Siedzę w piątek w pracy. Dzwoni telefon:
- Restauracja *** Słucham?
- Dzień dobry. Czy przyjmuje Pani kolędę?
- ???
- Halo? Czy przyjmuje pani kolędę?
- Słuucham????!!!!
- No pytam się czy kolędę Pani przyjmuje?
- Ale Pan się do restauracji dodzwonił!
- Taaaaak?
I
po tym przeciągłym zapytaniu dopiero się zorientowałam, że mój rozmówca
to Franek!!! Ten to sobie lubi jaja ze mnie robić. Najlepsze jest to,
że gadamy codziennie godzinami przez telefon a ja go nie poznałam! A
jeszcze lepsze jest to, że już drugi raz mu się taki numer udał.
Kiedyś odbieram telefon:
- Dzień dobry, ja chciałem zarezerwować stolik. Można?
- Można. Bardzo proszę.
- Aha, to ja chciałem zarezerwować.
- Dobrze, słucham.
- Ale kiedy mogę go zarezerwować?
Już trochę poirytowana odpowiadam:
- Nawet teraz.
-
Dobrze to ja chciałem zarezerwować na dzisiaj na 2 osoby. Na 14. Ale
właściwie to ja nie wiem czy chcę rezerwować, bo może przyjdę dopiero o
15. A co mi Pani poleci? Tylko żeby było tanio!
Jak już do reszty tracę cierpliwość do takich niezdecydowanych klientów odpowiadam:
- To ja może przekażę telefon kierownikowi sali, on się lepiej orientuje.
- Ale ja chcę z panią rozmawiać.
- Ale dodzwonił się pan do biura. Kierownik odpowie na wszystkie pana pytania.
- Ale ja chcę….. – to Franek nie wytrzymał głos mu się trochę załamał od zduszania śmiechu…
Czy ja taka naiwna jestem? Głosu swojego faceta nie znam czy co??
Chociaż miałam jakieś lekkie podejrzenie, ze ktoś chyba sobie jaja
robi ze mnie, ale przecież trzeba być uprzejmym… Ale na Franka to nie
wpadłam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz