*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

niedziela, 27 marca 2016

Debiut świąteczny.

Nie wyjechaliśmy nigdzie w te święta, co zdarzyło się nam po raz pierwszy. Franek po prostu pracował wczoraj i dziś. Był co prawda pomysł, że może pojadę z Wikingiem do Miasteczka - pomysł forsowany swego czasu przez Franka, który mówił, że i tak będzie w pracy, to lepiej, żebym nie siedziała sama w domu, a jego samotne święta wielkanocne aż tak nie ruszają... Ale przyznam, że chyba ani przez moment nie myślałam o tym na serio - za dużo byłoby zachodu z pakowaniem się, podróżą w piątek późnym wieczorem i powrotem już w niedzielę po południu, bądź poniedziałkowy ranek. Poza tym, przyznaję, że w ogóle niespecjalnie chciało mi się myśleć na ten temat, bo cały czas przecież nie byłam sobą w ostatnim okresie :) Ale wyszło mi to też na dobre, bo bez żalu i z absolutym spokojem przyjęłam do wiadomości, że święta spędzę w Podwarszawie. 

Początkowo myślałam nawet, że będzie to dla mnie weekend jak każdy inny, z tą różnicą, że sklepy będą pozamykane a w telewizji może będą leciały jakieś świąteczne filmy (leciały? nie wiem, bo ostatecznie nie oglądałam :)). Ale coś mnie natchnęło i tydzień temu wybrałam się na małe przedświąteczne zakupy - i dałam się trochę porwać. Kupiłam jakieś dekoracje, serwetki, coś tam nawet zaplanowałam jeśli chodzi o gotowanie. Świąteczny nastrój mnie dopadł w pewnym sensie. 

Ostatecznie święta spędziliśmy w Podwarszawie, ale w nieco szerszym gronie, bo wpadli do nas moi rodzice. Na krótko co prawda, bo przyjechali wczoraj po południu i dzisiaj wyjechali, ale przynajmniej śniadania wielkanocnego nie jadłam tylko z Wikingiem. Frankowi udało się nawet zdążyć - wczoraj prawie na święcenie pokarmu (spóźnił się minimalnie, ale za to zdążył jeszcze do spowiedzi), a dzisiaj na mszę, dzięki czemu byliśmy w kościele razem, co dużo dla mnie znaczyło. Całkiem przyjemne więc były dla mnie te dwa dni. A jutro Franek ma wolne, więc poświętujemy jeszcze w gronie naszej małej trzyosobowej rodziny. 

Ostatnie dni były dla nas trudne pod pewnymi względami, dlatego też czas Triduum Paschalnego nabrał dla mnie szczególnego znaczenia. Ale chyba udało nam się przezwyciężyć trudności, liczę na to, że wraz z końcem Wielkiego Postu, nadejdą dla nas - dla mnie lepsze czasy. O ostatnich tygodniach myślę trochę tak, jakbym była wystawiana na jakąś próbę. Kto wie, czy tak właśnie nie było. Następne dni pokażą, czy na pewno wyszłam z niej zwycięsko. Okazuje się więc, że chociaż wydawało mi się, że ostatnią rzeczą o jakiej myślę jest oczekiwanie na święta, to tak naprawdę ten okres był wyjątkowo symboliczny i w pewnym sensie bardzo się rozwinęłam duchowo. I nawet w tym zapracowanym, zabieganym czasie udało mi się w końcu zwolnić, zamyślić się, schować wieczorem w kościele i odnaleźć w nim to, czego potrzebowałam. Najważniejsze jest dla mnie to, że jednak czułam i czuję duchową atmosferę tych świąt. I myślę, że ma to też duże znaczenie na to, co dzieje się w pozostałych sferach mojego, czy też naszego, życia. Oby tylko tak dalej.

I Wam życzę udanych świąt. Niech mijają w duchu pozytywnej refleksji i w rodzinnej atmosferze. wszystkiego dobrego.

No i zobaczcie same, jak na debiutantkę w roli gospodyni, to chyba wyszło mi całkiem nieźle :) A w każdym razie mnie się podoba i jestem z siebie dumna ;)






23 komentarze:

  1. Wielkanoc jak malowana :)
    Wszystkiego dobrego na Święta i czas po nich Gosiu. Niech to co się skomplikowało się rozwikła, niech będzie jak dawniej.
    Pozdrawiam wiosennie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :) Tak, niech będzie jak dawniej. Pozdrawiam również :)

      Usuń
  2. o matko ile jedzenia !!! :D bardzo ładne dekoracje (tylko obrusa nie wyprasowałaś ale wygląda jak mój a ja prasowałam więc masz jak u nas). Wesołych Świąt bo jeszcze trwają !!!

    PS. Lu poszedł ze święconką i złapała go ulewa a nie miał parasola więc nasza święconka przylepiła się do serwetki a jajka zafarbowały koszyk he he he

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mów, że na święta masz mniej :) Przecież święta w Polsce słyną z tego, że się je :)
      Obrusa nie wyprasowałam z premedytacją - był dopiero co kupiony, wolałam oszczędzać energię.

      U nas lało od rana, ale potem na szczęście przestało więc nic nie zafarbowało :)

      Usuń
    2. ja osobiście zrobiłam tylko żuro-barszcz wielkanocny nawet ciasta nie upiekłam ale niestety jak zawsze byłam poza domem a tam już poszaleli z jedzeniem ...

      Usuń
    3. Od tego są święta :)

      Usuń
  3. no pewnie, że sobie świetnie poradziłaś jako debiutująca kucharka ;)
    ostatni czas ogółem jest jakiś dziwny, nie wiem czy to przesilenie czy co.. ja równiez dziwnie się czuję, wręcz...tragicznie pod każdym względem...
    wszystkiego dobrego ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak sobie właśnie myślę, że nieźle mi poszło :)
      Ja nie powiedziałabym, że tragicznie, ale na pewno nie najlepiej. Dopiero powoli wracam do siebie, choć u mnie przyczyna właściwie została zdiagnozowana, a wtedy łatwiej (przynajmniej w teorii :P) leczyć.
      Dziękuję i wzajemnie!

      Usuń
  4. Właśnie dlatego zwykle lubię urządzać święta u siebie, bo gdy samemu się wszystko przygotowuje to nie ma szans nie poczuć świątecznego klimatu;)

    Wszystkiego dobrego, oby wraz z nadejściem wiosny wszystko było łatwiejsze;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nigdy nie miałam problemu z poczuciem świątecznego klimatu właśnie na wyjeździe - wręcz sam fakt, że gdzieś jechałam automatycznie mnie nastrajał świątecznie :) Dlatego też pierwotnie zakładałam, że nie będziemy specjalnie świętować, ale że zostałam namówiona, to się dałam wkręcić :)

      Dziękuję i wzajemnie :)

      Usuń
    2. Nie chodziło mi o to, ze na wyjeździe nie można poczuć świątecznego klimatu. Jednak ja mam tak, ze gdy spędzam święta u rodziny to nie zwracam uwagi na takie rzeczy jak przystrojenie stołu czy przygotowanie potraw, bo zwyczajnie nie biorę w tym udziału. Wtedy skupiam się na innych rzeczach. Lubię raz na jakiś czas cieszyć się z bombki czy serwetki, przygotowywać coś specjalnego dla bliskich, bo wtedy sama tworzę tą atmosferę. Święta które organizuję sama najbardziej zapadają mi w pamięci;)

      Usuń
    3. Rozumiem, że Tobie nie o to chodziło, ale pisalam o sobie :) Właśnie o tym, że ja zawsze święta czułam głównie dlatego, że wyjeżdzałam - odrywałam się od rzeczywistości na chwilę itd. Dlatego też wydawało mi się, że teraz może być tak, że święta przejdą trochę niezauważane przeze mnie. Gdy spędzam święta np w domu rodziców, to właściwie też biorę udział w tych przygotowaniach, tyle, że bardziej pod okiem mamy. Ale doszłam do wniosku, że teraz i tak było bardzo podobnie, bo w końcu gdzieś musiałam podpatrzec to wszystko :))
      Jeszcze nie wiem, czy święta, która sama organizuję, zapadną mi bardziej w pamięć, bo to pokaże czas, ale na pewno już teraz wiem, że było fajnie i cieszę sie, że nie dołowałam się tym, że nie wyjechałam, tylko nawet widziałam tego dobre strony:)

      Usuń
    4. Każda z nas pisze o sobie;)

      Usuń
  5. Perfekcyjna Pani Domu :) Stół prezentuje się okazale i pod względem kulinarnym, jak i dekoracyjnym :)
    Wszystkiego dobrego dla Was Margolko :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tą perfekcyjną to bym nie przesadzała, ale nie jest najgorzej ;)
      Dziękuję. I dla Was również wszystkiego dobrego :)

      Usuń
  6. Post dla wielu z nas jest trudnym okresem, ale jeśli się czuje, że przyniósł jakiś duchowy postęp to znaczy, że dobrze został przeżyty :-)
    A teraz niech już wzrasta radość! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie w tym roku był wyjątkowo trudny ze względu na pewne okoliczności. Dziwne to wszystko było, ale tak sobie trochę chyba wytłumaczyłam, że to miało związek z okresem wielkiego postu :)
      Czy ten postęp jest to pewnie będzie widać z perspektywy czasu dopiero, ale najważniejsze jest dla mnie to, że przynajmniej w ostatnich dniach potrafiłam się skupić na czym trzeba i przeżyć ten czas dobrze :)

      Usuń
  7. Kompletnie nie mogłam poczuć tej Wielkanocy. Gdybym nie spędziła tych dni w kościele, to pewnie nawet bym nie zauważyła świąt, taki "fajny" mam czas teraz. Ale święta były, zawsze będą i to dobrze, takie stałe punkty są potrzebne.

    OdpowiedzUsuń
  8. Coś ten wyjazd integracyjny namieszał w Twoim blogożyciu...

    OdpowiedzUsuń