaszalałam, że chciałabym coś nadrobić, wyszumieć się. Nie. Nie chciałabym, ponieważ myślę, że swego czasu, który był na to odpowiednim, robiłam to, co należało - w każdym sensie. A więc tak, uważam, że się wyszalałam, co przeżyłam to moje. Dziś już nie czas na to - co wcale nie znaczy, że gdyby się nadarzyła taka okazja, to bym się nie wybawiła - po prostu wiem, że okoliczności nie sprzyjają, ale nie czuję się przez to stłamszona.
Czas mija, zmienia się nasze życie i zmieniamy się my. Tamten okres i tak nie należał do tego najszczęśliwszego, a jednak dziś wspominam go z rozrzewnieniem i widzę, że nie było tak źle. To daje nadzieję na to, że wszystko mija i teraźniejsze problemy również kiedyś miną.

To jest ten moment, gdy myślę sobie - jak dobrze, że prowadzę bloga! Jak dobrze, że pisałam i piszę o wszystkim, co mi przyszło do głowy. O tym co się dzieje, o tym, co myślę, co jest i czego nie ma. Dzięki temu nie tylko mam dostęp do wydarzeń, które zupełnie wyleciały mi w pamięci, ale także mam pełny obraz siebie. Tylko z dystansu można uczciwie ocenić samego siebie a perspektywa czasowa ten dystans umożliwia. Cieszy mnie, że nadal jestem z siebie zadowolona. Obym za kolejne sześć lat mogła stwierdzić to samo na swój temat. I jeszcze nie mam dość refleksji na temat mojego ówczesnego pisania, choć te już pozostawię na inny czas.

20 komentarzy:

  1. Jak przeczytałam tą notkę, to pierwsze co mi się skojarzyło to to, jak kiedyś pisałaś o tym Dj, że Wam się dobrze rozmawiało, że rozumieliście się itd, dobrze kojarzę, że to o to chodzi? ;)
    Też mi się wydaje jakby nie było to tak dawno, a tyle zdarzeń nas dzieli już od tego czasu...

    Jak to mówią, na wszystko jest w życiu czas... ;) Trafnie to napisałaś, robiłaś to co w danej chwili należało i najważniejsze, że niczego nie żałujesz, zawsze to powtarzam a skoro tak jest, oznacza to, że szłaś dobrą drogą i że dzięki temu właśnie jesteś teraz w takim momencie życia w jakim jesteś i że jest dobrze ;)
    W ogóle notka ta brzmiała (znów to powiem) jakbym czytała rozdział książki ;))

    Oj tak, wspomnienia są fajne i ja sama nieraz się dziwie, że rzeczy, które wtedy nie wydawały mi się jakimś super momentem w moim życiu wspominam po czasie bardzo miło i jako coś bardzo pozytywnego, choć wtedy tak tego nie odczuwałam. Tak samo też mam jak czytam swoje stare notki i czasem trafie, że opisałam jakąś relację z kimś, która wtedy wydawała się czymś ważnym, a teraz już kompletnie tego nie pamiętam i muszę poszukać pamięci o kogo chodziło (bo często nie pisałam wprost) i gdy sobie przypomnę, stwierdzam, że rzeczywiście to było i było ważne... Takie dziwne, ale też cieszę się, że mam bloga i że mogę do tego powrócić, takie magiczne to jest w pewien sposób...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, dobrze kojarzysz. Ciekawe, że Ty to pamiętasz, a ja naprawdę zapomniałam o tej historii! :) A wiesz, że to chyba wtedy po raz pierwszy mnie odwiedziłaś? :)
      Oj, wiele się zmieniło od tamtego czasu, wiele...

      No tak się mówi i chyba naprawdę coś w tym jest, tylko też trzeba uważać, żeby niczego nie przegapić. Cieszę się, że nie zrobiłam nic wbrew swoim zasadom. Dzięki temu przeżyłam wiele, ale nie mam do siebie żalu o nic.
      Dziękuję za komplement :)

      Cos jest w tym, że z perspektywy czasu wiele rzeczy wygląda dużo lepiej. Już parokrotnie się o tym przekonałam. Dlatego jak czasami mam gorszy okres to staram się pocieszać w ten sposób, że może kiedyś jeszcze w jakiś sposób do niego zatęsknię :)

      A tak, tak, pamiętam panów iksów i igreków ;)) Fajnie, kiedy jest do czego wracać!

      Usuń
    2. Hehe no tego, że pierwszy raz Cie wtedy odwiedziłam to nie pamiętam i wiesz, że nie pamiętam nawet jak ja właściwie na Twojego bloga trafiłam? Hmm, ale ta historia akurat jakoś utkwiła mi w pamięci ;)

      No i to najważniejsze, że jest co wspominać i że człowiek nie ma o nic do siebie pretensji!


      aaa... Iksy i Igreki akurat to byli przez pewien czas najważniejsi w moim życiu bo tylko z nimi praktycznie wtedy "trzymałam" i Igrek, czasami nadal w nim występuje, ale chodzi mi o jakieś postacie właśnie epizodyczne typu "Pan B.", czy jakieś tam drobne flirty itd.. hehe ;D
      No pewnie, super dzięki temu i my między sobą nawet możemy powspominać co tu i tam kiedyś u siebie przeczytałyśmy ;D

      Usuń
    3. W sumie to ciekawe, ale za czasów Onetu ja też na wiele blogów trafiałam zupełnie przez przypadek i zostawałam na dłużej :) Z tmtego okresu zresztą "pochodzi" najwięcej moich trwałych znajomości blogowych.

      Tak, tak, wiem, że Iksy i Igreki byli dla Ciebie ważni - też dlatego właśnie ich zapamiętałam ;) Podałam tylko taki przykład :)

      Usuń
  2. ja dzięki pamiętnikowi, który prowadzę od szkoły podstawowej często wracam do różnych ważnych i ciekawych chwil z życia, zdarza się, że upływający czas zamazuje mi niektóre wydarzenia, do tego stopnia, że po latach kartkuję moje wypociny i sama dziwię się: "ja naprawdę to przeżyłam", :)
    Jutrzenka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, ja się cieszę, że mam swoje pamiętniki - też prowadzone od podstawówki (od II klasy) i mam do czego wracać. Ale prawdą jest, że odkąd prowadzę bloga, to tam już piszę dużo rzadziej. A odkąd jest Wiking to już wcale. Wolę ten czas poświęcić na coś innego...
      Ale fajnie jest tak się zdziwić swoim własnym życiem :)

      Usuń
  3. Już wiele razy przekonałam się, jak bardzo blog jest potrzebny, nie tylko w chwili opisywania teraźniejszości, ale właśnie podczas takich retrospekcji. Zdarza mi się wracać do dawnych wpisów i zawsze uda mi się samą siebie czymś zaskoczyć. Co ciekawe, ja sprzed 8 lat i ja teraz - bardzo się różnimy, a jednak mianownik pozostaje ten sam, i to jest w jakiś sposób... budujące. Że świat mnie nie zepsuł. Fajnie tak sobie móc to wszystko podsumować, bez bloga byłoby to dużo trudniejsze, i chociaż blogowanie zabiera sporo czasu, to nie żałuję żadnej minuty na nie poświęconej. A nie jest to przecież jedyna i główna zaleta prowadzenia bloga :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już parę razy miałam okazję się o tym przekonać, a jednak ostatnio, kiedy postanowiłam sobie systematycznie i regularnie przenosić po parę wpisów z przeszłości, uderzyło mnie to szczególnie. Fajne jest to, że można samego siebie zaskoczyć swoim własnym życiem :) I racja - to jest budujące, że fundament się nie zmienił. Oj tak, blogowanie to straszny pożeracz czasu! Ale też nie żałuję!

      Usuń
  4. Dobrze móc spojrzeć na swoje przeżycia z dystansu, po czasie - duży plus pamiętników. Chociaż nie wiem, czy wszystko chciałabym pamiętać - a może raczej pewnych tematów bym nie zapisywała. ;)
    Zazdroszczę tego właściwego wykorzystania różnych momentów w życiu, mnie tego brakuje (ale też nie jest tak, że żałuję większości swoich decyzji, raczej żałuję podejścia do życia, to chyba wynika bardziej z charakteru).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fakt, dobrze :) A dystans pozwala na wszystko popatrzeć w zupełnie innym świetle.
      No ja też chyba mam takie rzeczy, których nie chciałabym pamiętać - na szczęście teraz nie potrafię ich wymienić, bo nie pamiętam ;) W każdym razie chyba też nie o wszystkim pisałam.

      Ja póki co chyba na to nie mogę narzekać. Raczej zawsze wykorzystywałam szanse, Ale masz rację, że to w dużej mierze zależy od naszego charakteru, czy żałujemy czegoś, czy nie.

      Usuń
  5. O tak! Fajnie jest czasem powrócić do starych czasów... Ja też czasem lubię czytać swoje stare notki... I nie raz dziwię się sama sobie, że potrafiłam coś opisać w taki, a nie iny sposób... Powrócić do tamtych chwil, przeżyć je raz jeszcze... Coś niesamowitego... oj tak :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć angel, dziękuję za odwiedziny. Kojarzę Cię z blogosfery :)
      Masz rację, to jest niesamowite tak wrócić do swoich zapisków i zdziwić się samej sobie, że coś takiego się napisało a nawet przeżyło :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  6. Ja też czasem wracam do starych wpisów na pierwszym blogu :) i też topię się po uszy czytając ;) nic mnie nie może odciągnąć...
    Nawiasem mowiąc nie nadążam Cię czytać ;) Młody już nie jest taki łaskawy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe, że własne życie może być tak wciągające, prawda? :))

      Haha, ja z kolei nie nadążam pisać wyobraź sobie! Mam ciągle nowe pomysły na notki i musiałabym chyba pisać dwie dziennie, żeby nadążać! :) A z Wikingiem też różnie bywa i czasem jest bardziej a czasem mniej łaskawy.

      Usuń
  7. Ja tak kiedyś zagłębiłam się w poprzednie lata i zaczynałam zastanawiać kim byli Ci ludzie o których pisałam na blogu. Kim był chłopak z butami na rzepy? Przecież przez dłuższy czas pisałam o nim. Przeciez musiał pelnić jakąś rolę w moim życiu ;) Nawet pisałam do byłej współlokatorki, by rozszyfrować jego tożsamość ;)
    Tęsknei trochę za tym szaleństwem, rozmowami do rana ze znajomymi czy spontanicznymi wypadami. Wtedy byłam odpowiedzialna tylko za siebie, teraz mam już pod opieką dziecko i cięzko wrócić do takich czasów. Miałam umowę z kolegą, że co roku będziemy wynajmować na jeden weekend domek i spotykać się całą paczką bez dzieci (podrzucimy je dziadkom). I co? N arazie nici, bo ciągle brakuje czasu, a kolega jest w ...seminarium ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihi no to ja aż takiej zagadki nie miałam ;) Raczej sobie skojarzyłam zawsze kto był kim. Ale u Ciebie faktycznie tych ludzi zawsze było bardzo dużo na blogu!
      Ja troche tez tęsknię, ale nie w taki sposób, ze chciałabym do tego wrócić. Raczej za tym uczuciem. Bardziej chyba odczuwam sentyment do tego, co było stosunkowo niedawno, kiedy byliśmy tylko we dwoje z Frankiem, nawet już w ciąży - do tego chętnie jeszcze na moment bym wróciła.
      Haha, no to przynajmniej kolega z dziećmi problemu raczej mieć nie będzie :D

      Usuń
  8. Bardzo dobrze jest spojrzeć w przeszłość, zwłaszcza jeżeli niesie to za sobą refleksję,że się postąpiło właściwie i że dzięki temu jest się tu gdzie jest. Choć czytanie takiej notki z Wikingiem na kolanach musiało być surrealistyczne.
    Pięć lat to niby tak niewiele, co?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, bardzo dobrze. I jest to naprawdę ciekawe doświadczenie. Owszem, właśnie surrealistyczne w obecnych okolicznościach. Ale to nawet dodało tego wszystkiemu smaczku.
      Względność czasu jest szokująca, naprawdę :)

      Usuń
  9. Wszystko ma swoją kolej, miejsce i czas :)
    Pamiętam może nie tamtą notkę, ale jej sens.
    Fajnie móc sobie przywrócić wspomnienia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno masz rację. Choć często widać to dopiero z perspektywy czasu..
      Fajnie, że jest gdzie zajrzeć w poszukiwaniu tych wspomnień :)

      Usuń