*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

sobota, 5 września 2015

Wychodne i słodkie sny.

Doczekałam się nareszcie pierwszego wychodnego, na które się umówiłam z Frankiem :) W czwartek Franek kończył o 10, więc był wcześnie w domu, wobec czego mogłam sobie wyjść po 11 na parę godzin. Nie było to tak zupełnie wyjście bezcelowe, jak wcześniej zakładałam, ale nie szkodzi i tak mam poczucie, ze świetnie wypoczęłam przez tę chwilę :)

Pojechałam sobie do centrum Warszawy. Musiałam tam zanieść skierowanie Wikinga do przyszpitalnej przychodni. Mogliśmy to zrobić przy innej okazji, ale chciałam mieć to z głowy i stwierdziłam, ze to było bardzo dobre posunięcie, bo dość długo czekałam w kolejce. Mogłam sobie stać spokojnie i czytać ksiązkę, a gdybyśmy byli z Wikingiem, to wiadomo, ze by się niecierpliwił i juz by tak przyjemnie nie było :)
Potem przeszłam się spacerkiem Nowym Światem. zajrzałam do kilku księgarni, pooglądałam książki, nawet coś zakupiłam dla Wikinga. Odkąd zobaczyłam, ze wieczorem słucha, kiedy mu czytam, a w ciągu dnia nawet się od czasu do czasu zainteresuje książka jako zabawką, poogląda obrazki, poodwraca strony, trochę na punkcie tych książeczek zbzikowałam ;)) Na szczęście jeszcze nie na tyle, żeby wydawać na nie fortunę, ale oglądać mogłabym godzinami i zastanawiać się, co kupić przy następnej okazji.

Później poszłam sobie jeszcze na ciacho do kawiarni. Usiadłam sobie przy torciku bezowym z mascarpone i zagłębiłam w kryminał Agaty Christie... Wiecie, ze marzyłam o tym torciku prawie od roku! A dokładnie od kiedy dowiedziałam się w ciąży, ze mam cukrzycę. Wcześniej jadłam ten torcik zaraz po tym, jak się przeprowadziłam do Warszawy, więc ponad dwa lata temu. Później miałam okazję, ale o tym nie myślałam - dopiero jak się okazało, ze mi nie wolno, to nagle za nim zatęskniłam... Kiedy po porodzie cukrzyca minęła, mogłam jeść słodkie i jadłam (zwłaszcza w pierwszych dniach, bo się stęskniłam), ale ogólnie wiele nawyków żywieniowych z tamtego czasu mi zostało. Fajnie jest, ze teraz nie muszę sobie słodkiego odmawiać i nie robię tego, ale jednak staram się trzymać zdrowej diety i nie przesadzać. Jednak zupełnie inaczej nie je się słodkiego, bo samemu się tak zdecydowało, a inaczej, gdy zwyczajnie nie wolno... 
W kazdym razie, kiedy w czasie, gdy borykałam się z cukrzycą ciązową, po raz pierwszy w zyciu zaczęłam tak bardzo tęsknić za jedzeniem, ze... śniło mi się po nocach! zwłaszcza właśnie cukierki czekoladowe, ciastka z kremem i inne wyroby cukiernicze. Śniło mi się, ze miałam ich do wyboru, do koloru i za chwilę właśnie miałam spróbować az tu nagle.. budziłam się z poczuciem niedosytu!
I te sny zostały mi nawet do teraz (choć zdarzają się rzadziej), mimo, ze juz nie jestem tak spragniona słodyczy. Ale jednak śnią mi się te czekoladowe cukierki albo moja wizyta w kawiarni, gdzie zamawiam sobie jakieś pyszne ciacho - na przykład własnie torcik bezowy. I niniejszym w czwartek mój sen się ziścił ;P Moze teraz przestanę mieć te prawdziwie słodkie sny :D

Miło było tak przez chwilę pobyć samej. Naprawdę! Chodzi nawet o taki drobiazg jak przejechanie się kolejką nie zajmując się Wikusiem, tylko po prostu, jak za starych, dobrych czasów czytając ksiązkę :) Pobycie przez chwilę samej ze swoimi myślami. Niespieszne zakupy. Nawet czekanie w kolejce, bez martwienia się o to, na ile starczy cierpliwości Wikingowi :) zdecydowanie takie dni są potrzebne dla utrzymania higieny psychicznej i będę je na pewno praktykować. Nie wiem jeszcze kiedy następne, ale pewnie w przeciągu najblizszych dwóch tygodni.

A co w tym czasie robiły moje chłopaki? Nie jestem pewna, bo na bieząco się nie kontaktowaliśmy :) Trochę się bawili, trochę odpoczywali. Franek lezał i oglądał telewizję, podczas gdy Wiking się po nim wspinał, potem razem ucięli sobie krótką drzemkę. Szczegółów nie znam, ale kiedy wróciłam zastałam dwie uśmiechnięte mordki, schowane za drzwiami, ugotowany obiad i poodkurzane mieszkanie ;) Chyba muszę ich częściej samych zostawiać, hehe ;)

20 komentarzy:

  1. Absolutnie konieczne są takie mamine ,,odsapki'', choćby kilkugodzinne. I w sumie zbawienne dla każdego z Waszej trójki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale Ci dobrze :-D Franek to prawdziwy Skarb tyle robi! Moj maz jak zostaje z dziecmi (wcześniej tylko z jednym) to nie umie juz nic "grubszego"zrobic ewentualnie pozmywa badz powyjmuje gary ze zmywarki .Ale obiadu w życiu by nie ugotowal!.I wiem jakue potrzebne sa takue chwile sam na sam ze sobą i książka badz gazeta...lub zeby tak zwyczajnie pogapic się na ludzi...tęsknię za nimi ale później kiedy juz sa to bardzo tesknie za dzieciakami i pedze do domu jak po red bullu ;-) buziaczki Margolko:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie z Frankiem nie miałam nigdy pod tym względem problemu i zawsze duzo robił w domu. Ale przyznaję, ze narzekam na to, ze często muszę cały dzień zajmować się Wikusiem, bo Franek jest w pracy, odpoczywa po pracy albo właśnie sprząta. I konflikt gotowy, bo on myśli, ze ja nie doceniam, tego, co on robi, a tu chodz tylko o to, ze ja chwilami mam dość poświęcania całego swojego czasu dziecku :)

      Przyznam, ze jeszcze takiej tęsknoty prawdziwej nie doświadczyłam. Jasne, ze ciepło myślę o dziecku i nie mogę się trocę doczekać az je zobaczę, ale jeszcze na skrzydłach do domu nie leciałam ;))

      Usuń
  3. No to widzę, że wypad się udał. Bardzo się cieszę. Widać, że dobrze Ci to zrobiło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Udał się bardzo! Juz się nie mogę doczekać następnej okazji!

      Usuń
  4. Pewnie, ze takie samotne wyjścia są potrzebne, można się bez stresu skupić na sobie. I fajnie, że chłopaki sobie radzą sami - w sumie to tak powinno być. :)
    Mnie się czasami śniło jedzenie, gdy szłam spać trochę głodna albo gdy akurat postanowiłam ograniczać zachcianki : D Raz mi się przyśniło, że mojemu szczurowi można by dać gruszkę, ale następnego dnia sprawdziłam i wcale nie chciał :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez myślę, ze tak powinno być :) Ja bardzo potrzebuję takiego wyjścia...
      Mnie się wcześniej takie sny nie zdarzały :))

      Usuń
  5. aż mi ślinka pociekła na zachwalane przez ciebie słodkości:) mniam, mniam
    Jutrzenka

    OdpowiedzUsuń
  6. gdzie ten pyszny torcik jest dostępny? Może i ja się na niego wybiorę - śladami Margolki :D ;)
    zdecydowanie powinnaś mieć częsciej takie wypady - bo jak widać, chłopaki radzą sobie doskonale! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pamiętam nazwy tej kawiarni, ale to jakaś sieciówka. Ja byłam przy Al. Jerozolimskich.
      Ustalone jest, ze nie częściej niz raz na tydzień i nie rzadziej niz raz na dwa ;)

      Usuń
  7. To który odkurzał a który gotował? ;))

    Dobrze robią takie samotne wyjścia, oj bardzo..:) Chociaż ja też nie byłabym sobą, gdybym w tym czasie nie załatwiła czegoś pożytecznego..:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego nie udało mi się ustalić ;) Ale znam ciągotki Wikinga do odkurzacza, więc mam jakieś podejrzenia :P

      O to ja tez oczywiście działałam bardzo pozytecznie :) Ale udało mi się to połączyć z przjemnym, więc nie mam poczucia niedosytu. A jednak jak się załatwia coś bez dziecka pod okiem, o jest łatwiej o luz i mozna się trochę rozproszyć ;)

      Usuń
  8. Własnie to jest powód dla którego ja nie chcę mieć dzieci. Lubię pobyć sama ze sobą, lubię spontanicznie sobie gdzieś wyjść/wyjechać a dziecko to praca 24/h i żeby wyjść trzeba się umawiać z mężem, czyli planować - a ja lubię spontaniczność :P Może mi to kiedyś minie, w sumie bym chciała, wczoraj na weselu zajmowałam się chwilę bąblem, żeby rodzice sobie potańczyli i był taki świetny, przytulał się bo już śpiący i nawet pomyślałam "mogłabym takiego mieć" a później przyszła refleksja - i wtedy nic już nie będziesz mogła zrobić bez planu :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem tę potrzebę bo i ja tak miałam. CO prawda nie deklarowałam nigdy, ze nie chcę mieć dzieci, ale wiedziałam, ze absolutnie nie jestm na to gotowa. Potem, mimo ze potrzeby pozostały te same, po prostu dojrzałam do decyzji o dziecku. Nie ze nagle go zapragnęłam, po prostu stwierdziłam, ze nadszedł chyba na to czas. Wiedziałam, jakie będą konsekwencje takiej decyzji...

      Usuń
  9. Super, że udało Ci się wyjść oby udało się Wam to utrzymać :)
    Ja biegam na fitness raz w tygodniu no i teraz jak Młody się żłobkuje mam wychodne ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, ze się uda ;)
      No tak, teraz to rzeczywiście masz trochę więcej czasu :)

      Usuń
  10. Fajnie jest byc mama, ale kazda mama potrzebuje chwili wytchnienia i czasu tylko dla siebie :)
    Ciesze sie, ze wypoczelas i mam nadzieje, ze kolejne wychodne juz niebawem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zdecydowanie tego potrzebuję! Jak dobrze pójdzie, to moze uda się jeszcze w tym tygodniu? zobaczymy :)

      Usuń