*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

środa, 2 lipca 2008

Nie będę narzekać na mojego faceta...

dzisiaj… :) Dzisiaj będę chwalić. Powszechnie wiadomo, że faceci są Marsa i w ogóle, że to duże dzieci. Nie znam dziewczyny, która nigdy nie narzekała na swoją drugą połówkę. I ja też narzekam, a jakże, ale sądzę, że mój Franuś chwilami naprawdę jest moim wymarzonym mężczyzną :)
Już wspominałam, że jestem sama w mieszkaniu.To znaczy jedna współlokatorka wyprowadziła się na amen. W zamian wprowadziła się Ela, ale wakacje spędza w rodzinnym Kołobrzegu. A Dorota tak jeździ to tu, to tam:) Przyjechała na weekend po kolonii z dzieciakami, ale już w poniedziałek pojechała. Pewnie niedługo znowu przyjedzie na dzień lub dwa i pomknie dalej. I tak już jest, że na czas wakacyjny Franek wprowadza się do mnie. To znaczy może to za dużo powiedziane, bo nie przynosi ze sobą ani jednej torby:) I bynajmniej nie dlatego, że nie zmienia bielizny. Po prostu mieszka naprzeciwko, więc w każdej chwili może się zaopatrzyć w potrzebne akcesoria:)
Kiedy wychodzę do pracy, Franek jeszcze śpi. Jak się wyśpi to zwykle idzie do siebie i przychodzi dopiero jak ja już jestem.A kiedy wracam po pracy co widzę?? Nie, żadna apokalipsa. Otóż wchodzę i…Naczynia wczorajsze i dzisiejsze umyte. Śmieci wyniesione. Łóżko pościelone.Wszystko czyściutkie. Naprawdę.
Tydzień temu Franek wysprzątał całą kuchnię, posprzątał mi w szafkach, nawet z ubraniami (co prawda potem musiałam do niego co chwilę dzwonić, żeby zapytać gdzie moje rzeczy, ale szybko się zorientowałam w terenie:) ), poodkurzał i umył podłogi w całym domu!! No oprócz pokoju po Asi, bo powiedział, że po niej sprzątać nie będzie.
No ja jestem w szoku… Jestem przyzwyczajona,że facet też robi koło domu, bo mój tata zawsze mamie pomagał, ale nie spodziewałam się, że to będzie takie proste w przypadku Franka. Bo on tak ogólnie to jest leniem. Zapytałam go, czy on tak zawsze, czy tylko mi się podlizuje… Powiedział, że wieczorem brudne naczynia mogą sobie stać w zlewie,ale rano nie! I że jak będę w pracy to on może poodkurzać (nie znoszę tego!).Ale prać i prasować on nie będzie. No chyba się mogę poświęcić na tyle co ? :) I skarpetki też mu wybaczę. Bo dla niego ta część garderoby to chyba zasługuje na specjalne uwielbienie. Ubranie zawsze składa w jedno miejsce a skarpetki? Czasem w przedpokoju, czasami zwinięte w kuleczkę w kącie a innym razem w łazience z namaszczeniem ułożone na podłodze obok sedesu. Trzeci rok z tym walczę. I nic. Skarpetki vs. Margolka 3:0. Ale klapę od sedesu już opuszcza* :)
A tak na poważnie… Bardzo się cieszę, że Franek, podobnie jak ja, wychował się w domu, gdzie panuje równouprawnienie. On jest nauczony, że obowiązki się dzieli. Jeśli ja robię obiad, Ty zmywasz. Taki mamy układ. Oczywiście czasami mu się nie chce. Woli się przespać albo pogapić w telewizor, ale poznałam go już na tyle, że wiem, że musi mieć natchnienie,żeby posprzątać. Zresztą, mi się też czasem nie chce nie? :)
Oby tylko się Franek nie rozpłynął od tych pochwał ;) 

*nigdy nie miał z tym problemu, naprawdę faceci tego nie robią? :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz