Wczoraj rano mój
wewnętrzny budzik kazał otworzyć mi jedno oko. Po sekundzie otworzyłam
drugie i w panice szukałam telefonu, żeby sprawdzić, która godzina. Coś
mi się zdawało, że już późna. Zastanawiałam się, dlaczego do jasnej
ciasnej telefon nie leży tam, gdzie ZAWSZE go zostawiam – tuż przy łóżku
i dlaczego do jasnej ciasnej tak mnie boli głowa.
Po chwili telefon się znalazł, zgodnie z moimi przypuszczeniami była 6:05 czyli najwyższa pora wstawać do pracy! Zerwałam się, zapaliłam lampkę (cały czas po głowie tłukła mi się myśl, dlaczego ta łepetyna taka ciężka??) i… zobaczyłam że zaplątałam się w ręcznik, który to przeważnie biorę sobie do łóżeczka kiedy więcej sobie wypiję – tak na wszelki wypadek, w razie gdyby się okazało, że żołądek nie wytrzymał dawki alkoholowej ;)) Dopiero wtedy sobie wszystko przypomniałam.
I dotarło do mnie, że jest sobota, więc nie muszę nigdzie iść. Ale przypomniałam sobie też, że napisałam jakąś notkę, tylko za nic nie mogłam skojarzyć, co ja za głupoty tam napisałam Szybko włączyłam kompa, bo pomyślałam sobie, że może nikt tego nie przeczytał, więc zdążę skasować. Ale przeczytałam i stwierdziłam, że strasznych rzeczy tam nie ma. Wyłączyłam komputra, wypiłam pół butelki wody i poszłam spać aż do… ósmej
Wstałam już w miarę rześka, wybyłam na miasto, zrobiłam porządne zakupy jedzeniowo-ciuchowe, załatwiłam parę rzeczy w dziekanacie, zaliczyłam bibliotekę uniwersytecką, ugotowałam zupę i napisałam dwie strony magisterki. A wieczorem pojechałam do znajomych. Tym razem raczyłam się herbatką, mimo, że do dyspozycji miałam cały barek Ale przesadzać nie lubię Jakby wszyscy miewali takiego kaca jak ja wczoraj, to cały świat musiałby się leczyć z alkoholizmu chyba
Po chwili telefon się znalazł, zgodnie z moimi przypuszczeniami była 6:05 czyli najwyższa pora wstawać do pracy! Zerwałam się, zapaliłam lampkę (cały czas po głowie tłukła mi się myśl, dlaczego ta łepetyna taka ciężka??) i… zobaczyłam że zaplątałam się w ręcznik, który to przeważnie biorę sobie do łóżeczka kiedy więcej sobie wypiję – tak na wszelki wypadek, w razie gdyby się okazało, że żołądek nie wytrzymał dawki alkoholowej ;)) Dopiero wtedy sobie wszystko przypomniałam.
I dotarło do mnie, że jest sobota, więc nie muszę nigdzie iść. Ale przypomniałam sobie też, że napisałam jakąś notkę, tylko za nic nie mogłam skojarzyć, co ja za głupoty tam napisałam Szybko włączyłam kompa, bo pomyślałam sobie, że może nikt tego nie przeczytał, więc zdążę skasować. Ale przeczytałam i stwierdziłam, że strasznych rzeczy tam nie ma. Wyłączyłam komputra, wypiłam pół butelki wody i poszłam spać aż do… ósmej
Wstałam już w miarę rześka, wybyłam na miasto, zrobiłam porządne zakupy jedzeniowo-ciuchowe, załatwiłam parę rzeczy w dziekanacie, zaliczyłam bibliotekę uniwersytecką, ugotowałam zupę i napisałam dwie strony magisterki. A wieczorem pojechałam do znajomych. Tym razem raczyłam się herbatką, mimo, że do dyspozycji miałam cały barek Ale przesadzać nie lubię Jakby wszyscy miewali takiego kaca jak ja wczoraj, to cały świat musiałby się leczyć z alkoholizmu chyba
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz