Jakoś nie umiałam napisać tej notki jako spójnej całości, więc będzie w punktach :)
1. Miłym
zaskoczeniem jest dla mnie to, że w kolejce którą dojeżdżam nie ma dzikich
tłumów, ani rano ani po południu. Można nawet liczyć na miejsce siedzące i
spokojnie czytać przez 20 minut. W tramwajach jest trochę z tym gorzej, ale też
nieźle, a poza tym jadę tylko jakieś osiem minut. Dojazd jest więc bardzo
wygodny i sprawny.
2. Przyznaję,
że po raz pierwszy spotkałam się z tak profesjonalnym podejściem do wdrażania
nowych pracowników (a jest ich sporo, bo modernizowany jest cały dział) -
dostałam plan na ten tydzień, w którym są rozpisane wszystkie spotkania i
szkolenia. Ale zdarzają się też okienka (których pewnie później już nie będzie,
bo już kilka osób ostrzegało mnie, że pracy może być sporo), wtedy zajmuję się
poznawaniem nowego systemu, zabawą z komputerem i rozwiązywaniu quizów wiedzy o
produkcie.
3. Wspominałam
kiedyś, że firma działa w branży IT, nie wchodząc w szczegóły dodam, że jest
mocno związana z firmą Apple, a co za tym idzie, cały sprzęt i oprogramowanie
są firmowe. Dostałam już swojego Maca i iPhona, teraz uczę się pracy na
urządzeniach i systemie operacyjnym, z którymi nie miałam dotychczas nic
wspólnego. Te quizy są o tyle fajne, że poprzedzają je treningi online, więc
kto wie, może za jakiś czas będę ekspertem :P
4. Jeszcze
nie do końca jest dla mnie jasne, czym dokładnie będę się zajmować, ale coraz
więcej rzeczy się już klaruje. Przede wszystkim już wiem, że jestem
pracownikiem działu handlowego, ale będę bardzo ściśle współpracować z
logistyką i księgowością. Dzisiejsze spotkanie, które odbyłam z
przedstawicielem działu logistyki pozwala mi sądzić, że będę miała sporo
obowiązków, które już znam, chociaż oczywiście ich specyfika zapewne będzie
inna. No i przede wszystkim, będę na nie
patrzyła z trochę innego punktu widzenia.
5. Nie
mam więc na razie żadnych konkretnych obowiązków, tylko się ciągle z kimś
spotykam i szkolę a potem przetrawiam nowe wiadomości, ale to dobrze, bo nie
czuję się rzucona na głęboką wodę.
6. Oczywiście
to chwilami powoduje, że czuję się dziwnie nie na miejscu, bo dookoła mnie
wszyscy działają i robią swoje, a ja tak siedzę z pozoru bezczynnie, ale grunt,
że się nie nudzę. Poza tym pamiętam, że kiedy rozpoczynałam poprzednią pracę,
to początkowo też tak było, że wręcz martwiłam się, czy aby na pewno jestem
potrzebna i czy mnie zaraz nie zwolnią, ale po czasie doceniłam ten czas, bo
dzięki niemu stopniowo mogłam zapoznać się ze sposobem funkcjonowania wielu
rzeczy. Liczę na to, że tutaj będzie podobnie - lepsze to, niż bycie rzuconym
na głęboką wodę.
7. Wczoraj
poznałam mnóstwo nowych osób, uścisnęłam wiele dłoni a przed moimi oczami
przewijały się dziesiątki nowych twarzy, do których teraz staram się jakoś
dopasować imiona (myślę, że i tak jest nieźle, bo zdołałam zapamiętać ponad
dwadzieścia :)). Przyznaję, że nie jestem do tego przyzwyczajona, bo przecież
dotychczas pracowałam raczej w kameralnym gronie - w restauracji co prawda była
spora rotacja na stanowiskach kelnerskich, ale jednak to trochę co innego.
8. Z
tego powodu na razie czuję się lekko skrępowana w niektórych sytuacjach. Takie poczucie nadmiernej świadomości istnienia własnej osoby... Nie wiem, czy wiecie, co mam na myśli. W każdym razie dziwnie mi jest trochę w nowym środowisku, czuję się obco i czasami trochę niezręcznie, mimo, że spotkałam się jedynie z życzliwością albo po prostu obojętnością. Ale oczywiście mnie się wydaje, że oczy wszystkich są zwrócone na moją osobę i że każdy mój ruch jest śledzony, co zapewne nie jest prawdą.
9. Mam wrażenie, że wszyscy wokoło są tak wybitnie profesjonalni, a ja jestem taką sierotką, która nie wiadomo skąd się wzięła :) Jasne, że mam wiedzę i doświadczenie, ale nie mam obycia jeśli chodzi o pracę w korporacji. I tego się trochę obawiam. Tłumaczę sobie, że przecież mnie zatrudnili, a mają tak świetnie zorganizowany dział HR, że to raczej nie był wybór przypadkowy, ale na razie jest mi dziwnie. Czekam aż to minie.
10. Ale przy tym wszystkim cieszę się, że mam znowu możliwość zdobycia zupełnie nowych doświadczeń i nauczenia się czegoś nowego.
11. Na froncie domowym jest póki co spokojnie. Wiking nie sprawia wrażenia, żeby odnotował, zmiany w naszej codzienności, choć pewnie jednak zauważył moją nieobecność. Ale póki co, nie przeżywa jej specjalnie. Niania mówi, że jest pogodny jak zawsze.
12. Jeśli chodzi o mnie, to będąc w pracy potrafię nie myśleć o domu. Ani razu nie zadzwoniłam do niani z pytaniem co słychać, nie zamartwiam się ani nie zastanawiam, jak sobie radzą. Ale jak mi się czasami Wikuś przypomni, to jest mi żal. Szczególnie w drodze do i z pracy, kiedy mijam te wszystkie miejsca, które ostatnimi czasy mijała tylko z Wikingiem w wózku. Smutno mi się wtedy robi i bardzo mi szkoda, że to już nie wróci. Prawda jest taka, że tęsknię za Wikingiem i czasem z nim spędzonym. Brakuje mi tego, że w każdej chwili mogłam go przytulić i pocałować. Nie szaleję co prawda z tej tęsknoty, ale muszę przyznać, że to jest dla mnie trochę uczucie nieznane. Może jeszcze innym razem przystąpię do głębszej analizy tych uczuć.
13. Jednak radość Wikinga, kiedy wchodzę do domu jest bezcenna :) Przez chwilę patrzy a potem szeroko się uśmiecha i idzie do mnie szybkim krokiem, żeby się we we mnie wtulić. Albo macha swoimi rączkami z radości. To wygląda naprawdę słodko.
Muszę przyznać, że czekałam na ten post z niecierpliwością :-)
OdpowiedzUsuńZ każdym dniem powinno być coraz lepiej, ale to przecież sama doskonale wiesz.
A uczucie braku konkretnego zajęcia - endżojuj się nim bo długo nie potrwa ;-)
Potem, skoro już Cię o tym informują, naprawdę będziesz miała co robić. No ale przecież o to chodzi,przecież żeby w pracy pracować :-)
Trzymam kciuki Gosieńko!
:) Mam nadzieję w takim razie, że Cię zbyt długo nie przetrzymywałam :)
UsuńNo tak wiem, choć jednak początki są naprwdę denerwujące. Akurat jeśli chodzi o brak konkretnego zajęcia, to po pierwsze wiem, że to minie, a po drugie wcale się tym nie martwię. Bardziej chodzi mi o to dziwne uczucie wyobcowania i skrępowania.
Dziękuję! :)
Pierwsze dni to rzeczywiście kosmos, ale daj sobie trochę czasu, a będziesz się czuła jaj ryba w wodzie. Działy handlowe są specyficzne, ale myślę, że z Twoim zorganizowaniem pójdzie Ci świetnie. Nie wiem czy dobrze zapamiętałam, będziesz odpowiadać za sprzedaż?
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że w moim wypadku to nawet nie jest aż tak kosmiczne - przynajmniej nie jeśli chodzi o obowiązki, gorzej z całą atmosferą biurową, bo pierwszy raz pracuję w takim miejscu. Nie chodzi o to, że jest źle, tylko po prostu bardzo inaczej i dla mnie dziwnie.
UsuńTak, tak, wiem, że dzieły handlowe są specyficzne, a handlowcy jeszcze bardziej, pewnie trudno będzie mi ich trzymać w ryzach.
Ależ nie, absolutnie :) Ja będę tylko takim wsparciem administracyjnym działu handlowego, nie będę miała nic wspólnego z aktem sprzedaży :) Po prostu będę wystawiać rózne dokumenty, pilnować umów, płatności a także ściśle wspólpracować z działem logistyki. Nie nadaję się zupełnie na handlowca :)
NIeustająco kciuki trzymam!
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńJa w moim pierwszym tygodniu praktyk mózgu nie czułam, był chyba w poprzek, ale potem było lepiej ;) czyli tak, jak w każdej pracy na początku :)
OdpowiedzUsuńU mnie nie jest tak źle, bo póki co wszystko odbywa się spokojne, ale bardziej doskwiera mi poczucie wyobcowania. Mam nadzieję, że szybko mi przejdzie.
UsuńPierwsze koty, za płoty, a potem czas będzie zapychał, aż do emerytury ;)
OdpowiedzUsuńDo emerytury jeszcze tyle czasu, że nie jestem pewna, czy tak będzie zapychał :)
UsuńPoczątki w nowym miejscu zazwyczaj są takie nieswoje. Bardzo bawi mnie wspomnienie jakimi oczyma na początku patrzyłam na swoich dzisiejszych współpracowników, czy w ogóle całą instytucję, w której pracuję;) I nie wiem czy bardziej sobie umniejszałam czy im dodawałam;p
OdpowiedzUsuńW każdym razie całkiem nieźle brzmią te Twoje początki, oby tak dalej;)
Tak, zdaję sobie z tego sprawę. Wiem, że to nic nadzwyczajnego, że tak się czuję, ale jednak przeszkadza mi to i chciałabym, żeby szybko minęło.
UsuńMasz na myśli, że też myślałaś o tym, jacy są profesjonalni? :) No cóż, sama jestem ciekawa, jak ja będę tych ludzi postrzegać za parę miesięcy :) (chyba, że nie bedzie mi dane, bo przecież umowę mam tylko do końca marca...)
Bo tak ogólnie te początki faktycznie nie są złe, dzięki.
Wydawało mi się, że oni wszyscy są tacy... na wysokim poziomie, poważni, uprzejmi, życzliwi, sympatyczni(!) elokwentni, kompetentni i bardzo zaangażowani(!!), bo pracują w taakiej poważnej instytucji. Wiesz, tacy ludzie z "misją" tworzący zgrany zespół;)))
UsuńHahahaha, przepraszam, ale normalnie nie mogę, gdy to piszę;D
Rozumiem :)
UsuńCóż, mam nadzieję, że ja też przesadzam z tą oceną i aż tak nie odstaję :) Chociaż wolałabym się nie mylić z życzliwością i sympatycznością :)
Kto jak kto ale Ty pewnie wszystko szybko ogarniesz :) Powodzenia :)
OdpowiedzUsuń:) Miło mi, że tak we mnie wierzysz :) Dzieki :)
UsuńZ pierwszej relacja praca wydaje się całkiem interesujaca. Poczatki zawsze sa trudne. Pamiętam jeszcze swoje gdzie po 3ech dniach chciałam zrezygnować bo myślałam że jestem za głupia do tej pracy:)
OdpowiedzUsuń*relacji
UsuńTak, mnie się też na ten moment wydaje interesująca i mam nadzieję, ze to się będzie tylko potwierdziało.
UsuńWiem, wiem, że początki są trudne i tak to sobie tłumaczę.
Oj tak, pamiętam dobrze tamtą notkę :)
Do pracy w korporacji może trzeba się po prostu przyzwyczaić, pewnie jest troszkę inaczej niż w mniejszych firmach. Ale z tego, co słyszę, system wdrażania nowych pracowników często mają dopracowany i niektóre z nich lubią materiały szkoleniowe online, a to też całkiem fajne, bo można przerabiać w swoim tempie.
OdpowiedzUsuńFajnie, że Wiking to dobrze znosi, ale jeszcze fajniej, że tak się cieszy, gdy wracasz. :D
Tak, to jest na pewno inna praca, chociaż i tak ta firma nie jest aż takim molochem - to po prostu ja zawsze pracowałam w kameralnych warunkach. No ale wiem, że trzeba się przyzwyczaić.
UsuńA wdrażanie nowych pracowników naprawdę mi się podoba.
Ja się bardzo cieszę, że nie muszę się przynajmniej zadręczać tym, że Wiking przeżywa nasze rozstanie. A ta jego radość to naprawdę coś pięknego :)
Kurde praca z produktami appla to by bylo moje marzenie :)
OdpowiedzUsuńWidac ze Wiking polubil nianie.
Tak? :) Tak bardzo się interesujesz takimi sprawami, czy tak lubisz ich produkty? :)
UsuńRzeczywiście na to wygląda.
i to i to :) lubie nowinki techniczne a innego telefonu niz iphone sobie nie wyobrazam.
UsuńJa z kolei jestem zupełnie obojętna na te sprawy, choć nie wiem, czy to nie będzie musialo się zmienić w tej firmie :)
UsuńTe początki nowego rozdziału w Waszym życiu brzmią na prawdę nieźle :) Oby tak dalej! Jestem pewna że wdrożysz się bardzo szybko i wszyscy przywykniecie do nowego trybu. I to wcale nie koniec Waszych spacerów i wspólnego czasu- pomyśl o tym jak fajnie będzie czekać na weekendy i urlop ;)
OdpowiedzUsuńPowodzenia :*
Brzmią nieźle i są niezłe, ale z drugiej strony bardzo mi brakuje tej rutyny z Wikingiem. Myślę, że wiesz, o co mi chodzi, bo sama przez to przechodzilaś.
UsuńPewnie przywykniemy, tylko nie wiem, jak długo to potrwa..
No tak, wiem, że to nie koniec, ale czasami tak to odczuwam.
Dziękuję :*
Fajnie, że masz okazję pracować na Apple. Ja nigdy nie miałam okazji, ale chętnie kiedyś spróbuje. A co do początków, to z każdym dniem na pewno będzie coraz mniej obco:) Sama pamiętam jakie wszystko wydawało mi się inne od tego, co jest teraz:) Dobrze też, że Wiking zaakceptował nową sytuacje. Powodzenia i trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńJa nigdy o tym nie myślałam, ale po tych kilku dniach juz mogę stwierdzić, że faktycznie ten Apple coś w sobie ma.
UsuńTak, to prawda, już jest mniej obco i z dniana dzień jest coraz lepiej.
Wiking póki co nie narzeka, więc mam nadzieję, ze tak zostanie. Dziękuję:)
Gratuluję nowej pracy;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńByleby przetrwać te najgorsze początki, których chyba nikt nie lubi ;p A później będzie już tylko lepiej :)
OdpowiedzUsuńOo no to ciekawa firma :) ja miałam w liceum na TI do czynienia z makami i za nic nie mogłam ich ogarnąć ;D hehe
Tak, byleby przetrwać, choć rzeczywiście już jest ciut lepiej. Ale i tak boję się przyszlego tygodnia trochę :)
UsuńA mnie się wydaje, że jednak faktycznie Mac jest całkiem prosty w obsłudze. Nie wszystko umiem oczywiście, ale mam wrażenie, że jest łatwiejszy. Ale fakt, że mam też wokół siebie sporo ludzi, którzy odpowiadaja na moje pytania i dużo szkoleń.