UWAGA! Rozpisuję się
Moje
sylwestrowe przeczucie, że ten rok będzie inny, trochę mnie opuściło. A
może nie, nie opuściło mnie tak do końca, bo nadal gdzieś w głębi duszy
to czuję, ale staram się racjonalnie sobie wytłumaczyć, że to głupie
tak myśleć
No bo właściwie jakie ma znaczenie to, że zmieniamy cyferkę, a
właściwie dwie – zero na jeden, a dziewięć na zero? Właściwie żadne
Następny dzień to dzień jak co dzień, styczeń to miesiąc jak każdy
inny i tak dalej. Dlaczego niby coś ma się zmienić tylko dlatego, że
zmienia nam się rok?
Myślę,
że to kwestia naszej podświadomości. To taka psychologiczna zmiana –
sami w głowie sobie kodujemy, że to nowy początek i szansa na zmiany. No
to może jednak warto przy tym pozostać? Skoro nowy rok daje nam
nadzieję i wiarę w nadejście lepszego? Co w tym złego? Więc może jednak będę pielęgnować w sobie to przeczucie, że teraz będzie inaczej i lepiej. W końcu sami kształtujemy swój los, nieprawdaż?
To jaki będzie ten 2010? Ładnie wygląda. Jest taki… Symetryczny
Może nie tak jak 2020, ale jak dla mnie może być. Lubię symetryczność.
A jeśli chodzi o moje życie… Przeczucia przeczuciami, ale chyba mimo
wszystko jakieś przełomy się szykują.
Przede wszystkim skończę studia. Taką mam przynajmniej nadzieję
Jakby nie było, 6 lutego mam ostatnie zajęcia na uczelni. Potem już
tylko obrona. Czy się obronię, to inna sprawa, ale do końca roku to się
powinnam mimo wszystko wyrobić
Z
obroną może się wiązać zmiana pracy. Dotychczas zawsze planowałam, że
zajmę się szukaniem czegoś związanego bardziej z kierunkiem moich
studiów kiedy już będę magistrem. Bardzo lubię swoją pracę, ale wiecznie tu siedzieć nie będę A poza tym też nie wiem jak się dalsze losy firmy potoczą.
Wszystko
tak naprawdę kręci się wokół ukończenia moich studiów, bo wiąże się z
tym prawdopodobnie także przeprowadzka… Chociaż to się wiąże także z
tym, że Ela skończy swoje studium i nie wiem co dalej zamierza. Pewne
jest to, że w nieskończoność studenckiego życia prowadzić nie będę. A
to, że od września nie będziemy mieszkać już razem jest coraz bardziej
prawdopodobne.
W ogóle wygląda na to, że w okolicach wiosny będę musiała się zastanowić co dalej… Coś ze swoim życiem trzeba będzie zrobić
Oczywiście
wiele też będzie zależało od Franka i od tego jak się potoczą nasze
dalsze losy. Bo po studiach nic oprócz niego (i pracy, którą i tak
zamierzam zmienić) nie będzie mnie w Poznaniu trzymać.
Jeśli
o Franka chodzi, to wygląda na to, że u niego też się co nieco
wyklaruje. Przede wszystkim jeśli się nie wyrobi ze wszystkimi kursami
do lutego, to jest w czarnej dupie, że się tak nieładnie wyrażę.
Natomiast jak się wyrobi, prawdopodobnie zostanie przyjęty do pracy i
może wreszcie będzie można zastanowić się nad tym do czego zmierza nasz
związek. Więc lepiej, żeby się wyrobił, bo nie wiem jak poradziłby sobie
z ewentualnymi problemami, które spadną mu na głowę. Tak czy inaczej, coś się na pewno wyjaśni.
No
to tyle, jeśli o przełomy chodzi. Tak poza tym, życzę sobie, żeby ten
rok był wesoły, zdrowy, rodzinny i szczęśliwy przede wszystkim. Fajnie
byłoby jakbyśmy z Frankiem już mogli na dobre pożegnać wszelkie kryzysy,
gdybym nadal obok miała Dorotę i Juskę, dobrą sytuację finansową (nie
musi być super, wystarczy taka jak teraz;)) i żebym tak mogła jechać do
Miasteczka, kiedy tylko poczuję taką potrzebę. Tak właśnie, to są moje
życzenia, które ślę do Pana Nowego Roka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz