*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

wtorek, 9 sierpnia 2016

Zagadka

Położyliśmy się wczoraj tak jak zazwyczaj, koło 22. Jeszcze chwilę rozmawialiśmy w łóżku, po czym zgasiłam światło i przyłożyliśmy głowy każde do swojej poduszki. Już odpływałam, ale nagle pod powiekami zamajaczył mi pewien obrazek, otworzyłam oczy i powiedziałam do Franka: wiesz na co mam teraz ochotę??
Na co Franek bez wahania odpowiada mi: "na pierogi". Na tę jego odpowiedź aż się podniosłam i nie bacząc na śpiącego obok w łóżeczku Wikinga prawie krzyknęłam "skąd wiesz?!"

No bo powiedzcie mi, skąd on wiedział, że tym majakiem prawie sennym był właśnie talerz ruskich pierogów okraszonych błyszczącym masełkiem, cebulką i skwarkami. No skąd? Nie rozmawialiśmy o pierogach, ba! nawet o jedzeniu nie rozmawialiśmy... 
Ot, zagadka... :)

18 komentarzy:

  1. Telepatia:) Też tak mam z moim Mężem:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Telepatia żołądkowa ;)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Niesamowite :-) Choć z tego co pamiętam, to nie pierwszy raz u Was taka telepatia i to przed samym snem :)
    To świadczy o dopasowaniu idealnym :)

    P.S. Tak swoją drogą to narobiłaś mi ochoty na te pierogi w tym momencie :D

    OdpowiedzUsuń
  4. po prostu...zna cię na wylot ;)
    My z K. też nieraz czytamy sobie bez słow w myślach ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytanie w myślach! Zadziwiające... a może wcale nie? :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak wyżej piszą to się nazywa telepatia. Ile razy tak mam, że wchodzę do domu, a na stole ląduje pomidorowa o której marzyłam cały dzień?

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak wyżej piszą to się nazywa telepatia. Ile razy tak mam, że wchodzę do domu, a na stole ląduje pomidorowa o której marzyłam cały dzień?

    OdpowiedzUsuń
  8. dokladnie:) u nas jest tak samo:) telepatia:)

    OdpowiedzUsuń
  9. To jedność dusz :-D :-) i upodobań kulinarnych! :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Dla mnie to efekt "wrastania" w siebie;)

    OdpowiedzUsuń
  11. ciekawe czemu za mną ostatnio też pierogi "chodzą" ;P

    OdpowiedzUsuń
  12. A może to znak, że się szykuje towarzystwo dla Wikusia?...

    OdpowiedzUsuń
  13. Jeszcze mój Narcyz wiecznie ma ochotę na pierogi, więc pewnie strzeliłabym jak Franek ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Czytanie w myślach ;) bliskie sobie osoby czasem to potrafią ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Hmmmmmm, ruskie :D
    uwielbiam, moje naj naj ulubione :)

    OdpowiedzUsuń
  16. To nie mógł być przypadek :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Mam to samo z moim M., czasami naprawdę nie wiem czy tylko pomyślałam o tym, co on po chwili zrobił/powiedział, czy powiedziałam o tym głośno... ;)

    OdpowiedzUsuń