*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

czwartek, 8 października 2015

Dziewięć miesięcy we trójkę.

Ostatnio znowu przechodzę przez okres uwielbienia dla Wikinga, które przejawia się u mnie tym, że mam ochotę go ciągle całować i przytulać ;) Chyba zresztą się w tym zgraliśmy, bo z Wikusia też taka mała przylepka. Odkąd nauczył się wstawać nie tylko przy meblach, bardzo często staje przy naszych nogach i mocno się do nich tuli, wyciągając rączki, co jest dla nas znakiem, że mamy go wziąć na ręce :)
Wczoraj miałam taki moment, że wieczorem po kąpieli i jedzeniu, zamiast normalnie położyć Wikinga do łóżeczka, położyłam się z nim na łóżku, mocno go przytulałam, głaskałam i śpiewałam. Znosił to dzielnie i wcale się nie wiercił, co dla niego nie jest wcale typowe :) Ale chyba był już zmęczony. Dopiero po kilku minutach zdecydowanie dał znać, że już chce spać i mam go położyć normalnie spać ;)

Dziewiąty miesiąc skończony i nadal bez przełomu. Wiking zaszalał po ukończeniu pół roczku i od tamtej pory powoli i systematycznie szlifuje swoje umiejętności. Ostatnio chodził przy meblach, teraz doskonali stawanie. Już nie podciąga się przy meblach, ale potrafi stanąć przy każdej powierzchni, a także bez niej :) Jeszcze dwa tygodnie temu było tak, że np. stał przy odkurzaczu, a kiedy delikatnie odsunęłam odkurzacz, bo był mi potrzebny, Wiking został w pozycji stojącej. To był pierwszy raz. Potem zdarzało mu się coraz częściej, że stawał przy czymś a potem się puszczał albo trzymał w rączce zabawkę i zdawało mu się, że to o nią się opiera :) Ale od tygodnia potrafi już stanąć bez niczego w rączce, w dodatku nie podpierając się o nic. Stoi na szeroko rozstawionych nóżkach przez kilka sekund, robi to bez wysiłku i często. Bardzo jestem ciekawa, jak daleko jeszcze jesteśmy od tego, aż wykona pierwszy krok :) Na razie chodzi przy meblach lub ewentualnie podtrzymywany za rączki. Z odkurzacza (co my byśmy zrobili bez odkurzacza?? :)) i z krzesła zrobił sobie chodzik i w tym wydaniu potrafi już przejść przez całe mieszkanie. Czasami chodzikiem są też moje nogi, których ostatnio naprawdę często się czepia. Ja krok do tyłu, Wiking krok do przodu... :)

Wikuś od początku był towarzyski, ale teraz jest jeszcze dodatkowo bardzo pogodny i stanowi to doskonałe połączenie z tą towarzyskością :) Uśmiecha się prawie cały czas - do obcych, do znajomych, do małych dzieci. O nas nawet nie wspominam. Wcześniej też to robił, ale teraz jest to zdecydowanie bardziej świadome. Po prostu widzę, że uśmiecha się dlatego, że jest tak po ludzku zadowolony :) Łazi sobie po mieszkaniu za nami, z tym swoim uśmieszkiem i papapa na ustach... Gada dużo, sylabizuje, ale zdecydowanie najbardziej upodobał sobie dźwięki ebłabła, ebww khikhi i brrrr.

Ostatnio Wiking sypia w ciągu dnia coraz mniej. Bywa, że jest to tylko jedna godzinna drzemka. Z tego powodu mam zdecydowanie mniej czasu na blogowanie, bo zawsze, kiedy spał, pisałam notki albo zaglądałam do Was :) Ale za to na inne rzeczy ma więcej czasu, bo jak Wiking nie śpi, to zwykle przez dłuższy czas zajmuje się sobą i bawi się sam, a ja go tylko doglądam i mogę zajmować się też swoimi sprawami. Poza właśnie pracą na komputerze, bo laptop za bardzo go kusi :) Ten brak drzemek jednak mnie nie martwi, bo widocznie nie są one Wikingowi potrzebne - nie marudzi i jest w dobrym humorze. Cóż, szkoda mu czasu na spanie - skąd ja to znam? :) Też wolę się zajmować innymi sprawami zamiast spać w dzień ;)

Nadal jest drobniutki :) Dwa tygodnie temu ważył 6795 kg i chociaż to naprawdę mało jak na dziewięciomiesięczne dziecko, to lekarze nie mają zastrzeżeń, bo przyrost w stosunku do wcześniejszego ważenia miesiąc wcześniej był duży. Ubranka nosi w rozmiarze 68. Je coraz chętniej i coraz bardziej interesuje się jedzeniem. Karmimy go chyba na wszystkie możliwe sposoby ;) Ostatnio nastąpił swego rodzaju przełom i widać, że bardziej polubił metodę BLW (no w zasadzie u nas to jest coś a'la BLW, bo nie stosujemy się do wszystkich reguł, kiedyś napiszę notkę na ten temat, jak mi starczy czasu :P) Dużo chętniej bierze do buzi kawałki jedzenia i świetnie sobie z nimi radzi, coraz więcej ląduje u niego w żołądku ;) Mimo, że ciągle nie ma zębów! Ale byliśmy jakiś czas temu u ortodonty (z innego powodu- i tym samym skończyliśmy chyba nasz rajd po lekarzach, Wiking jest zdrów jak ryba ;)) i przy okazji zapytałam o brak zębów. Pani doktor potwierdziła, że Wiking ma jeszcze czas i powiedziała, że naprawdę jest tak, że im później dzieciom rosną zęby tym lepiej, bo są bardziej zmineralizowane, a tym samym mocniejsze. Myślałam, że to tylko plotki lub niesprawdzone teorie, a jednak okazało się, że naprawdę tak jest. No byle by mu do lutego te zęby jednak wyrosły, bo jeśli nie, to będziemy się musieli zacząć martwić.

Już ostatnio to pisałam, ale Wiking naprawdę jest kochany ;) Z miesiąca na miesiąc jest coraz lepszy i zawsze myślę sobie, że już jest dobrze, że już taki może zostać. Zresztą wydaje mi się, że już lepszy być nie może, a okazuje się, że jednak może :P Teraz śpi sobie słodziak w łóżeczku (jakby na przekór temu, co napisałam o drzemkach :P) i zastanawiam się, czy zdążymy na nasze spotkanie klubu kangura... :)
 W każdym razie teraz nawet jak marudzi, to można go szybko czymś zainteresować, pobawić się z nim, a on ma frajdę z drobiazgów. Czasami oczywiście muszę się trochę poświęcić i na przykład pozwolić mu wywalić całą zawartość szuflady na podłogę, co skutkuje bałaganem totalnym... Ale nie mam serca mu tego zabraniać, bo tak słodko wygląda, kiedy tak wyciąga pojedynczo każdą rzecz i ogląda ją ze wszystkich stron :) A jeszcze słodszy widok to ten, kiedy jakaś zabawka mu wpadnie pod fotel. Jest na tyle sprawny i sprytny, że potrafi ją sobie sam wyciągnąć. Wygląda jak taka miniaturka człowieka, kiedy się kładzie z buzią na podłodze i wyciąga rączkę pod fotel. Rośnie nam maluch, rośnie i potrafi już naprawdę coraz więcej.
***
Ostatnio gotowałam kompot i ponieważ za chwilę potrzebowałam garnka, przelałam napój od razu do szklanek. I tak rozczulił mnie ten widok, bo uświadomiłam sobie, że teraz już wszystko będziemy dzielić nie na dwa, a trzy...

20 komentarzy:

  1. Co do zebów, to napawdę prawda- Patrykowi wyszły bardzo póżno, miał na pewno ponad 9 miesiecy, myślę, że praktycznie 10 jak wybił mu się pierwszy ząb. A teraz ma ponad 5 lat i ani jednej, nawet najmniejszej dziury w zębie, choć powiem szczerze, ze owszem, myje zęby, ale biorąc pod uwagę to, ze czesto pije słodzone napoje, w tym też w nocy i generalnie nie stroni od słodyczy- to te zeby naprawdę mogłyby być popsute. A nie są.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Amelka podobnie:) No i ma wszystkie zęby a wiele dzieciom w jej wieku pojedyncze mleczaki już wypadły..

      Usuń
    2. I dobrze, niech ma te mleczne jak najdłużej, mi tez się nie spieszy, żeby Patrykowi wypadały:)

      Usuń
    3. O, dobrze wiedzieć, że są takie dzieci, które faktycznie miały tak późno zęby. I to jeszcze te znajome i fajne ;) Bo dotychczas to niby słyszałam, że to normalne i że jeszcze czas, w co jak najbardziej wierzyłam, ale spotkałam tylko jedną dziewczynkę młodszą od Wikinga 6 tygodni, która zębów nie ma, a tak wszystkie koleżanki i koledzy Wikinga nawet sporo młodsze mają już przynajmniej po jednym zębie. Jego równieśnicy nawet do sześciu dochodzą :)
      Mnie akurat ten brak nie przeszkadza wcale. Wikingowi też nie więc tym bardziej cieszy, że może to jeszcze wyjść na dobre :)

      Usuń
  2. Ta Twoja notka ma tak pozytywny wydźwięk (szczególnie rozczuliło mnie ostatnie zdanie i te zdjęcie) aż pomyślałam sobie "ale fajnie mieć już taką swoją małą rodzinkę" ;)) i tak obserwować swoje dziecko jak zmienia się z dnia na dzień i uczy się ciągle czegoś nowego i czymś zaskakuje, a jeszcze jak jest takie pogodne i kochane jak Wikuś to już w ogóle ;)
    Pewnie do pierwszych kroczków już niedaleka droga, skoro potrafi już sam tak ustać.
    Ostatnio dowiedziałam się, że sposób karmienia dziecka ma ogromny wpływ na to kiedy zacznie i jak będzie mówić, w sensie sposób podawania pokarmów tak dokładnie, bo im szybciej dziecko będzie jadło twardsze pokarmy, tym szybciej wyrobi sobie język i szybciej zacznie mówić, także jak Wikuś już sobie podjada normalne kawałki jedzenia i już się za nie zabiera, to tym lepiej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio jest pozytywnie, więc się tego trzymam, bo przecież nie wiem, jak długo to potrwa :) Wiking jest nieprzewidywalny, a jego humory to już w ogóle są nie do przewidzenia. Ale w takich chwilach naprawdę fajnie jest być matką takiego szkraba, który rozrabia. Kiedyś popołudnia były dla mnie stresującą udręką, bo Wiking przez godzinę marudził, bo był już zmęczony, a my nie chcieliśmy za wcześnie (o18) kłaść go spać, żeby się potem nie obudził wyspany w środku nocy. A teraz bawi się na całego prawie do ostatniej chwili.
      Tak, już umie stać i bawi się coraz częściej na stojąco. Chodzi na razie z krzesłem przed sobą, więc ciekawa jestem kiedy się zorientuje, że można zrobić pierwszy krok bez podpórki :)
      Pewnie tak właśnie jest.. Dawałam Wikingowi już wcześniej duże kawałki - nawet kiedy miał pięć miesięcy (po rozszerzeniu diety), ale długo nie był tym jedzeniem aż tak zainteresowany jako jedzeniem właśnie. Raczej tylko się nim bawił i malo co lądowało w buzi, nie mówiąc już o żołądku ;)

      Usuń
  3. ach, kompociki:)
    Jutrzenka

    OdpowiedzUsuń
  4. :) A kiedyś może nie na trzy a na cztery:D

    Jeszcze parę dni i Wikuś postawi pierwsze samodzielne kroki:) Właściwie on już chodzi jeśli liczyć te 'chodziki'..:)
    Fantastycznie się rozwija..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie to dla mnie kosmos :P

      Myślisz, że to już tak szybko? :) Ja ciekawa jestem kiedy się zorientuje, że można się przemieszczać nie tylko na kolanach :) Bo na razie, jak coś go zainteresuje, to szybko pada na czworaki i pędzi :)
      Mnie przede wszystkim cieszy to, że my wcale nie musimy go stymulować ani mu w żaden sposób pomagać. Nie musieliśmy go nawet sadzać, bo od razu siadał sam. Teraz też nie chodzimy z nim za rączki, jakoś sobie sam póki co radzi.

      Usuń
  5. no proszę to niedługo chłopak wystrzeli jak z procy i będzie biegał a nie tylko stał :)

    nie mam pojęcia co to jest BLW :]

    9 miesięcy bez zębów to faktycznie długo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa jestem kiedy to nastąpi :)

      Wiedziałam, ze na pewno część z Was nie będzie miała pojęcia, bo sama kiedyś bym nie miala ;) Ale nie miałam czasu żeby teraz to tłumaczyć i nie chciałam się rozpisywać, a i tak planuję notkę na ten temat, więc sobie teraz to darowałam :) W każdym razie BLW to Baby-Led-Weaning tlumaczone jako Bobas Lubi Wybór. Generalnie chodzi o to, ze pomija się etap papek tylko od razu daje się dziecku jedzenie w kawałkach, z którymi może sobie jakoś poradzić (choćby dziąsłami). Dziecko "je" samodzielnie (na początku ma się po prostu bawić jedzeniem) tyle ile chce i co chce (z tego co mu podamy) To tak pokrótce..

      Ale okazuje się, że to zupełnie normalne a nawet może być korzystne :)

      Usuń
  6. słodko :) jak wrócę do Warszawy, a chłopaki będą w pełni zdrowi to koniecznie musimy się spotkać! :) ja też teraz przeżywam drugą miłość do moich dzieci :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to mnie rozumiesz ;)
      Haha, umawiałyśmy się z Wikingiem, że jak się następnym razem spotkamy, to już ma raczkować, a tu sie jeszcze okaże, że on chodzić będzie ;)

      Usuń
  7. Odpowiedzi
    1. Kompot słodki, to i szklanki muszą słodko wyglądać :P

      Usuń
  8. Wikuś pije już ze szklanki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no jasne, ze jeszcze sam ze szklanki nie pije :) Wie do czego ona służy i wie co zrobić z pustą, ale nie umie sobie utrzymać pełnej, przechylić jej i z niej pić :) Czasami mu w tym pomagam, ale generalnie podajemy mu napoje w kubku niekapku, który potrafi sobie sam trzymać. Chodziło o to, ze potrzebowałam garnka, więc musiałam gdzieś przelać kompot, to pomyslałam, ze od razu go podzielę na porcje.

      Usuń
  9. Słodkie to zdjęcie szklaneczek :) Takie symboliczne.

    OdpowiedzUsuń