Fajny
ten blog. Można wyrzucić wszystkie myśli z siebie, jakoś je
posegregować, ubrać w słowa, popatrzeć na nie jeszcze raz… A w dodatku
jeszcze ktoś to czyta i dorzuci swoje trzy grosze
A tak na serio – bardzo pomogło mi to, że mogłam się tu wypisać.
Pomogło mi to trochę oczyścić głowę z myśli. Ja z natury jestem
analityczna, więc dobrze mi to robi, kiedy tak wszystko sobie od
początku do końca i od końca do początku przemyślę.
Wszystko
ucichło. Wróciłam do normalnego życia, codziennych spraw i problemów, a
po zeszłotygodniowej nocy pozostało tylko miłe wspomnienie. I coś
jeszcze. Dzięki temu zdarzeniu, poznałam lepiej samą siebie. I to jest
chyba najlepsze co zostało.
Tak
naprawdę, od kiedy związałam się z Frankiem nie interesowali mnie inni
faceci. Owszem, kolegów miałam sporo, ale na nikogo nie patrzyłam jak na
faceta, który mógłby mi się podobać. Taka blokada. Podobna blokada
włącza mi się, kiedy poznaję zajętego faceta. Przestaje on dla mnie
istnieć. Kiedyś chodziłam na imprezy, żeby kogoś poznać, łudziłam się,
że może znajdę tam faceta dla siebie. I tak naprawdę nigdy się do końca
nie bawiłam, zawsze zwracałam uwagę na to, żeby w miarę dobrze wyglądać i
dobrze się zachowywać. Odkąd byłam z Frankiem na każdej imprezie
bawiłam się świetnie, bo szłam tylko w jednym celu – dobrze się bawić.
Nie interesowało mnie nic poza tym, żeby się wyszaleć. Dlatego to
dziwne, że tak mnie coś do tego DJ’a przyciągnęło. To w zasadzie pozwala
mi sądzić, że to było coś wyjątkowego – bo wcześniej się nie zdarzało.
Kiedy
zastanawiałam się nad zdradą, lub rozmawiałam z kimś o tym, (mówiąc
„zdrada” nie mam na myśli pójścia z kimś do łóżka, ale nawet pocałunek,
zbytnie zaangażowanie we flirt, ukradkowe spotkania…) wydawało mi się,
że chyba nie byłabym do tego zdolna. Ale tak naprawdę głowy bym sama za
siebie nie dała. Nie byłam pewna. Dlatego, ze kiedy wyobrażałam sobie,
że spotykam kogoś, kto robi na mnie ogromne wrażenie, wydawało mi się,
że może dałabym się ponieść emocjom. Miałam okazję się o tym przekonać.
Mimo, że iskry leciały, mimo, że trochę wypiłam, cały czas zachowałam
trzeźwość umysłu i ani przez chwilę nie udawałam, że jestem sama i że
mam ochotę na flirt.
Teraz
już wiem, że rzeczywiście zdradzić bym nie mogła. Czułabym się za
bardzo nie w porządku. Ktoś mi zaufał i muszę być lojalna. Nie jest to
gwarancją wiecznej miłości. Ale wiem, że gdybym naprawdę zaangażowała
się w jakąś znajomość, musiałabym najpierw skończyć związek. Nie
mogłabym kłamać, oszukiwać… Wóz albo przewóz. Nie można mieć ciastka i
zjeść ciastka, jak to mówią w Anglii. Przy okazji chciałam też dodać, że
Franek wie o tej mojej rozmowie z DJ, powiedziałam mu, bo nie jestem w
stanie niczego ukrywać. Oczywiście, był zazdrosny, ale ja twierdzę, że
skoro będę mówić mu wszystko, to nie będzie miał powodów, żeby mi nie
ufać, nawet kiedy zazdrość dochodzi do głosu… Powiedziałam mu większą
część, pominęłam tylko fakt, że tyle o tym myślę i że zrobiło na mnie
wrażenie to spotkanie, bo uważam, że byłoby mu bardzo przykro, a tego
nie chcę.
Nie
można się odciąć zupełnie od świata, więc możliwe, że taka fascynacja
prędzej czy później każdemu się przydarzy… Ważne, żeby nie stracić wtedy
głowy, zapanować nad emocjami, patrzeć nie tylko na chwilę obecną, ale
również na konsekwencje każdego słowa i czynu. Trzeba umieć podjąć
właściwą decyzję. Mnie się udało.
Cieszę
się, że to się zdarzyło. Wiele mnie to nauczyło, a poza tym było bardzo
miłe. Przez kilka dni żyłam jak we śnie, bujałam w obłokach, żeby potem
spokojnie spłynąć w dół. Nie potłukłam się. I to jest najważniejsze
The end.
Ps.
A tak między nami… Chciałabym go jeszcze kiedyś zobaczyć… Przyjaźń z
nim mogłaby być zbyt ryzykowna, ale chciałabym jeszcze mieć okazję do
spotkania. Jak wiadomo „nic dwa razy się nie zdarza”, więc na pewno
żadne spotkanie z nim nie byłoby już takie magiczne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz